Prawo społeczeństwa do informacji jest wyższą wartością niż prawo do ochrony danych osobowych i wizerunku byłego prezesa Amber Gold Marcina P. - uznał sąd i prawomocnie utrzymał oddalenie pozwu P. wobec jednego z tygodników.
W poniedziałek Sąd Apelacyjny utrzymał wyrok Sądu Okręgowego w Warszawie, który w 2013 r. oddalił pozew Marcina P., byłego szefa Amber Gold, wobec wydawcy tygodnika "Uważam Rze". Za opublikowanie w nim w grudniu 2012 r. bez swej zgody nazwiska i wizerunku P. (który był już wtedy aresztowany) żądał 10 tys. zł zadośćuczynienia.
SO uznał, że sprawa P. była szeroko komentowana, a wizerunek i dane powoda były powszechnie znane, np. Prokurator Generalny podawał z trybuny Sejmu jego pełne dane. Według SO powód nie wykazał, by wskutek działań pozwanego doznał krzywdy.
Badając apelację Marcina P., SA nabrał wątpliwości, czy zgodny z konstytucyjną wolnością pozyskiwania i rozpowszechniania informacji jest przepis Prawa prasowego z 1984 r., zabraniający mediom - bez zgody samego zainteresowanego, albo właściwego prokuratora czy sądu - publikowania danych osobowych i wizerunku osób, przeciw którym trwa śledztwo lub proces karny. W maju 2015 r. SA zadał Trybunałowi Konstytucyjnemu pytanie prawne w tej sprawie. Cofnął je jednak latem 2017 r.
W uzasadnieniu wyroku oddalającego apelację P. sędzia Sądu Apelacyjnego Jacek Sadomski mówił, że ten zakaz Prawa prasowego nie ma charakteru bezwzględnego i musi być wykładany w zgodzie z konstytucją, której jedną z fundamentalnych zasad jest prawo do swobody wypowiedzi i wolności prasy.
- Ważąc prawa powoda i prawa opinii publicznej, SA uznaje, że wyższą wagę należy przypisać prawu społeczeństwa do bycia poinformowanym - oświadczył sędzia.
Marcin P. może jeszcze złożyć skargę kasacyjną do Sądu Najwyższego (w SA nie stawił się nikt w jego imieniu).
Reprezentująca stronę pozwaną radca prawna Agnieszka Rolińska powiedziała PAP, że to słuszny i bardzo dobrze uzasadniony wyrok, o precedensowym znaczeniu dla wydawców prasy.
Obowiązujące Prawo prasowe pochodzi z lat 80. Choć było wielokrotnie nowelizowane, od dawna jest krytykowane m.in. przez organizacje dziennikarskie jako nieprzystające do warunków demokracji, realiów współczesnych mediów oraz do orzecznictwa Trybunału w Strasburgu.
autor: Łukasz Starzewski