Gubernator Kalifornii Jerry Brown ogłosił pierwsze w historii tego stanu obowiązkowe restrykcje dotyczące zużycia wody w odpowiedzi na panującą od czterech lat dotkliwą suszę. Celem jest ograniczenie zużycia wody o 25 proc. w porównaniu z 2013 rokiem.
Wydany przez Browna w środę dekret nakazuje ograniczenie używania wody do nawadniania pól golfowych, trawników, cmentarzy czy napełniania basenów. Jednocześnie oferuje zachęty finansowe, by zastąpić jedne urządzenia tymi bardziej wodooszczędnymi, a tereny zajmowane obecnie przez trawniki obsadzać roślinnością, która wymaga znacznie mniejszej ilości wody.
Dekret ma wejść w życie w połowie maja - do tego czasu stanowi urzędnicy mają przygotować szczegółowe regulacje. Za ich nieprzestrzeganie grozić będą surowe kary finansowe od 500 do 10 tys. dolarów.
Gubernator ogłosił swój dekret stojąc na zielonej polanie w górach Sierra Nevada, niedaleko jeziora Tahoe, gdzie normalnie o tej porze roku powinien zalegać śnieg. Mamy do czynienia z zupełnie innym światem. Musimy więc działać inaczej - powiedział.
Kalifornia, najludniejszy i trzeci co do wielkości stan USA, od prawie czterech lat zmaga się z rekordową suszą. Na dwóch trzecich terytorium panuje ekstremalna susza (drugi co do wielkości z sześciu poziomów suszy), a ponad 40 proc. terytorium stanu doświadcza tzw. nadzwyczajnej suszy (dane na dzień 31 marca za US Drought Monitor).
Eksperci ds. zmian klimatu biją na alarm. XX wiek był dla Kalifornii wyjątkowo wilgotny. Ale w ciągu ostatnich dekad jest coraz bardziej sucho, mamy coraz mniej śniegu. Musimy się przygotować, że w przyszłości lata będą jeszcze suchsze - powiedziała niedawno prof. Lynna Ingram z Uniwersytetu Berkeley, geolog i ekspertka ds. historii zmian klimatu w Kalifornii. Zapotrzebowanie na wodę będzie rosnąć, bo rośnie populacja. Dlatego susze wywołane przez człowieka też będą coraz większe - dodała.
By walczyć z suszą, gubernator Brown zaapelował w styczniu 2014 roku do Kalifornijczyków, by oszczędzali wodę; wyznaczył cel redukcji zużycia na 20 proc. Ale do połowy ub. roku mieszkańcy zmniejszyli zużycie wody o skromne 5 proc. w porównaniu z tym samym okresem w latach poprzednich. Dlatego teraz gubernator już nie apeluje, lecz zdecydował się na obowiązkowe restrykcje.
Najwięcej wody pochłania kalifornijskie rolnictwo - 80 proc. całego stanowego zużycia. Kalifornia to spichlerz USA. Stąd pochodzi około połowy warzyw i owoców konsumowanych w tym kraju. Ale nowymi restrykcjami nie objęto rolnictwa, gdyż - jak tłumaczyli stanowi decydenci - farmerzy i tak bardzo ucierpieli już z powodu suszy. Według stanowego ministerstwa rolnictwa w ubiegłym roku rolnicy odłogiem pozostawili z powodu braku wody ponad 160 tys. hektarów, a 17 tys. osób pracujących na polach w "złotym stanie" - jak jest nazywana Kalifornia - straciło pracę.
Rolnicy w Kalifornii coraz częściej stosują zaawansowane metody nawadniania kropelkowego, gdzie woda dociera wprost do korzenia. Ale z wydanego rok temu raportu Pacific Institute wynika, że ponad 40 proc. wszystkich pól w Kalifornii wciąż nawadnia się tradycyjnie poprzez zalewanie. Rolnicy nadmiernie używają do tego wód gruntowych.
Kalifornijskie miasta też są na celowniku krytyki ekologów. Według danych rządowych średnie dzienne zużycie wody na mieszkańca na obszarach miejskich w latach 2001-2010 wynosiło 870 litrów, pięć razy więcej niż w Australii, więcej też niż średnia amerykańska. Najwięcej wody idzie na użytek zewnętrzny - w tym podlewanie trawników, parków czy właśnie pól golfowych, których w Kalifornii jest prawie tysiąc; więcej w USA ma tylko Floryda.
Zdaniem Pacyfic Institute problemem jest też zbyt niska cena wody oraz brak mierników w wielu miastach. Np. w stolicy Kalifornii, Sacramento, połowa domów nie ma mierników. W myśl prawa stanowego będą obowiązkowe dopiero od 2025 roku.
Czytaj więcej w Money.pl | |
---|---|
Woda będzie droższa. Nowe prawo wodne Więcej zapłacić będą musieli rolnicy. Dodatkową opłatą objęci zostaną szczególnie ci, którzy zanieczyszczają wody. | |
Dom z własną plażą? Jest w czym wybierać Malownicze działki z dostępem do stawu czy jeziora to domena nie tylko Mazur i Pomorza. |