Na terenie przyszłej polskiej strefy stabilizacyjnej w Iraku zginął amerykański żołnierz. To pierwszy taki przypadek od 4 miesięcy - informuje korespondent Polskiego Radia w Iraku Jacek Kaczmarek.
O śmierci żołnierza First Expeditionary Forces, czyli formacji którą właśnie zmieniają Polacy poinformowało amerykańskie dowództwo. Służby prasowe dywizji międzynarodowej pod polskim dowództwem nie potwierdzają i nie zaprzeczają, choć do zdarzenia miało dojść na terenie przyszłej polskiej odpowiedzialności. Byłby to pierwszy taki przypadek od dwudziestego kwietnia.
Amerykański żołnierz zginął w pobliżu położonej 6 kilometrów od Camp Babil miejscowości Al-Hilla. Śmierć komandosa związana jest prawdopodobnie z nocną akcję w trakcie której przejęto magazyn broni i aresztowano dwójkę Irakijczyków - ojca i syna.
Rano do Camp Babil powrócił oddział służb specjalnych wyposażony w broń antyterrorystyczną. W nocy nad obozem słychać też było latające śmigłowce.