Zgodnie z podpisaną w poniedziałek przez prezydenta nowelą ustawy o gospodarce opakowaniami, od 1 stycznia w sklepach nie będzie można wydawać jednorazowych plastikowych toreb za darmo. Opłatą recyklingową zostaną objęte lekkie torby na zakupy z tworzywa sztucznego o grubości do 50 mikrometrów - siatki o takiej grubości są najczęściej wydawane przy sklepowych kasach.
Ministerstwo Środowiska w opublikowanym 10 października projekcie rozporządzenia zaproponowało, by ta opłata wynosiła 20 gr. W ustawie jednak maksymalna stawka została określona na 1 zł. Przedstawiciele resortu tłumaczyli podczas prac nad ustawą w parlamencie, że pozostawienie tego maksymalnego pułapu ma dać bufor, by móc elastycznie reagować w przypadku kiedy opłata, np. na poziomie 20 groszy, nie wpłynie na ograniczenie stosowania jednorazówek, co jest głównym celem ustawy.
"Zrywki" nadal darmowe
Klienci sklepów nie będą musieli płacić za tzw. zrywki, czyli bardzo lekkie torby z tworzywa sztucznego o grubości poniżej 15 mikrometrów - pod warunkiem, że będą używane wyłącznie ze względów higienicznych (np. do nakładania pieczywa) lub do pakowania żywności sprzedawanej luzem (warzyw, owoców, mięsa itp.).
Pieniądze uzyskane z opłat trafią do budżetu państwa. Według zapowiedzi wicepremiera Mateusza Morawieckiego mają one wesprzeć m.in. walkę ze smogiem.Pisaliśmy o tym w money.pl. Na razie nie są znane szczegóły.
Resort środowiska przekonuje, że ograniczenie stosowania jednorazowych foliówek jest istotne ze względów środowiskowych. Zanieczyszczają zbiorniki wodne, dostają się do układów pokarmowych zwierząt. Takich odpadów trudno się pozbyć, niełatwo też poddać je recyklingowi.
Nowe prawo ma również uszczelnić system gospodarowania odpadami w Polsce. Wiceminister Sławomir Mazurek wskazywał, że część firm w swojej sprawozdawczości raportowała m.in. o bardzo wysokim - sięgającym nawet 80 proc. - wykorzystywaniu przez swoich klientów opakowań z drewna, gdy w rzeczywistości było to poniżej procenta.
Unijna dyrektywa ws. ograniczenia foliówek przewiduje dwa warianty wdrożenia przepisów. Pierwszy to wprowadzenie do 31 grudnia 2018 r. opłat za oferowane torby przy jednoczesnym zwolnieniu z opłat za zrywki. Drugi - osiągnięcie odpowiednich poziomów zużycia toreb na mieszkańca (90 toreb do końca 2019 r. oraz 40 do końca 2025 r.).
Zrzutka na budżet
Pomysł opłat za jednorazowe torby w Polsce nie jest nowy. Część sklepów pod koniec pierwszej dekady XXI w. wycofała się z bezpłatnego wydawania toreb. Trzeba za nie płacić od 5 do 20 gr za sztukę.
Szacuje się, że Polacy zużywają średnio 250-300 toreb foliowych rocznie, a przeciętny Europejczyk - 200. Według danych Komisji Europejskiej, w 2010 r. średnia na jednego Polaka, Portugalczyka czy Słowaka wynosiła 490 foliówek, na Niemca 70, a na Fina czy Duńczyka - tylko cztery torby.
Opozycja nie pozostawia na ustawie suchej nitki.
Tomasz Cimoszewicz z PO powiedział, że jest to "kolejny podatek nakładany przez polski rząd". Jego zdaniem obciąży podatników kwotą 1,5 mld zł, które nie będą przeznaczone na budowanie świadomości społecznej ws. recyklingu czy segregacji odpadów w samorządach.
Ministerstwo odpiera zarzuty, że wprowadzenie opłaty jest podatkiem. Klienci sklepów będą mieli wybór: zabrać na zakupy torbę wielorazowego użytku i tym samym uniknąć płacenia za siatkę lub kupić plastikową torbę przy kasie.
Zdaniem Doroty Niedzieli (też z PO) opłaty zostaną przeznaczone "na finansowanie pomysłów państwa PiS" - o czym pisaliśmy w money.pl.
Pojawiły się doniesienia, że pieniądze ze sprzedaży toreb zasilą np. Narodowy Fundusz Ochrony Środowiska. Okazuje się jednak, o czym donosi "Puls Biznesu", że Polacy płacąc za foliówki wspomogą budżet państwa. Dziennik powołuje się na informacje przedstawione przez wiceministra środowiska Sławomira Mazurka w odpowiedzi na interpelację poselską złożoną przez posłów Nowoczesnej.
Według ministra Mazurka przy opłacie wynoszącej 20 gr za sztukę wpływy z opłat wyniosłyby ok. 1,1 mld zł rocznie - o czym pisaliśmy jeszcze przed złożeniem prezydenckiego podpisu pod ustawą.