Zarówno polski, jak i niemiecki rząd zdaje sobie sprawę, że twardy Brexit wpłynie na gospodarkę obu tych krajów. Wizyta kanclerz Merkel w Polsce to więc nie tylko gest polityczny, ale być może również podwaliny pod jeszcze ściślejszą współpracę gospodarczą. Niemcy są dla nas największym partnerem handlowym i biznesowym, a aż 74 proc. polskich przedsiębiorców wybiera ten kraj na ekspansję zagraniczną. - Możliwe jest "pragmatyczne partnerstwo" Polski i Niemiec – przekonuje niemiecki ekspert Kai-Olaf Lang z Fundacji Nauka i Polityka (SWP) w wywiadzie dla Polskiej Agencji Prasowej publikowanym na łamach DGP. Jego zdaniem, z momentem podjęcia decyzji przez Brytyjczyków o wyjściu z UE widać wyraźnie, że bez względu na zaszłości wybiła godzina polsko-niemieckiego zbliżenia.
Choć w polityce rządu PiS to Wieka Brytania miała być głównym partnerem Polski w Unii Europejskiej, to w perspektywie jej wystąpienia ze Wspólnoty i rozłamu interesów w Grupie Wyszehradzkiej - Niemcy na powrót zyskują na znaczeniu.
Mimo ewidentnego politycznego ochłodzenia stosunków między oboma krajami, relacje gospodarcze i biznesowe pozostawały jednak bardzo zażyłe. I choć przebić się na rynek niemiecki polskim przedsiębiorcom nie jest łatwo, to według różnych źródeł, działa tam już od 1,5 tys. do 1,7 tys. firm z polskim kapitałem.
Polacy w Niemczech są również uważani za najbardziej przedsiębiorczą wśród imigrantów nację działającą w Niemczech. Z badań firmy doradczej Evers&Jung wynika, że Polacy deklasują mieszkających w Niemczech Włochów, Rosjan, Turków czy Rumunów.
- Polityka, gospodarka i społeczeństwo, to filary naszej współpracy – zaznaczyła Angela Merkel podczas wizyty w Warszawie, a premier Szydło wyraziła zadowolenie z zaangażowania wielu niemieckich firm w Polsce. Zarówno niemiecka kanclerz, jak i polska premier zapewniły, że wzajemny udział firm na obu rynkach jest bardzo mile widziana.
Główny kierunek rozwoju
Niemcy to najczęstszy kierunek zagranicznego rozwoju polskich przedsiębiorstw. W statystykach kraj ten wyprzedza Francję i Wielką Brytanię. Niemcy wciąż pozostają dla blisko połowy polskich przedsiębiorców (48 proc.) rynkiem, który przynosi najwięcej przychodów. Druga pod tym względem, mimo nawet trudnych stosunków politycznych, jest Rosja (8 proc.) - wynika z danych Fundacji Kronenberga.
Polskie firmy od lat podbijają Niemcy. Wśród marek prosperujących na tamtym rynku mocną pozycję wypracował Ciech, który ma tam własną fabrykę sody, Grupa Azoty, CCC, należące do polskiego milionera Dariusza Miłka, koncern Orlen, czy tez krakowska firma segmentu nowych technologii Comarch.
- Comarch obecny jest na rynku niemieckim od 2008 roku, kiedy to przejął producenta oprogramowania SoftM AG. Aktualnie firma zatrudnia w Niemczech kilkaset osób i ma swoje biura w Monachium, Frankfurcie nad Menem oraz Dreźnie – wylicza Marek Wiśniewski, rzecznik firmy.
Utworzona na początku lat 90. przez prof. Janusza Filipiaka firma informatyczna, w Niemczech działa głównie jednak pod własną marką. Stale również rozwija swoją działalność. - Dodatkowo w stolicy Saksonii Comarch uruchomił w 2013 roku własny ośrodek Data Center. Działalność biznesowa prowadzona za Odrą dynamicznie zwiększa się. Obecnie sprzedaż w regionie DACH (Niemcy z Austrią i Szwajcarią) generuje blisko jedną czwartą przychodów firmy – podkreśla Wiśniewski.
Ale również dla producenta autobusów miejskich z Bolechowa Niemcy to najważniejszy odbiorca. Po Berlinie jeżdżą autobusy Urbio Solarisa. Nie brakuje również wielu firm budowlanych, które cieszą się tam dużą renomą – choćby Budimex czy Unibep. Ten pierwszy na rynku niemieckim obecny jest od początku lat 70. prowadząc działalność budowlaną. Świadczy usługi podwykonawcze dla firm niemieckich. Unibep z kolei, który dotąd opierał swoją działalność na tradycyjnym budownictwie, teraz chce promować tam polskie rozwiązania modułowe.
- To prawda, czeka nas przedefiniowanie obecności na rynku niemieckim z wykorzystaniem technologii modułowej, którą chcemy tam zaszczepić – potwierdza w rozmowie z WP money Leszek Gołąbiecki, prezes zarządu Unibep SA.
Duża konkurencja i wysokie podatki
Dla wielu polskich firm wejście na rynek niemiecki to zaakcentowanie swojej pozycji, wiarygodności i wysokiej jakości oferowanych produktów. Daje możliwość bycia bliżej swoich klientów, tych obecnych jak i przyszłych. To z jednej strony ważny element budowania marki, prestiż, a z drugiej strony przyczółek do dalszej ekspansji i rozwoju.
Jak wynika z raportu Polsko-Niemieckiej Izby Przemysłowo-Handlowej (AHK Polska) opublikowanych wraz z PKO Bankiem Polskim i kancelarią CMS "Polskie firmy na niemieckim rynku - wyzwania, szanse, możliwości", do inwestycji w Niemczech polskich przedsiębiorców przekonują przede wszystkim: jakość infrastruktury transportowej, komunikacyjnej, IT i energetycznej i przewidywalność polityki gospodarczej tego kraju.
Ale, jak wskazuje wielu biznesmenów Niemcy to również bardzo konkurencyjny i hermetyczny rynek. Przebić się na nim jest bardzo trudno. – Nie jest to rynek łatwy i mimo że z pewnością duży, to nie traktujemy go priorytetowo – przyznaje w rozmowie z WP money Michał Leszek, dyrektor polskiej firmy Kruger & Matz. – Na rynku niemieckim trzeba być Niemcem, aby realnie osiągnąć biznesowy sukces. Nas bardziej interesują takie rynki, jak Szwajcaria, czy Rumunia. Mniejsze, ale z punktu widzenia naszego modelu biznesowego bardziej perspektywiczne – dodaje.
Jak wyjaśnia Michał Leszek, polska budowlanka, czy polska żywność znacznie lepiej kojarzy się w Niemczech niż na przykład polski telewizor czy polski smartfon.
Jednak nie tylko postrzeganie naszych firm na Niemieckim rynku może sprawiać trudności. Przedsiębiorcy wskazują również na wysokości obciążeń podatkowych, przejrzystości systemu zamówień publicznych, nastawienia administracji publicznej, w tym instytucji podatkowych oraz warunków dla działalności z zakresu Badań i Rozwoju. W badaniu AHK Polska, najwyższy odsetek odpowiedzi krytycznych odnosił się jednak do poziomu kosztów pracy
Mimo tego jedna trzecia pytanych przez AHK biznesmenów zakłada zwiększenie działalności w tym kraju. - Na rynku Niemieckim działamy już kilkanaście lat. Nie jest to dla nas rynek trudny, ale na pewno wymagający - podkreśla Monika Szewczyk, export manager, Alumast S.A., polskiej spółki, która produkuje kompozyty oraz aluminiowe rozwiązania oświetleniowe i konstrukcyjne dla różnych branż. - Niemiecki klient oczekuje kompleksowej usługi, a my jesteśmy w stanie spełnić jego wymagania: doradztwo, projektowanie, produkcja i dostawa na wskazany adres – dodaje.