Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Angela Merkel: Grupa G8 przestała istnieć

0
Podziel się:

Podczas gdy kanclerz Niemiec straszy Władimira Putina, niemieckie firmy coraz bardziej zacieśniają relacje z Moskwą.

Angela Merkel: Grupa G8 przestała istnieć
(PAP/EPA)

Kanclerz Niemiec zapewnia, że przywódcy krajów Unii zgodzą się co do kolejnych sankcji wobec Rosji na rozpoczynającym się dziś szczycie.

[Aktualizacja 12:54]

Angela Merkel oświadczyła w Bundestagu, że na rozpoczynającym się tego dnia szczycie UE przywódcy państw unijnych rozszerzą listę osób objętych zakazem wjazdu oraz blokadą kont. Obecnie restrykcje dotyczą 21 osób związanych bezpośrednio z aneksją Krymu.

_ - Tak długo, jak nie będzie istniał polityczny klimat dla tak ważnego formatu jak G8, nie istnieje też G8 ani spotkanie na szczycie, ani samo G8 _ - zaznaczyła Merkel. Siedem najbardziej uprzemysłowionych krajów świata i Rosja miało spotkać się w czerwcu w rosyjskim Soczi. Na początku marca USA i inne kraje Zachodu zawiesiły przygotowania do tego spotkania.

W Bundestagu Merkel wezwała do _ zdecydowanej i zgodnej reakcji _ UE na działania Rosji wobec Krymu, stanowiące _ jednostronną zmianę granic _.

Kanclerz Niemiec oznajmiła, że jej rząd zdecyduje w późniejszym terminie, czy zaplanowane na koniec kwietnia niemiecko-rosyjskie konsultacje międzyrządowe odbędą się czy też zostaną odwołane.

_ - Uwzględniając nie tylko to, że kontakty i rozmowy są konieczne, lecz także to, że wymagają one definitywnie innego otoczenia niż to, które istnieje obecnie, rząd zdecyduje, czy i w jakiej formie niemiecko-rosyjskie konsultacje rządowe odbędą się lub nie _ - powiedziała Merkel, przedstawiając oświadczenie rządu w parlamencie.

Kanclerz dodała, że przywódcy państw UE zaznaczą na szczycie w Brukseli, iż w przypadku dalszego pogarszania się sytuacji w stosunkach z Rosją kraje unijne gotowe są wprowadzić najostrzejsze sankcje. _ Bez wątpienia chodzi też o sankcje gospodarcze _ - wyjaśniła Merkel. Jej zdaniem niezgodna z prawem międzynarodowym aneksja Krymu doprowadziła do międzynarodowej izolacji Rosji.

Ze względu na intensywne kontakty gospodarcze z Rosją Niemcy preferowały dotychczas dyplomatyczne zabiegi o rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Niemieckie firmy ostrzegają przed negatywnymi skutkami sankcji dla gospodarki, uznają jednak prymat polityki nad interesami ekonomicznymi.

Szef klubu SPD Thomas Oppermann powiedział, że po _ doktrynie Putina _, zgodnie z którą Rosja może interweniować wszędzie tam, gdzie rzekomo zagrożone są interesy rosyjskich obywateli, _ nie można spodziewać się niczego dobrego _. To zakrawa na prawo do automatycznej interwencji, z którym nie możemy się zgodzić - ostrzegł socjaldemokrata. Porównał obecne stanowisko Kremla z doktryną Breżniewa, która była podstawą do radzieckiej interwencji w Czechosłowacji w 1968 roku.

Marieluise Beck z partii Zieloni mówiła o _ złamaniu zaufania _ przez Rosjan. _ - Należy zapytać, czy Putin jest nadal zainteresowany współpracą z Zachodem, czy też żyje w zupełnie innym świecie, traktując gaz i ropę jak instrumenty sprawowania władzy _ - zastanawiała się deputowana Zielonych.

Szef klubu Lewicy Gregor Gysi zarzucił koalicji rządowej stosowanie podwójnych standardów prawnych. Przyznał, że aneksja Krymu była naruszeniem prawa międzynarodowego, zauważył jednak, że niezgodne z prawem było także odłączenie Kosowa. Jego zdaniem zarówno prezydent Ukrainy, jak i rząd nie posiadają legitymacji do sprawowania władzy. Gysi zarzucił Merkel, że godząc się na sankcje ugina się pod amerykańską presją.

Hans-Peter Friedrich z CSU podkreślił znaczenie dywersyfikacji źródeł energii w celu uniezależnienia się od dostaw z Rosji. Bawarski polityk wyraził w związku z tym zrozumienie dla polskiego stanowiska w sprawie energii. _ - Całkowicie rozumiem naszych polskich przyjaciół, którzy chcą raczej wykorzystywać własne złoża węgla, niż uzależnić się jeszcze bardziej od dostaw rosyjskich. Mogę to zrozumieć, to przekonujący argument _ - powiedział Friedrich.

Co mają wspólnego polityka i biznes?

Ze względu na intensywne kontakty gospodarcze z Rosją Niemcy preferowały dotychczas dyplomatyczne zabiegi o rozwiązanie konfliktu na Ukrainie. Niemieckie firmy ostrzegają przed negatywnymi skutkami sankcji dla gospodarki, uznają jednak prymat polityki nad interesami ekonomicznymi.

W cieniu rosyjskich działań zmierzających do włączenia Krymu do Federacji Rosyjskiej, niemieckie firmy zacieśniają relację z Moskwą. Zdaniem ekspertów, sankcje na rosyjski gaz są mało prawdopodobne z uwagi na interesy krajów Europy Zachodniej z Rosją.

Na początku marca niemiecki koncern energetyczny RWE ogłosił, że chce sprzedać swoją spółkę-córkę RWE Dea - która wydobywa ropę i gaz na Morzu Północnym - rosyjskiemu funduszowi LetterOne z siedzibą w Luksemburgu. Fundusz należy do rosyjskiej grupy inwestycyjnej Alpha, której głównym udziałowcem jest rosyjski miliarder Michail Fridman.

Zdaniem eksperta Natural Gas Europe, Sergio Matalucciego, to jasny dowód na to, że Berlin nie chce nałożenia na Rosję sankcji na dostawy gazu z powodu Krymu i jest niechętny _ mocnym środkom _. _ W niemieckim interesie jest, żeby mówić głośno, a działać delikatnie, utrzymując status quo _ - uważa ekspert.

Sprzedaż RWE Dea to drugi w ostatnim czasie głośny przypadek niemiecko-rosyjskiej kooperacji w dziedzinie energetyki. Wcześniej rosyjski koncern gazowy Gazprom zapowiedział przejęcie części aktywów innego niemieckiego koncernu - BASF, wśród nich gazociągu OPAL biegnącego w Niemczech wzdłuż granicy z Polską i dużych magazynów gazu. BASF jest przeciwny ekonomicznym sankcjom wobec Rosji, o czym poinformował Rainer Steele, szef należącej do tego koncernu spółki-córki Wintershall.

Niechętny potencjalnym sankcjom energetycznym wobec Rosji jest włoski koncern energetyczny Eni - w niedawno opublikowanym wywiadzie dla _ Financial Times _ szef tej firmy Paolo Scaroni argumentował, że w krótkim terminie byłoby _ niemożliwym _ dla Europy, by karać Rosję bojkotując jej gaz. Podkreślał, że Rosja poradzi sobie, jeśli otrzyma płatności za gaz z opóźnieniem, ale Europa nie poradzi sobie bez rosyjskiego surowca. Eni wspólnie z Gazpromem zamierza budować gazociąg South Stream, który ma dostarczać gaz do Europy z pominięciem Ukrainy.

_ - Rzeczywistość jest taka, że nic się nie zmieniło. Europa jest uzależniona od rosyjskiego gazu, tak jak było 6 lat temu, kiedy Bruksela poniosła klęskę nie ukarawszy Kremla za wojnę w Gruzji _ - podkreśla Matalucci.

Również ekspert Instytutu Sobieskiego Tomasz Chmal nie spodziewa się sankcji energetycznych wobec Rosji. _ - Nie możemy nagle wstrzymać odbioru gazu i wypowiedzieć kontrakty. To są umowy długoterminowe _ - powiedział. Przyznaje, że od wielu lat firmom niemieckim bardzo dobrze współpracuje się z firmami rosyjskimi. _ Pytanie, jak daleko musi pójść agresja partnera wschodniego, by Niemcy w jakimś sensie się otrzeźwili. Myślę, że jeszcze do tego nie doszło. Niemcy ciągle wierzą, że mamy do czynienia z partnerem wiarygodnym i obliczalnym. My w Polsce tej wiary nie podzielamy i mówimy o tym od wielu lat _ - powiedział.

Dodał, że wierzy jednak, że Niemcy w końcu dostrzegą problem. - _ Nie wiem, co się jeszcze musi stać. Widocznie Krym to za mało _ - powiedział.

Europejscy liderzy podczas odbywającego się w czwartek i piątek szczytu w Brukseli będą szukać odpowiedzi, jak zmniejszyć zależność energetyczną od rosyjskiego gazu. Jak podaje Reuters, przejęcie Krymu przez Rosję zrodziło w Europie wątpliwości, czy roczne zużycie gazu w UE powinno być w prawie jednej trzecie uzależnione od dostaw ze Wschodu. Agencja podaje, że Europa płaci za rosyjski gaz 5 mld dolarów miesięcznie. Ok 40 proc. tego gazu jest dostarczanych do Unii Europejskiej przez Ukrainę.

Chmal zwraca uwagę na słabość rządów w kontekście polityki energetycznej. _ - Myślę, że w pewnym sensie europejskie rządy abdykowały wobec koncernów energetycznych. Uznały, że te koncerny - kierujące się przecież zyskiem, a nie bezpieczeństwem energetycznym - zrealizują koncepcję bezpieczeństwa energetycznego. Uważam, że to błędne myślenie, a państwa powinny mieć sporo do powiedzenia w sektorze energetycznym _ - dodał.

Czytaj więcej w Money.pl

Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)