Okazuje się, że publiczne przeprosiny Vistuli za nieuczciwą konkurencję same były... nieuczciwe - tak twierdzi firma Ania Kruk. To ciąg dalszy wojny producentów biżuterii.
Ania Kruk to firma jubilerska, założona w 2012 roku przez Annę i Wojciecha - dzieci Wojciecha Kruka, byłego właściciela spółki W. Kruk, która obecnie należy do grupy Vistula. W kontekście inwestycji Vistuli mówiło się nawet o pierwszym w Polsce wrogim przejęciu.
- Cieszę się, że temat jest już zamknięty. Sprawa jest sprzed pięciu lat. Długo się ciągnęła, ale w końcu mamy finał - tak oficjalne przeprosiny ze strony spółki Ania Kruk komentował w rozmowie z money.pl Grzegorz Pilch, prezes Vistuli.
Okazuje się jednak, że wcale zamknięty nie jest. We wtorek dostaliśmy od firmy Ania Kruk oświadczenie.
"Ogłoszenia w Pulsie Biznesu i Gazecie Wyborczej z dnia 19.02.2018 nie zostały opublikowane przez spółkę ANIA KRUK i stanowią naruszenie jej dóbr osobistych. W związku z tym spółka podejmie dalsze kroki prawne" - podano. Oznacza to, że prawdopodobnie otwiera się nowe pole do batalii sądowych przeciw Vistuli.
Przypomnijmy, że w poniedziałek na pierwszej stronie "Pulsu Biznesu" i "Gazety Wyborczej" pojawiło się ogłoszenie, w którym Ania Kruk Sp. z o.o. z siedzibą w Poznaniu miała oświadczyć, że dopuściła się wobec spółki Vistula Group czynu nieuczciwej konkurencji, nakłaniając pracownika konkurencji, bez zgody zarządu, do produkcji biżuterii do swoich salonów.
Rzekome oświadczenie spółki Ania Kruk z poniedziałkowego wydania "PB". Fot. WP
Oprócz przyznania się do winy w prasie, spółka Ania Kruk miała zapłacić 20 tys. zł na konto wybranej fundacji - twierdził prezes Vistuli.
Kara pieniężna i konieczność publicznych przeprosin wynikała wyroku Sądu Apelacyjnego w Poznaniu (Wydział I Cywilny) z dnia 4 października 2017 roku.
Poszło o 80 zł
Jak przekazała money.pl Anna Kruk, właścicielka firmy sprawa rozbija się o... 80 zł.
- Określenie "materiały do produkcji biżuterii do salonów Ania Kruk” dotyczy elementów, które zostały znalezione na stole jednego z pracowników, które miały wartość 80 zł. Nie zostały przeze mnie zaprojektowane. Zobaczyłam je pierwszy raz w czasie postępowania sądowego i w mojej ocenie, nie nadawały się do produkcji biżuterii. Oczywiście szanuję wyrok sądu drugiej instancji - komentuje Ania Kruk.
Jak dodaje, w sądach było w sumie dwadzieścia spraw, z czego wygrała prawie wszystkie.
- Ostatnie 5 lat, to było 20 różnych spraw w sądzie, wszystkie wygrane przez naszą rodzinę. Ostatnia z nich, również wygrana w pierwszej instancji, trafiła do sądu drugiej instancji, gdzie na kilkanaście zarzutów, jeden tylko został uznany. Nie zgadzamy się z tym zarzutem, ale szanujemy wyrok sądu. W jego efekcie i dokładnie według wymagań sądu pod koniec grudnia opublikowaliśmy ogłoszenia z przeprosinami. Dzisiaj pojawiły się ogłoszenia w prasie, które nie zostały opublikowane przez spółkę Ania Kruk, a przez nieznane mi źródło - przekazała nam biznesmenka.
Zupełnie inaczej sprawę widzi Vistula. Firma twierdzi, że publikując ogłoszenie jedynie wykonywała wyroku.
"Vistula Group S.A. została upoważniona w wyroku wydanym przez Sąd Apelacyjny w Poznaniu Wydział I Cywilny w dniu 4 października 2017 roku na wypadek niewykonania przez spółkę Ania Kruk S.A. nałożonego przez Sąd obowiązku publikacji przeprosin na łamach „Pulsu Biznesu” i „Gazety Wyborczej” zgodnie z wyrokiem Sądu Apelacyjnego w Poznaniu" - wyjaśnia spółka w swoim oświadczeniu.
Spółka przypomina, że wprawdzie firma Ania Kruk opublikowała przeprosiny w grudniu, ale nie spełniały one wymagać postawionych przez sąd.