Streżyńska potwierdza w rozmowie z "Gazetą Wyborczą", że chce, by to wynikało z nowelizacji ustawy o świadczeniu usług drogą elektroniczną portal społecznościowy. - Nie ma ku temu żadnych przeciwwskazań - to zgodne i z prawem polskim, i międzynarodowym - przekonuje szefowa resortu cyfryzacji.
Przyznaje ponadto, że po ewentualnych zmianach w prawie, Facebook nie mógłby, tak jak to ma miejsce obecnie, sam blokować pewnych kont i treści, które zamieszczają ich właściciele.
- To nie będzie nic dziwnego, bo jako właściciele profili i zarazem użytkownicy globalnych serwisów w dużej skali wykorzystujemy media społecznościowe do kontaktów z innymi ludźmi - podkreśla Streżyńska.
Według niej nowe prawo miałoby regulować też kwestie związane z mową nienawiści, przy zapewnieniu jednak prawa do dysponowania przez użytkownika własnym profilem. - Oddajemy władzę w ręce użytkowników, czyli to użytkownicy zgłaszają hejt, gdy czują naruszenie swoich dóbr osobistych, bo hejt to często zniesławienie czy obelga, potwarz - mówi Streżyńska.
- Zgłaszają też fake newsy, gdy czują zagrożenie w sprawie otrzymywania wiarygodnych informacji - dodaje.
Pytana, kto będzie decydował, co jest "fake newsem", minister odpowiada: "klient ma decydować o tym, czy czuje się zagrożony i czy jego interes został naruszony". Dodaje, że kwestie prawdziwości zamieszczanych informacji miałby rozstrzygać sąd. - Sąd, a nie organ państwa, bo organy państwa mają naturalną tendencję do upolityczniania się - zaznacza szefowa MC.
- Zaproponowaliśmy ministrowi sprawiedliwości rozwiązanie w postaci sądów 24-godzinnych, bo natura internetu nie znosi dłuższych przerw w byciu online. I po początkowych problemach z uzyskaniem zgody, bo to wiąże się reorganizacją sądownictwa i przeznaczeniem specjalnych sądów do tego celu, teraz mamy wsparcie ze strony Ministerstwa Sprawiedliwości - podkreśla Streżyńska.
Według niej resort Ziobry "doszedł do wniosku, że to dobra, obiektywna ścieżka, bo sędziowie są niezawiśli".
Marta Rawicz