Zwolnienia, koniec współpracy z firmą byłej minister Anny Streżyńskiej i zmiana strategii. Tak wygląda sytuacja spółki Kinguin, polskiej internetowej platformy sprzedaży gier - wynika z informacji money.pl. Z kolei Anna Streżyńska na biznesowym rynku radzi sobie bez zleceń od wspólnika.
Viktor Romaniuk Wanli to twórca platformy do sprzedaży gier Kinguin i szef e-zespołu Team Kinguin. Do Polski przyjechał z Czech, gdzie kilkanaście lat temu zaczynał biznesy związane z grami. Z jego serwisu na całym świecie korzysta kilka milionów osób. Kupują i sprzedają gry, handlują wirtualnymi przedmiotami. Przez lata o serwisie wiedzieli głównie pasjonaci gier komputerowych. O platformie zrobiło się głośno, gdy współpracę rozpoczęła z nią Anna Streżyńska, była minister cyfryzacji.
Po rekonstrukcji rządu nie było dla niej miejsca w ekipie Mateusza Morawieckiego i dlatego wróciła do biznesu. Stworzyła własną spółkę technologiczną MC2 Solutions. I na starcie nowej biznesowej drogi weszła w partnerstwo z platformą Kinguin. Streżyńska miała znaleźć ludzi i dostarczać firmie nowe technologie, Kinguin wyłożył pieniądze na rozruch biznesu. Współpraca to już jednak przeszłość.
Koniec współpracy
Jak wynika z informacji money.pl, MC2 Solutions nie pracuje już dla Kinguin, co więcej, w firmie Streżyńskiej nie pracuje wiceprezes Robert Kalbarczyk - jeden z trzech współzałożycieli. Kalbarczyk działał w MC2 Solutions (ma tam udziały) i jednocześnie w Kinguin. Spinał współpracę pomiędzy firmami. Dziś radzi sobie już bez współpracy z Viktorem Wanlim. W branży IT mówi się otwarcie, że finansuje biznes sama.
- Wszystkie kontrakty pomiędzy Kinguin a firmą MC2 Solutions się zakończyły. Projekty przechodzą do naszych własnych zespołów. Nie mamy żadnych zleceń dla zewnętrznych dostawców - deklaruje Viktor Wanli w wiadomości SMS, którą wysłał do money.pl.
- Współpraca z MC2 została zakończona, a projekty wcześniej wspierane przez spółkę rozwijamy nadal w strukturach naszej firmy - to z kolei oficjalne oświadczenie Kinguin, które wysłał money.pl Bartłomiej Bełc, odpowiedzialny za PR w firmie.
Anna Streżyńska nie chce komentować sytuacji. Chce skupić się na rozwijaniu własnej firmy. Powodów rozstania nie podaje.
Problemów jest więcej
Jak dowiedział się money.pl, Kinguin właśnie zwalnia pracowników. Z firmą w najbliższym czasie pożegna się (lub już pożegnało) w sumie 50 osób. Na liście do zwolnienia są między innymi analitycy, marketingowcy, graficy.
Wanli nie mówi o masowych zwolnieniach, potwierdza za to, że w firmie trwa redukcja etatów. Jak twierdzi, rozstaje się z częścią pracowników, a jest to element większej reorganizacji biznesu.
- Kinguin dostosowuje swoją strategię do potrzeb zmieniającej się branży gier i e-sportu. W ramach tego procesu spółka podejmuje działania konsolidacyjne, redukując liczbę istniejących stanowisk, odchodząc od aktywności w tych obszarach, które nie pokrywają się z nową strategią - wyjaśnia Bartłomiej Bełc.
- Kinguin? Już tam nie pracuję. To była moja decyzja, choć zgrała się i tak idealnie z momentem, kiedy chciałem już intensywnie poszukiwać nowego wyzwania. Jeżeli myślisz, żeby iść tam do pracy, to odradzam. Cały mój zespół już tam nie pracuje, odeszliśmy masowo - mówi jedna z osób, która w Kinguin spędziła ostatni rok. Woli pozostać anonimowa. A relację z byłym pracodawcą określa za pomocą jednego ze statusów na Facebooku. "To skomplikowane".
Skąd problemy Kinguin? Firmę w tym momencie mogą ciągnąć w dół wakacje, czyli okres słabszej sprzedaży gier. - Sezonowość jest zawsze wpisana w tego typu e-commerce. Wakacje to zjazd, potem od października zwykle bywa lepiej. Dla takiego biznesu listopad i grudzień są najważniejsze. Ale czy to faktycznie tylko kwestia sezonu? Sprawdź, co w internecie piszą o firmie pracownicy - dodaje.
Sprawdzamy.
Głosy krytyki
"Oczywiście zrozumiałym jest, że zwolnienia to nic nowego, a tym bardziej nic przyjemnego i działa to na podobnej zasadzie w wielu innych firmach. Aczkolwiek uważam, że można takie rzeczy rozwiązywać w bardziej ludzki sposób, zwłaszcza wobec pracowników, którzy poświecili firmie kawał życia" - to jedna z opinii na forum GoWork z ostatnich tygodni.
"Ostatni miesiąc to kilkanaście osób zwolnionych >>tak o<<, bez podania jakiegokolwiek powodu. Tak, jestem jednym ze szczęśliwców, z którymi firma postanowiła się pożegnać bez jakiegokolwiek uprzedzenia, po grubo ponad 2 latach pracy" - to inna opinia.
Zwolnienia potwierdziliśmy również u innego byłego pracownika. Równie krytyczne głosy można znaleźć w zagranicznych serwisach o pracy. "Nie polecam", "najgorsze miejsce, gdzie trafiłem" - piszą byli pracownicy w serwisie Glassdoor. To międzynarodowy serwis z ofertami pracy i recenzjami pracodawców.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl