Demonstrację, odbywającą się w przeddzień krajowej konwencji rządzącej Partii Pracy, zorganizowała Koalicja "Stop Wojnie".
Protestujący wyruszyli sprzed budynków brytyjskiego parlamentu trasą przez ulicę Whitehall, gdzie znajdują się siedziby brytyjskich ministerstw, w kierunku londyńskiego Hyde Parku.
Organizatorzy oczekiwali 100 tysięcy uczestników. Według policji, liczba demonstrujących nie przekroczyła 20 tys.
Napisy na transparentach wzywają: "Żołnierze do domu!, "Blair musi odejść!", "Bush terrorysta, Blair terroysta, Szaron terrorysta".
Jeden z organizatorów protestu, Lindsey German, podkreślił, że ostatnie napięcia w Basrze w brytyjskiej strefie w Iraku, po raz kolejny pokazały, że czas już zakończyć "okupację" Iraku.
Przypomniał, że na konwencji w minionym tygodniu trzecia brytyjska partia polityczna - Liberalni Demokraci - zażądała od rządu wycofania wojsk brytyjskich z Iraku, a biskupi anglikańscy wezwali inne Kościoły w Wielkiej Brytanii, by wspólnie przeprosiły muzułmanów za inwazję na Irak.
"Mówimy dość. Znowu nadszedł czas, by Brytyjczycy wyszli na ulice i zażądali, by tym razem rząd nie zignorował ich głosu" - powiedział cytowany przez BBC German.
Wojna w Iraku będzie prawdopodobnie jednym z tematów ostrej dyskusji na zaczynającej się w niedzielę dorocznej konwencji Partii Pracy.
W minionym tygodniu w Basrze brytyjskiej strefie w Iraku doszło do zaognienia stosunków między żołnierzami brytyjskimi a miejscową społecznością. Zatrzymanie dowódcy lokalnego oddziału Armii Mahdiego w miniony weekend wywołało gwałtowne protesty uliczne.
W poniedziałek iraccy demonstranci podpalili dwa czołgi brytyjskie, stojące w pobliżu stanowiska policji. Załogi obu czołgów zdołały je opuścić i wycofać się z miejsca zajścia.
Kolejne napięcia spowodowała akcja Brytyjczyków, którzy siłą uwolnili z irackiego więzienia dwóch kolegów, którzy - według Irakijczyków - mieli zabić dwóch irackich cywili. Władze Basry żądają przeprosin od brytyjskiej armii.