Tylko w tym tygodniu lira straciła do złotego prawie 5 proc. Polacy, którzy wyjechali na urlop do Turcji, mogą sobie pogratulować. Tańsze powinny być też arbuzy, w produkcji których Turcy są światowym potentatem.
Lira przebiła w czwartek poziom 73 gr i jest to historyczny rekord mocy waluty polskiej względem tureckiej. A jeszcze w ostatnim roku ubiegłego wieku kurs przekraczał 7 zł. W lipcu lira straciła do złotego 8,9 proc., a tylko w bieżącym tygodniu 4,5 proc.
Dzięki temu niższymi cenami mogą cieszyć się polscy miłośnicy arbuzów. Turcja to najbliższy nam geograficznie potentat w produkcji tych owoców. A drugi producent na świecie po Chinach.
Notowania tureckiej liry względem złotego (NBP) src="https://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=1501670520&de=1533222600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=TRY&colors%5B0%5D=%230082ff&tid=0&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>
Co prawda więcej sprowadzaliśmy w ostatnich latach arbuzów z Włoch czy Węgier - ułatwienia wymiany towarowej w Unii Europejskiej robią swoje - ale sytuacja walutowa powinna zainteresować naszych importerów. Jeśli tanie arbuzy z Turcji pojawią się na europejskim rynku, to i tak nawet cena tych z Włoch, Hiszpanii i Grecji powinna pójść w dół.
Z Turcji w ub. roku zaimportowaliśmy 2,5 tys. ton arbuzów, w porównaniu do 7 tys. ton w 2016 r. Dla porównania, z Hiszpanii przyjechało do nas 28 tys. ton, a z Grecji 15 tys. ton.
Przy takim spadku kursu waluty cena tureckich arbuzów będzie teraz wyjątkowo niska. Lira spadła w ub. roku względem złotego o 23 proc., a w bieżącym roku już 21 proc.
Taniej objadać się arbuzami na miejscu mogą już obecnie polscy turyści, którzy wypoczywają nad Bosforem. Ci, którzy wymieniają właśnie złotego w kantorach, dostaną dużo więcej lir niż jeszcze tydzień temu. Podobnie jak ci, którzy w Turcji korzystają ze specjalnych kart płatniczych wielowalutowych. Tylko inflacja może im trochę psuć humor.
- Sytuacja Turcji komplikuje się praktycznie z dnia na dzień. Pod koniec lipca turecki bank centralny gwałtownie podniósł prognozy inflacji na ten rok. Wcześniej oczekiwania były na poziomie 8,4 proc., a teraz zostały zwiększone do 13,4 proc. Ta wartość i tak zresztą może być niedoszacowana, gdyż w lipcu ceny wzrosły prawdopodobnie o ponad 16 proc. rok do roku - podaje Marcin Lipka, główny analityk Cinkciarz.pl.
Sankcje USA
Do problemów z walutą i ratingami kredytowymi dołożyły się sankcje USA. Ogłoszono je w środę i może nie są jeszcze dotkliwe dla ekonomii, ale za nimi mogą pójść przecież kolejne.
Wszystko przez opór Recepa Erdogana w sprawie uwolnienia aresztowanego w październiku 2016 r. amerykańskiego pastora Andrew Brunsona. Nalegał na to ostatnio Donald Trump, ale to nic nie dało. Brunson ma zarzuty terroryzmu i szpiegostwa. Miał być według tureckich władz zamieszany w próbę obalenia rządu. Sąd w maju nawet nie chciał wysłuchać świadków Brunsona.
To właściwie dobrze, że władza wykonawcza nie wpływa na sądowniczą i sądowi zostawia decyzję, ale tak czy inaczej USA nie wierzą w niezawisłość trzeciej władzy w Turcji. Sankcjami USA objęci zostali minister sprawiedliwości Abdulhamit Gul i szef MSW Suleyman Soylu. Sankcje oznaczają zamrożenie całego majątku, jaki obaj posiadają w USA. Amerykańskie podmioty mają też zakaz robienia z nimi jakichkolwiek interesów.
Ministerstwo Spraw Zagranicznych Turcji określiło działania Waszyngtonu jako "wrogie stanowisko" i oświadczyło, że szykuje odwet. Nie wygląda to dla gospodarki Turcji optymistycznie, bo sytuacja może się zaostrzyć.
Inflacja i deficyty dobijają gospodarkę
Teoretycznie w gospodarce Turcji nie dzieje się źle. Wzrost PKB przekracza od ub. roku 7 proc. Taki wzrost większość krajów na świecie wzięłaby z pocałowaniem ręki. Tyle że globalny rynek odwrócił się kompletnie od ich waluty.
- To wynik cięcia oceny kredytowej przez wszystkie wiodące agencje ratingowe, braku chęci opanowania inflacji przez bank centralny i pogłębiającego się deficytu na rachunku obrotów bieżących - wskazuje Lipka.
Choć kraj formalnie nie ma dużego zadłużenia - niecałe 30 proc. PKB, to jednak budżet operuje wciąż na deficytach. A obecnie niespecjalnie może tanio pożyczać pieniądze. Do tego przy olbrzymim ujemnym saldzie eksport-import (77 mld dol., 9 proc. PKB) jest silne zapotrzebowanie na waluty.
Jak podaje analityk, oprocentowanie dwuletnich obligacji skarbowych Turcji wzrosły z 12,8 proc. na początku lutego do 21 proc. obecnie. Indeks giełdowy Istanbul 100 wyrażony w dolarze, według wyliczeń agencji Bloomberg, stracił od początku roku 36 proc. wartości.
- To drugi najgorszy wynik po Wenezueli, gdzie w wyniku załamania gospodarczego brakuje żywności i leków - zauważa analityk Cinkciarza.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl