Jak podkreślają eksperci, walka z terroryzmem nie może ograniczać się do działań zbrojnych. Oprócz wysyłania kolejnych bombowców, społeczność międzynarodowa musi również zrobić wszystko, by odciąć terrorystów od źródeł finansowania. Są już pierwsze efekty takich działań, bo ISIS zbiedniało. Jednak i my, w czasie trwających wakacji, też powinniśmy pamiętać, że kupując na zagranicznych i rodzimych bazarach oraz targowiskach podróbki sami możemy finansować ataki.
Kolejny raz terroryści udowodnili, że nie możemy czuć się w Europie całkowicie bezpiecznie. W czwartek w Nicei zamachowiec wjechał ciężarówką w tłum ludzi, zabijając ponad 80 osób i ciężko raniąc kilkadziesiąt kolejnych. Terrorysta tym razem do ataku wykorzystał ciężarówkę, a nie bombę czy broń automatyczną. Wprawdzie do strzelaniny doszło, ale dopiero kiedy policja zaczęła ostrzeliwać zamachowca rozjeżdżającego bezbronnych ludzi na promenadzie.
Ten atak pokazuje, że dla zdeterminowanych zabójców wszystko może posłużyć za broń, a służbom specjalnym coraz trudniej przewidzieć jak i kiedy mogą zaatakować. Przed 11 września też tylko w utajnionych opracowaniach służb specjalnych dywagowało się na temat ewentualnego wykorzystania przez terrorystów samolotów pasażerskich.
Światowy Indeks Pokoju
Wszystko to sprawia, że coraz trudniej określić stopień zagrożenia. Taką próbę podejmuje co roku australijskie centrum badawcze - Institute for Economics and Peace. W swoich raportach „Global Peace Index” biorą pod uwagę takie czynniki jak: zaangażowanie w konflikty międzynarodowe, zagrożenie terrorystyczne, poziom przestępczości, liczba zabójstw, bezpieczeństwo socjalne, nasilenia konfliktów wewnętrznych czy liczbę uchodźców. Na tej podstawie przyznają punkty poszczególnym krajom. Im ich więcej, tym niższa pozycja w rankingu, a kraje z najmniejszą liczbą punktów uznawane są za najbezpieczniejsze.
W tym roku, i w kilku poprzednich również, na ostatnim 163 miejscu jest Syria, którą wyprzedza Sudan (162), Irak (161) i Afganistan (160). Szokująca dla nas może być bardzo niska pozycja naszego sąsiada. Ukraina, w tegorocznym GPI, znalazła się w ostatniej dziesiątce na 156 miejscu. W ocenie analityków, wysoka przestępczość, łatwość dostępu do broni, brutalne przestępstwa i rzecz jasna trwający konflikt wewnętrzny na wschodzie kraju połączony z wojną z Rosją sprawiają, że to jeden z najniebezpieczniejszych krajów świata.
Nad Wisłą w miarę bezpiecznie
Z tych samych powodów bardzo nisko, bo na 151 miejscu, jest Rosja. Tu też większość wskaźników jest na bardzo wysokim poziomie, ze szczególnym uwzględnieniem przestępczości, zagrożenia terrorystycznego, liczby morderstw i więźniów. Francja, w której doszło w czwartek do kolejnego zamachu terrorystycznego, jest w tym roku na 46 pozycji. Głównie oczywiście za sprawą zagrożenia atakiem terrorystycznym, wysokim poziomem przestępczości i brutalnością starć demonstrantów z policją. Z wszystkich wymienionych powodów już od kilku lat jest przez badaczy uznawana za jeden z najmniej bezpiecznych krajów na naszym kontynencie.
Polska w Światowym Indeksie Pokoju znalazła się w tym roku na 22 pozycji. Dużo lepiej zostało ocenione bezpieczeństwo naszych sąsiadów. Czesi są na 6 miejscu, a Niemcy - 16. Naszą pozycję pogarsza jednak nie groźba ataku dżihadystów, a wysoka przestępczość, liczba więźniów, brutalność starć podczas demonstracji i złe stosunki z sąsiadami. Zagrożenie atakiem terrorystycznym Instytut ocenia w naszym kraju na 1 w pięciostopniowej skali. Dla porównania we Francji jest to 3,3, w Rosji - 3,2, a na Ukrainie - 3,9. Według najnowszego raportu Institute for Economics and Peace najbezpieczniej jest żyć w Islandii (1), Danii (2), Austrii (3), Nowej Zelandii (4) i Portugalii (5).
Choć ciągle jeszcze nie jest pewne, czy zamachowiec z Nicei działał sam czy też na zlecenie jakiejś organizacji, to już teraz pojawiają się pierwsze podejrzenia o powiązaniach z ISIS. W kilka godzin po ataku wzmocniły je wpisy na stronach internetowych, kojarzonych z Państwem Islamskim, sugerujące, że mógł on działać na ich zlecenie. Jeżeli te informację się potwierdzą będzie to kolejny przypadek, kiedy ta organizacja zabija również i w Europie.
Naloty i inne zbrojne działania państw zjednoczonych w walce z terrorystami w ostatnim czasie wreszcie zaczęły przynosić efekty. Jednak odbicie przez USA i irackie siły bezpieczeństwa kolejnego przyczółku w ofensywie na Mosul, bastion Państwa Islamskiego, szybko tego zagrożenia nie wyeliminują. Dużo bardziej skuteczne byłoby odcięcie terrorystów od finansowania. Tyle, że jest to dużo trudniejsze niż wysyłanie kolejnych bombowców.
Odciąć ISIS od finansowania
W listopadzie zeszłego roku przywódcy krajów G20 zapowiadali, że odetną terrorystów od pieniędzy. Ta deklaracja została wymuszona przez ówczesne ataki terrorystyczne w Paryżu. G20 w specjalnym porozumieniu zapewniło, że jej członkowie zrobią wszystko, by odciąć organizacje terrorystyczne od pieniędzy. Pytanie tylko, czy jest to możliwe przy tak wielu źródłach pozyskiwanie środków, w których dywersyfikacji i tuszowaniu mistrzostwo osiągnęło Państwo Islamskie.
- Kupując modną torebkę czy podrabiany zegarek za procent rynkowej ceny musimy mieć świadomość, że nawet połowa tej sumy może trafić do terrorystów. W ten sposób przyczynimy się do czyjejś śmierci, a nie - jak przyjęło się uważać - zagramy na nosie chciwego kapitalisty, sprzedającego drogie gadżety - mówił wtedy nam profesor Tomasz Aleksandrowicz, ekspert z Collegium Civitas.
Rzeczywiście, jak potwierdzają eksperci nie jest to takie proste. Odcięcie ISIS od finansowania od początku było jednym z najważniejszych filarów walki z tą organizacją. Zaangażowali się w to obok Amerykanów Włosi, ale też i Arabia Saudyjska. Trudno się jednak oprzeć wrażeniu, że na razie cywilizowany świat przegrywa na tym polu wojnę z Państwem Islamskim.
- Jest to znakomicie zorganizowana grupa przestępcza, ale trzeba pamiętać o podstawach ekonomii. ISIS zarabia potężne pieniądze, bo ktoś to wszystko przecież nielegalnie od nich kupuje. Trzeba wreszcie dotrzeć do tych ludzi i wyciągnąć konsekwencje karno-prawne. Sponsorowanie terroryzmu w większości krajów jest przestępstwem, podobnie jest to interpretowane w prawie międzynarodowym. Trzeba tylko zacząć je wreszcie egzekwować - przekonuje Aleksandrowicz.
Na kolejnej stronie dowiesz się skąd jeszcze ISIS bierze pieniądze
Skąd Państwo Islamskie bierze pieniądze?
W budżecie najgroźniejszych terrorystów świata ropa, gaz, podatki i czarnorynkowy handel to 3/4 źródeł finansowania. Handlują też ludźmi i organami. Dzieci sprzedają po 165 dolarów. Para ludzkich oczu kosztuje dziesięć razy więcej. Są też wpływy od darczyńców. W jednym z naszych raportów przyjrzeliśmy się dokładnie, jak wygląda działanie tej sprawnej "korporacji”, która kontroluje ponad 130 filii banków. Skala wymiany handlowej jest bardzo znacząca. Służby wywiadowcze USA szacują, dziesiątki tysięcy baryłek ropy dziennie opuszczają terytorium kontrolowane przez Państwo Islamskie.
Analitycy właśnie w ograniczeniu sprzedaży ropy upatrują szansę na uszczuplenie kasy terrorystów z ISIS, bo na wymuszenia czy podatki trudniej wpłynąć z zewnątrz. Łatwiej reagować na handel ropą albo dziełami sztuki. Służby wiedzą przecież, którędy ten handel się odbywa, ale bez współpracy państw sąsiadujących z terenami opanowanymi przez terrorystów, nie da się tego kontrolować. Na szczęście w ostatnim czasie wymiana informacji na ten temat zaczęła lepiej funkcjonować.
Spowodowało to znaczące straty w terrorystycznym budżecie. Jak oceniła amerykańska firma analityczna IHS, dochód ISIS spadł w marcu o około 30 proc. w porównaniu z tym samym okresem roku poprzedniego. Wpłynęły na to przede wszystkim utrata terytorium i zmniejszone wydobycie ropy. Według IHS, terroryści stracili w pierwszej połowie roku 12 procent terytorium.
Jednak o ile z ropą stosunkowo łatwo sobie poradzić, to o wiele trudniej jest zupełnie zlikwidować przychody kalifatu z handlu podrabianymi luksusowymi produktami, którymi zalane są bazary całego świata. Najlepiej wiedzą o tym największe koncerny, który mimo zaangażowania w walkę z tym procederem służb wielu państw ciągle przegrywają w tej walce.
Zdaniem ekspertów od walki z terroryzmem to konsumenci powinni mieć większą świadomość, że handel podróbkami przynosi olbrzymie zyski. A wiele analiz i opracowań wskazuje, że coraz częściej przychody z ich sprzedaży wspierają terrorystów. Powinniśmy o tym pamiętać gdzieś na jakimś bazarku w wakacyjnym kurorcie kupując podrabiany zegarek.
Terroryzm ma też swoich sponsorów
Innym źródłem finansowania, które próbuje się obecnie odciąć, są przelewy od sponsorów islamskiej rewolucji. Teoretycznie, służby specjalne nie powinny mieć poważnych problemów ze śledzeniem transferów pieniędzy, ale tajemnica bankowa może to utrudnić. - W dzisiejszej gospodarce banki odgrywają podstawową rolę i są prawdziwą potęgą. Większość przepisów w krajach rozwiniętych jest bardzo korzystna dla tych właśnie instytucji i może być trudno to zmienić - przypomina profesor Aleksandrowicz.
Dodaje on, że zachowanie tajemnicy w prosty sposób przekłada się na dochody banków, bo klient najchętniej tam zostawia swoje pieniądze, gdzie ma pewność, że tajemnica będzie obowiązywać. Profesor proponuje, by podawać do publicznej wiadomości nazwy banków i nazwiska prezesów, którzy biorą udział w finansowaniu terroryzmu.
Podobne działania nie będą jednak skuteczne w walce z hawalą, czyli tzw. niewidzialnymi bankami. Hawala jest znanym od wieków systemem transferu gotówki na dużych odległościach. Opiera się na zaufaniu i całkowitym braku dokumentacji. Przekazujący pieniądze znajduje np. w USA pośrednika, a ten dzwoni do swojego kolegi po fachu, np. w Jemenie, i wypłaca tę sumę wskazanej osobie. - Sponsor terrorystów może w Nowym Jorku przekazać na czyjeś ręce 100 tys. dol., a już za kilka chwil inny uczestnik tego systemu może te pieniądze wypłacić Hamasowi w Bejrucie - mówi Tomasz Aleksandrowicz.
Podobnie trudne jest też ustalenie tego, jaką rolę w ekosystemie terroryzmu odgrywają działające w tym rejonie świata instytucje charytatywne. "Der Spiegel" w głośnej publikacji udowodnił, że instytucje zajmujące się pomocą humanitarną wspierały terrorystów. Dzięki wpłatom tamtejsze dzieci miały buty i obiady, ale jak się szacuje około 10 proc. z przychodów instytucji szło na działania terrorystyczne.
Poza wpłatami od indywidualnych darczyńców są jeszcze poważne podejrzenia wspierania ISIS przez konkretne państwa. Najczęściej dotyczą one Arabii Saudyjskiej. Tamtejsza rodzina królewska oczywiście "ciągnie" ten kraj w stronę współpracy z USA, ale są też ośrodki władzy, które mogą na poziomie państwowym finansować terrorystów.
Zobacz także: Dlaczego warszawski szczyt NATO jest dla Polski ważny