Brakuje prądu, paliwa, wody a nawet jedzenia. 23 dni po rozpoczęciu izraelskiej operacji nic nie wskazuje na to, żeby wojna w Gazie miała się zakończyć. Tymczasem mieszkańcy palestyńskiej enklawy zmagają się z coraz większymi trudnościami w codziennym życiu.
aktualizacja [18:28]
Palestyńczycy ustawiają się w długich kolejkach do piekarni. Brak prądu powoduje, że piekarze nie są w stanie upiec tyle chleba, ile potrzebne jest codziennie mieszkańcom. Dlatego teraz w kolejkach trzeba stać nawet dwie godziny.
W sklepach rosną też ceny. Podrożał nie tylko chleb ale także papierosy i woda. Gwałtownie w górę poszły ceny warzyw. _ Rolnicy nie mogą dotrzeć na swoje pola, bo jest niebezpiecznie. Tylko niektóre sklepy są otwarte, ale i tam nie wszyscy mogą dotrzeć. Ceny takich warzyw jak pomidory czy ziemniaki poszły w górę dwukrotnie _ - mówi wysłannikowi Polskiego Radia Arwa Mhanna z działającej w Gazie międzynarodowej organizacji Oxfam.
Zobacz atak na palestyński szpital
Braki żywności są coraz większe, a Palestyńczycy nie są w stanie sprowadzić niczego z zewnątrz. Od siedmiu lat obowiązuje bowiem izraelska blokada Gazy. Izraelczycy przepuszczają tylko niektóre ciężarówki z towarami.
Już tysiąc pięćset zabitych
Piętnastu Palestyńczyków zginęło, a blisko 160 zostało rannych w środę w wyniku izraelskiego ostrzału bazaru w Szedżaja na wschodnich przedmieściach Gazy - poinformowały źródła palestyńskie. Wcześniej Izrael ogłosił częściowe, humanitarne zawieszenie broni.
_ Humanitarne korytarze _, w których miało obowiązywać zawieszenie broni od godz. 15 do godz. 19 czasu lokalnego (godz. 17-21 czasu polskiego) miały objąć część terytoriów Strefy Gazy, włącznie z Szedżają.
Armia izraelska uprzedziła jednak, że zawieszenie broni nie będzie obowiązywać w strefach, gdzie _ aktywnie prowadzone są operacje militarne _.
Nad ranem w środę izraelska armia ostrzelała w mieście Dżabalija jedną ze szkół oenzetowskiej agencji pomocy uchodźcom UNRWA, gdzie schronili się Palestyńczycy; zginęło 20 osób.
Od 8 lipca, kiedy Izrael rozpoczął operację wojskową przeciwko radykalnemu Hamasowi w Strefie Gazy, zginęło ponad 1 300 osób, a ponad 7 tys. zostało rannych. Izrael stracił 53 żołnierzy. W wyniku ostrzału rakietowego, prowadzonego przez Hamas, zginęło także trzech cywilów.
Zniszczono jedyną elektrownię
Wczoraj rano izraelskie bombardowania zniszczyły jedyną w mieście elektrownię. Teraz energię w domach mają tylko ci, którzy mają własne generatory. Ale paliwo w Gazie także powoli się kończy.
Izraelskie naloty zniszczyły główny zbiornik paliwa w elektrowni w Gazie i część linii energetycznej. Pracownicy zakładów energetycznych mówią, że naprawa szkód nie będzie łatwa. Palestyńska enklawa importuje także prąd z Izraela i Egiptu, ale większość linii jest teraz zniszczona. Jedynym sposobem na prąd w gniazdkach są teraz własne generatory.
Dlatego przed stacjami paliwowymi ustawiają się długie kolejki, ale paliwo również zaczyna się kończyć. Wielu Palestyńczyków w Gazie spędza czas przy świeczkach. To wielu nie można się dodzwonić, bo nie mają gdzie naładować telefonów komórkowych. Brak prądu powoduje także przerwy w pracy szpitali, które operują rannych oraz oczyszczalnie ścieków. Jeden z operatorów komórkowych, najprawdopodobniej jutro będzie musiał wyłączyć nadajniki w Gazie.
Wojna Izraela z Hamasem w Gazie trwa 23. dzień, ale nic nie wskazuje na to, aby miała się szybko zakończyć. Do g.18.00 czasu obowiązującego w Polsce trwa humanitarny rozejm, ale wieczorem prawdopodobnie zaczną się kolejne bombardowania.
Obecny konflikt jest już najdłuższą spośród wszystkich trzech wojen w Gazie. W 2009 roku izraelska operacja trwała 22 dni, a w 2012 zaledwie tydzień.
Czytaj więcej w Money.pl