- Mam proste przesłanie do Rosji: wiemy, co robicie. Nie wygracie - ostrzega Moskwę premier Theresa May. Zachód dopiero teraz zaczyna rozumieć skalę i intensywność rosyjskich ataków cybernetycznych oraz prób wpływania Kremla na wewnętrzną politykę wielu krajów.
Jak pisze "Rzeczpospolita", brytyjski parlament postanowił ustalić, w jakim stopniu Rosja wpłynęła na wynik zeszłorocznego referendum w sprawie Brexitu. Z kolei hiszpański rząd jest już pewny, że za internetową propagandą dotyczącą niepodległości Katalonii także stoi Moskwa.
O tym, że Rosja mieszała także w zeszłorocznych wyborach prezydenckich w USA i we Francji, wiadomo już od dłuższego czasu. W Stanach na ukończeniu jest już prokuratorskie śledztwo w sprawie oczerniania rywalki Donalda Trumpa - Hillary Clinton.
- To dopiero początek. W tej konfrontacji będzie coraz więcej brudnych zagrywek - mówi "Rzeczpospolitej" Alexander Rahr.
Jak pisze gazeta, to "jeden z niewielu zachodnich ekspertów mających dostęp do najbliższych współpracowników Władimira Putina".
Cybernetyczna ofensywa Rosji z jednej strony polega na "urabianiu" opinii publicznej poprzez media społecznościowe, portale, liderów opinii, a często "pożytecznych idiotów". Z drugiej, to ataki na strategiczną infrastrukturę cyfrową i wykradanie tajnych informacji.
Specjaliści oceniają, że Rosja pod względem możliwości działań cybernetycznych nie ustępuje USA i Chinom, choć jest od tych krajów znacznie słabsza gospodarczo. Kluczem jest posiadanie zaawansowanych technologii informatycznych.
Od rosyjskich działań wolna nie jest także Polska. Jak się ocenia, każdego dnia nasz kraj jest poddawany prawie 15 tysiącom ataków cybernetycznych inspirowanych przez Kreml. Tylko przez ostatnie pół roku miało miejsce ok. 2,5 miliona ataków hakerskich na różne cele w Polsce.