Aktualizacja: 16:14
W niedzielę na głównej aukcji Pride of Poland, na której oferowane są najcenniejsze okazy, sprzedano 16 koni za łączną kwotę 1 mln 271 tys. euro. W ubiegłym roku na aukcji sprzedano 24 konie za niemal 4 mln euro, a rekordową cenę - 1,4 mln euro - wylicytował nabywca ze Szwajcarii za klacz Pepita.
Szef PSL Władysław Kosiniak-Kamysz podkreślił na wtorkowej konferencji w Sejmie, że aukcja w Janowie Podlaskim świadczy o "kompromitacji tzw. dobrej zmiany". Przed rokiem - mówił - najdroższa klacz była sprzedana za kwotę większą niż wszystkie razem wzięte na tegorocznej aukcji.
- To jest niszczenie marki Polski. Polska do tej pory słynęła z hodowli koni, z aukcji w Janowie Podlaskim i z jakości, jaką reprezentowali polscy hodowcy - zaznaczył Kosiak-Kamysz.
Zdaniem polityka PSL potrzeba doświadczonych i mądrych hodowców, którzy potrafią "przeprowadzić nie tylko aukcję, ale i całą hodowlę".
- Koń, jaki jest, każdy widzi, ale niestety ten obraz nie napawa optymizmem. Domagamy się i żądamy od ministra rolnictwa wyjaśnień w tej sprawie. Jak tak często rząd przeprowadza audyty, to w tej spawie jest potrzebny natychmiastowy audyt tych (...) zaniedbań w ostatnich miesiącach - mówił Kosiniak-Kamysz.
Rzecznik PO Jan Grabiec na wcześniejszej konferencji nawiązał do dwukrotnej licytacji klaczy Emira, zdobywczyni wielu tytułów w kraju i za granicą. 16-letnia siwa klacz była licytowana dwukrotnie - najpierw została wylicytowana za 550 tys. euro, ale nabywca się nie zgłosił. Ostatecznie pochodząca ze stadniny w Michałowie klacz została sprzedana za 225 tys. euro, nabywcy z Francji.
Grabiec zaznaczył, że podczas aukcji doszło do wylicytowania ceny przez kupującego, który nie był znany organizatorom, przez co do transakcji nie doszło.
- To bardzo poważna wpadka, która może zaciążyć na wiarygodności tego całego przedsięwzięcia w najbliższych latach - podkreślił poseł.
Jak dodał, Platforma oczekuje od ministra rolnictwa Krzysztofa Jurgiela wystąpienia do prokuratury o zbadanie prawidłowości przeprowadzenia tej aukcji. Dodał, że jeśli sprawą nie zajmie się Jurgiel, to klub PO sam wystąpi do prokuratury o jej zbadanie.
Grabiec zaznaczył też, że przed rokiem aukcja w Janowie Podlaskim przyniosła przychód 4 mln euro. Dodał, że zamierzenia resortu rolnictwa w tym roku były szacowane na 2-2,5 mln euro, tymczasem - podkreślił - ostatecznie realne przychody związane ze sprzedażą podczas aukcji Pride of Poland wyniosły "zaledwie 1 mln 260 tys. euro".
- Znacznie mniej niż nawet te pomniejszone oczekiwania ministerstwa rolnictwa. To jest najmniejsza kwota od kilkunastu lat, jaką udało się uzyskać w tego rodzaju aukcjach - zauważył Grabiec.
Jak podkreślił, polskie konie arabskie nie są gorsze niż przed w rokiem, ale aukcja nie wzbudziła dużego zainteresowania zagranicznych inwestorów przez sposób jej organizacji.
Według polityka PO należy postawić pytanie, jakie były koszty przygotowania tegorocznej aukcji i czy "jest to jeszcze działalność dochodowa, czy już przynosząca straty polskiemu podatnikowi".
Wiceprezes Agencji Nieruchomości Rolnych Karol Tylenda powiedział w poniedziałek PAP, że bardzo dobrze ocenia organizację Święta Konia Arabskiego.
- Nie mieliśmy zbyt dużo czasu, przez 3,5 miesiąca została wykonana tytaniczna praca. Zwykle tydzień po zakończeniu Pride of Poland, Letniej Aukcji i czempionatu narodowego zabierano się już do pracy. W tym roku sytuacja była nieco odmienna, ale poradziliśmy sobie, myślę, że wyszliśmy z tarczą z tego zadania - ocenił Tylenda.
Na poniedziałkowej Letniej Aukcji sprzedano 18 koni za 409 tys. euro. W niedzielę na głównej aukcji Pride of Poland, na której oferowane są najcenniejsze okazy, sprzedano 16 koni za łączną kwotę 1 mln 271 tys. euro. Za najwyższą cenę, 300 tys. euro, sprzedana została Sefora - 11-letnia siwa klacz z janowskiej stadniny, ubiegłoroczna czempionka Polskich Klaczy Młodszych - którą wylicytował nabywca z Kataru.