W Australii na stałe mieszka obecnie ponad 200 tys. osób pochodzenia polskiego, z czego co czwarta urodziła się w Polsce. Mimo surowej polityki migracyjnej, każdego roku Departament Imigracji i Ochrony Granic przyjmuje ponad 100 tys. ludzi, którzy chcą osiedlić się w tym kraju. Antypody kuszą rynkiem pracy i niskim bezrobociem oraz stabilną sytuacją polityczną. Jednak aby otrzymać pozwolenie na pobyt stały, trzeba spełnić szereg warunków.
Brexit, zagrożenie terrorystyczne i kryzys migracyjny w Europie spowodowały, że wielu naszych rodaków szuka nowych miejsc do życia i pracy. Coraz więcej osób wybiera Antypody. - Zainteresowanie jest nieporównywalnie większe w ostatnim czasie. Sytuacja geopolityczna sprzyja poszukiwaniom głównie kierunków pozaunijnych - przyznaje w rozmowie z money.pl Paweł Iwanowski, doradca wizowy firmy Perfect.
Jednak Australia pilnie strzeże swoich granic. I nie chodzi tylko o nielegalną imigrację, z którą od trzech lat walczy surowymi, ale i kontrowersyjnymi metodami, spotykając się z ostrą krytyką ze strony obrońców praw człowieka i ONZ. Równie restrykcyjne prawo dotyczy migrantów zarobkowych, którzy chcieliby żyć i zarabiać w Australii.
Utrzymujący bezrobocie na miej więcej stałym poziomie około 6 proc. rząd w Canberze od lat prowadzi ścisłą politykę wizową, a rynek pracy dla migrantów reguluje za pomocą listy zawodów preferowanych, tzw. SOL (Skilled Occupations List). Jest ona aktualizowana i publikowana w lipcu, czyli na początku każdego roku podatkowego, przez Departament Imigracji i Ochrony Granic.
Tylko specjaliści z językiem
Sama obecność zawodu na liście wcale nie musi okazać się jednoznaczna z tym, że Australia powita pracownika z otwartymi ramionami. Przekonali się o tym choćby nasi górnicy. Kraj ten jest największym producentem węgla kamiennego na półkuli południowej. Jego złoża szacuje się na 39 mld ton, a przemysł wydobywczy zatrudnia 130 tys. osób.
Z danych Minerals Council of Australia, do 2020 roku sektor wydobywczy będzie potrzebował co najmniej 86 tys. pracowników. Dlatego od 2010 roku władze australijskie pilnie zaczęły poszukiwać pracowników w kopalniach zarówno rudy, jak i węgla. Na absolwentów kierunków górniczych czekały zarobki od 200 tys. zł nawet do pół miliona w skali roku. Gdzie haczyk? A mianowicie w tym, że nie chodziło o szeregowych pracowników.
- Australia przyjmuje tylko wykwalifikowanych pracowników, którzy mogą swoje umiejętności potwierdzić właściwymi certyfikatami i dyplomami. W ostatnim czasie głównie poszukuje pracowników związanych z branżą medyczną, wszelkich inżynierów oraz ludzi z konkretnym, wyuczonym zawodem - wyjaśnia konsultant wizowy z firmy Perfect.
Australijskie kopalnie poszukują jednie wykwalifikowanej kadry wyższego szczebla - inżynierów górniczych, sztygarów i specjalistów do spraw produkcji górniczej. Nie tylko spece od górnictwa są poszukiwani. Na listach znajdują również hydraulicy, mechanicy samochodowi, dekarze i wykwalifikowani pracownicy budowlani. Praca jest także dla lekarzy specjalistów, dentystów i pielęgniarek, a także informatyków i grafików ze stażem oraz dziennikarzy.
Jednak warunkiem uzyskania pozwolenia pracy z pozwoleniem na pobyt stały jest znajomość języka angielskiego potwierdzona certyfikatem językowym IELTS, uznawanym przez Urząd Imigracji.
- Język angielski to podstawa. Nie ma szans na niezależną wizę ten, kto nie uzyska wysokiej liczby punktów na teście IELTS. Na pocieszenie dla humanistów, zatrudnienie w Australii niemal gwarantuje znajomość języków azjatyckich - dodaje Paweł Iwanowski.
Liczy się wiek, a wiza wizie nierówna
Od października 2008 władze Australii wprowadziły dla obywateli wszystkich państw Unii Europejskiej nowy, uproszczony system aplikacji wizowych eVisitors. Mimo tego, dokumentów uprawniających do pobytu na terenie kraju jest wiele. Może być to wiza partnerska na 2 lata dla małżonków albo wiza dla rodziców.
Na zatrudnienie w niepełnym wymiarze godzin - do 20 godzin w tygodniu - pozwala wiza studencka. Wiza pracownicza, czyli tak zwana 457, zakłada, że pracodawcę znajdzie się jeszcze w Polsce i z jego rekomendacją przyjedzie się na Antypody. Wówczas konieczne będzie samodzielne wykupienie ubezpieczenia medycznego i pakietów przedszkolnych dla dzieci. Jednak w 80 proc. otrzymują ją fachowcy, czyli tzw. professionals oraz technicians and trades workers.
Aby móc zamieszkać w dowolnie wybranym miejscu Australii na prawach stałego rezydenta, czyli z wszystkimi uprawnieniami do korzystania z opieki medycznej, publicznej edukacji, systemu opieki nad rodziną - wynikającymi z płacenia podatków, konieczna będzie tzw. wiza SI - skilled independent, czyli wspomniana wcześniej wiza niezależna.
- Wymaga ona najwięcej zachodu, ale daje również wiele profitów. Jeśli migrant spełni jej warunki, może być pewien, że dostanie wizę do Australii. Tam przepisy są czarno-białe i bardzo jednoznaczne. Kwalifikacja opiera się na systemie punktowym, a nie uznaniowym urzędnika - wyjaśnia Paweł Iwanowski, doradca wizowy.
Chętnych na nią jest zwykle więcej niż miejsc. Dlatego też władze australijskie przebierają w ofertach. Punkty przyznaje się za wszystko, choćby za dyplom uznanej uczelni czy zawód z listy SOL. Od 5 do 15 punktów można uzyskać za staż pracy. Wiek też nie jest bez znaczenia. Osoby powyżej 45 roku życia takiej wizy już nie otrzymają.
Najwyżej punktowane są osoby z przedziału 25-32 lata. No i jeszcze wspomniany IELTS. Wynik egzaminu będzie miał kolosalne znacznie. Do SI kwalifikuje wynik co najmniej 6/9 w każdej z czterech części egzaminu. Wynik 7/9 punktów dołoży 10 punktów, a tytuł Superior English czyli 8/9 i więcej aż 20.
Emigracja kosztuje krocie
- Na uruchomienie standardowej procedury wizowej z obsługą agencyjną trzeba przeznaczyć co najmniej 10 tys. dol. - przyznaje Paweł Iwanowski.
To jednak nie wszystko - dochodzą jeszcze koszty biletu oraz fundusze, które musimy wykazać na koncie jako zabezpieczanie finansowe pobytu. Kolejny wydatek to tłumaczenia dokumentów, również książeczek zdrowia i uzupełnienie szczepień dziecka i wyników badań, które nota bene również są punktowane do kwalifikowania wizy, a także zaświadczenie o niekaralności. Wiza 457 kosztuje 1060 australijskich dolarów. Dodatkowo zaproszenie pracodawcy (sponsorship) 420 dol. oraz tzw. nominacja pozycji 330 dol. (to kolejna dodatkowa opłata).
Sama wiza pracownicza kosztuje około 3,6 tys. dol. Za partnerkę trzeba dopłacić 1,8. tys., a każde dziecko 900 dol. Takie same stawki obowiązują przy najbardziej pożądanej wizie SI, z tym że konieczne jest jeszcze doliczenie opłat za uznanie zawodu. Nostryfikacja w zależności od instytucji może kosztować od 500 do nawet 1000 dolarów.
- Zwykle na decyzję wizową czeka się około 2 lat. To czas, aby zebrać właściwe środki do życia. Poza ubezpieczaniem wszelkie koszty leżą po stronie imigranta, nikt nie przyjeżdża na gotowe. Obecna migracja znacznie różni się od tej epoki PRL - podsumowuje Iwanowski.