Koniec aut na benzynę i olej napędowy jest już przesądzony? Największy producent samochodów na świecie przechodzi na auta elektryczne. Chiny chcą zakazu sprzedaży benzyniaków i diesli. Dołączają tym samym do m.in. Niemiec, Francji czy Wielkiej Brytanii.
Brytyjczycy i Francuzi ogłosili już w tym roku plany zakazu sprzedaży samochodów z silnikami benzynowymi i diesli. Ma się to stać do 2040 roku. W tym kierunku idą też inne duże kraje. Chodzi oczywiście o ograniczenie zanieczyszczania powietrza przez samochody, których z roku na rok przybywa na całym świecie.
W tym samym kierunku zmierzają Chiny. Kraj, gdzie produkuje się najwięcej samochodów, ogłosił, że trwają właśnie analizy rynku - informuje BBC cytując słowa wiceministra odpowiedzialnego za przemysł drugiej gospodarki świata.
Na razie nie pada żadna konkretna data graniczna, choć Chińczycy wskazują, że do 2025 roku chcą, żeby blisko 20 proc. sprzedawanych tam aut miało silniki elektryczne.
Należący do Chińczyków koncern Volvo wskazywał w lipcu, że wszystkie jego modele samochodów będą na prąd już od 2019 roku. Do 2025 roku celuje w sprzedaż miliona pojazdów.
W Chinach produkowanych jest blisko 28 mln samochodów. Taki wynik odnotowali w ubiegłym roku. Stanowiło to jedną trzecią całej światowej produkcji.
Podobną deklarację pozbycia się trujących środowisko pojazdów zapowiedziały oprócz Francji i Wielkiej Brytanii także Holandia i Norwegia. Te kraje dają sobie czas do 2025 roku. Z kolei dwa kolejne - Niemcy i Indie - chcą zrealizować podobne plany przed 2030 rokiem.
Nieprzychylnie na te zapowiedzi patrzy Unia Europejska. Komisja Europejska ostrzegła ostatnio, że wprowadzenie zakazu ruchu samochodów z silnikami diesla w miastach europejskich może ograniczyć zdolność producentów do inwestowania w pojazdy o zerowej emisji szkodliwych substancji.
Więcej na ten temat pisaliśmy w tekście: "Lubisz diesle? Unia chce ci pomóc. Bieńkowska broni aut na olej napędowy".