O kontrakt na autobusy dla wojska starał się polski Autosan. Oferta jednak nie będzie brana pod uwagę, bo złożono ją 20 minut po czasie. Przez to firma straciła pieniądze, które mogły ją uratować. Przetarg ostatecznie wygrał niemiecki MAN.
O kompromitującej wpadce pracowników PGZ, do której należy Autosan, poinformowało RMF FM. Z ustaleń rozgłośni wynika, że mimo prostego błędu władze spółki nie próbowały nawet wnioskować o warunkowe umożliwienie im udziału w postępowaniu. Po prostu Autosan nie odwołał się od decyzji o odrzuceniu oferty, choć miał takie prawo.
Na skutek tego kuriozalnego i prostego błędu do przetargu stanął tylko jeden dostawca - niemiecki MAN. Dlatego to Niemcy właśnie za prawie 30 mln zł dostarczą naszej armii 26 autobusów.
Postępowanie na pojazdy dla armii w kwietniu 2016 r. ogłosiła 2. Regionalna Baza Logistyczna w Rembertowie. Przetarg podzielono na dwie części. Pierwsza dotyczyła małych, 16-miejscowych autobusów. Druga takich, które mogą przewieźć co najmniej 47 osób.
Od tego dnia warunki i daty składania ofert w tym przetargu zmieniano dość często. Najwyraźniej w tym pogubili się pracownicy PGZ. Nie zdołali oni zmieścić się w ostatecznym terminie wyznaczonym na 28 lipca. Na oferty czekano do 8:00. Autosan swoją wysłał o 8:20.
Jak do tej pory właściciel Autosanu i jego szefowie nie skomentowali całej sprawy. Sprawa może być wyjątkowo bolesna nauczką zarówno dla PGZ jak i całego Autosanu. Wszystko dlatego, że Polska Grupa Zbrojeniowa przejęła Autosan przed 6 miesiącami, co miało uchronić producenta autobusów od upadku.