Przelot amerykańskich bombowców strategicznych B-52 nad Koreą Południową zagraża planom przeprowadzenia spotkań rodzin rozdzielonych w wyniku wojny koreańskiej z lat 1950-1953 i może wywołać kolejne napięcia wojskowe - przestrzegł Pjongjang.
Ostrzeżenie to wystosowano zaledwie dzień po uzgodnieniu przez władze Korei Północnej i Południowej, że spotkania rodzin - pierwsze od trzech lat - rozpoczną się 20 lutego i potrwają pięć dni. Zaplanowano je w Górach Diamentowych (Kumgang-san) na wschodzie Korei Północnej. Poprzednie spotkanie między ok. 100 rozdzielonymi rodzinami były zaplanowane na wrzesień 2013 roku, ale Pjongjang w ostatniej chwili je odwołał.
Północnokoreańskie władze poinformowały w czwartek, że bombowiec B-52 przeleciał w środę nad zachodnim wybrzeżem Półwyspu Koreańskiego. Agencji Reutera nie udało się uzyskać komentarza amerykańskiej armii w tej sprawie.
Południowokoreańskie źródło wojskowe powiedziało agencji Yonhap, że chodziło o lot szkoleniowy jednego samolotu. Z kolei Narodowa Komisja Obrony, najwyższy organ wojskowy w Korei Północnej, stwierdziła, że chodziło o symulację ataku nuklearnego.
_ W chwili gdy w Panmundżomie osiągnięto porozumienie w sprawie spotkań rozdzielonych rodzin i krewnych, formacja amerykańskich bombowców strategicznych B-52 z Guam przez cały dzień ćwiczyła uderzenie jądrowe na morzu na zachód od Korei, wymierzone w nas _ - powiedział rzecznik Komisji, cytowany przez telewizję państwową.
Z powodu eskalacji napięcia na linii Pjongjang-Seul na początku 2013 roku Korea Północna groziła atakiem nuklearnym Korei Południowej, Japonii, będącej terytorium zamorskim USA wyspie Guam, a nawet całym Stanom Zjednoczonym. Waszyngton odpowiedział lotami bombowców B-2 i B-52 nad Koreą Południową. Oba samoloty mogą przenosić broń jądrową.
Korea Północna zaapelowała też w czwartek do Korei Południowej o wstrzymanie wspólnych manewrów wojskowych z USA, które regularnie odbywają się w tym okresie. Jednak Seul zapewnił, że ćwiczenia te odbędą się zgodnie z planem.
W wyniku wojny koreańskiej, zakończonej jedynie rozejmem, rodziny milionów Koreańczyków zostały rozłączone i znalazły się po dwóch stronach silnie strzeżonej granicy. Od 2000 roku rodziny mogą spotykać się pod egidą Czerwonego Krzyża i od tego czasu z tej możliwości skorzystało ok. 17 tys. Koreańczyków.
W Korei Południowej ok. 71 tys. ludzi, z których ponad połowa ma więcej niż 80 lat, jest wpisanych na listę oczekujących na spotkanie z bliskimi, mieszkającymi po północnej stronie granicy. Szczęśliwcy wybierani są w losowaniu.
Jednak za każdym razem możliwość spotkania trafia się tylko kilkuset osobom. Większość nie wie nawet, czy ich krewni nadal żyją, ponieważ mieszkańcy obu państw koreańskich nie mogą utrzymywać między sobą żadnych kontaktów listownych, e-mailowych czy telefonicznych.
Spotkania zostały zawieszone po ostrzelaniu w listopadzie 2010 roku przez Koreę Północną południowokoreańskiej wyspy.
Czytaj więcej w Money.pl src="http://www.money.pl/u/money_chart/graphchart_ns.php?ds=852073200&de=1484175600&sdx=0&i=&ty=1&ug=1&s%5B0%5D=HTM&colors%5B0%5D=%230082ff&fg=1&tid=0&fr=1&w=605&h=284&cm=0&lp=1"/>