- Oczekujemy, że studium wykonalności dotyczące projektu Baltic Pipe zostanie przedstawione do końca bieżącego roku - powiedział prezydent Andrzej Duda w czwartek w Kopenhadze na otwarciu Polsko-Duńskiego Forum Biznesu.
Prezydent powiedział, że Polska i Dania rozpoczęły intensywne rozmowy dotyczące nowej infrastruktury. Podkreślił, że gazociąg łączący szelf norweski z duńskim wybrzeżem, duński system przesyłu, a także Baltic Pipe były tematem rozmów premiera Danii Larsa Lokke Rasmussena w Warszawie kilka tygodni temu.
- Oczekujemy, że studium wykonalności zostanie przedstawione do końca tego roku - powiedział Andrzej Duda.
W forum biznesu w Gmachu Starej Giełdy w Kopenhadze biorą udział polscy i duńscy przedsiębiorcy. Spotkania podzielone są na bloki tematyczne: infrastruktura gazowa, energia, zdrowie, rolnictwo.
Późnym popołudniem para prezydencka weźmie udział w obiedzie kończącym Polsko-Duńskie Forum Biznesu.
Przed wyjazdem prezydenta do Kopenhagi minister Krzysztof Szczerski stwierdził, że wizyta głowy polskiego państwa w Kopenhadze ma wskazać na "polityczną zgodę" Polski i Danii w sprawie Baltic Pipe. Prezydentowi towarzyszy delegacja urzędników zajmujących się energetyką z pełnomocnikiem rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej Piotrem Naimskim na czele. Do Danii jadą też przedstawiciele firm zainteresowanych budową rurociągu.
Kolejne podejście
Dzisiaj importujemy z Rosji około 10 mld m sześc. gazu, przy całkowitym rocznym zużyciu na poziomie 16 mld m sześc. Dyskusja na temat uniezależnienia się od dostaw z Gazpromu toczy się w naszym kraju praktycznie cały czas. Budowa Paltic Pipe też nie jest nowym pomysłem, wałkujemy go przynajmniej od kilkunastu lat. Pracował nad nim jeszcze rząd Leszka Millera, później temat wrócił w 2009 r., ale też nic z tego nie wyszło. W międzyczasie Rosjanie zdążyli położyć na dnie Bałtyku omijający Polskę Gazociąg Północny, a następnie zacząć jego rozbudowę. Baltic Pipe też ma biec po dnie Morza Bałtyckiego. Może być nim transportowany gaz ze złóż na norweskim szelfie kontynentalnym, gdzie PGNiG ma koncesje na poszukiwanie i wydobycie błękitnego paliwa. Ostatnio temat budowy rurociągu nabrał przyspieszenia.
Minister Naimski wybiera się do Danii już drugi raz w tym miesiącu. Był też w Oslo – bo i Norwegowie muszą być stroną przedsięwzięcia, żeby miało ono sens. Pełnomocnik rządu ds. strategicznej infrastruktury energetycznej zapewnia, że politycy dają projektowi "zielone światło", a teraz firmy muszą się porozumieć co do ram finansowych i organizacyjnych przedsięwzięcia.
Kiedy powstanie nowa rura
Na razie projekt jest jeszcze w powijakach. Trwają prace przygotowawcze, które zresztą dofinansowała Unia Europejska, jako że łącząca Polskę i Danię rura może stać się ważnym elementem infrastruktury energetycznej w skali całego kontynentu. Operator polskich gazociągów Gaz-System poinformował w marcu, że do końca roku Polacy i Duńczycy opracują studium wykonalności gazociągu. Wiceprezes PGNiG Janusz Kowalski deklarował, że budowa rury jest możliwa w latach 2020-2021, a cała inwestycja ma się zakończyć do końca 2022 roku. Planowana przepustowość gazociągu to około 7 mld m sześc. gazu rocznie. Przy Nord Stream 2, którym można będzie przesyłać 55 mld m sześc. gazu rocznie, to bardzo mało. Ale na polskie potrzeby w zupełności wystarczy.
- Czy nasz korytarz będzie konkurencją dla Nord Stream 2 w kategorii ilości przesyłanego do Europy gazu? Odpowiedź brzmi: oczywiście nie – mówił Naimski w niedawnym wywiadzie dla Energetyka24.com. – Jednak biorąc po uwagę interes Polski - w 100 proc. tak. Dla nas będzie to bezpieczne źródło zaopatrzenia w sytuacji, kiedy projekt Nord Stream 2 utrwali dominującą, monopolistyczną wręcz, pozycję Gazpromu w Środkowej Europie – dodał.
Minister poinformował także, że Polska nie będzie przedłużać długoterminowej umowy z Gazpromem na dostawę gazu, po tym, gdy aktualna wygaśnie w 2022 roku. Paliwo, którego nie chcemy już kupować ze Wschodu ma popłynąć właśnie z Norwegii. Przez Baltic Pipe, który na razie istnieje tylko na papierze.