Bandyci, którzy napadli wczoraj na bank w Niemczech i uciekli przez Polskę na Ukrainę, poddali się koło Równego ukraińskiej milicji. Wcześniej uwolnili przetrzymywaną zakładniczkę.
Nikomu nic się nie stało. Okoliczności akcji nie są jeszcze znane. Decydującą rolę odegrał podobno telefon komorkowy, ktory przekazał przestępcom milicjant i przez który prowadzono pertraktacje. Z bandytami rozmawiali wysocy rangą oficerowie milicji, a do Równego wyjechał ukraiński wiceminister spraw wewnętrznych Wołodymyr Warenko. Według dziennikarza niemieckiej rozgłośni Deutsche Welle Huberta Wolana, zrabowali ponad milion euro.
Trzej bandyci: Rosjanin, Kurd i Ukrainiec lub Mołdawianin, napadli wczoraj wieczorem na bank we Wrestedt w północnych Niemczech. Sterroryzowali bronią i porwali dwie pracowniczki banku w wieku 25-ciu i 39-ciu lat. Bandyci uciekli srebrnym seatem w stronę polskiej granicy. Ze względu na bezpieczeństwo zakładniczek, polskie władze zdecydowały się ich przepuścić. Bandyci ruszyli na wschód, eskortowani przez policyjne samochody i śmigłowiec. Gdy zatrzymali się w Bystrzejowicach koło Lublina, aby zatankowac paliwo, starsza z zakładniczek zdołała uciec. Kobieta, która doznała szoku, została przesłuchana i trafiła na kilka godzin do szpitala. Bandyci pojechali następnie na przejście graniczne w Dorohusku, przez które zostali przepuszczeni. Na Ukrainie pościg przejęła tamtejsza milicja.