Prezes Banku Francji przestrzega przed wyjściem ze strefy euro. Francois Villeroy de Galhau twierdzi, że wiązałoby się to z bardzo wysokimi kosztami. Odniósł się w ten sposób do zapowiedzi liderki skrajnie prawicowego Frontu Narodowego Marine Le Pen, która euro nazywa "walutą okupacyjną" i chce przywrócić we Francji walutę narodową. To zresztą nie pierwsza jej wypowiedź tego typu.
Prezes Banku Francji podkreśla, że nie zajmuje stanowiska politycznego, lecz komentuje te plany z punktu widzenia czysto finansowego. Jego zdaniem Europejczykom udało się stworzyć dobrą, solidną walutę. 68 procent Francuzów ma do niej zaufanie - chcą, żeby euro zostało.
Podkreśla on, że Bank Francji musi bronić tej waluty, bo taka jest jego rola. Przypomina, że przed euro ceny wzrastały o pięć procent, a w tej chwili o niecałe dwa procent. Dodaje, że bez wspólnej waluty europejskiej spłacanie zadłużenia publicznego kosztowałoby około trzydziestu miliardów euro rocznie. To bardzo boleśnie na swoim budżecie odczułby każdy obywatel Francji, a także przedsiębiorstwa. Ta suma równa jest rocznym wydatkom państwa francuskiego na obronę.
Nie kryjąca swoich sympatii wobec Władimira Putina i Donalda Trumpa Marine Le Pen w tej chwili prowadzi w sondażach przed zaplanowanymi na wiosnę wyborami prezydenckimi.
Wybory prezydenckie odbędą się we Francji w dwóch turach w kwietniu i maju. Według sondaży Marine Le Pen ma wszelkie szanse przejść do drugiej tury wraz z kandydatem centroprawicowej partii Republikanie Francois Fillonem.
We wrześniu 2016 roku opowiadała się za przeprowadzeniem referendum dot. członkostwa Francji w UE. Na ten temat czytaj więcej TUTAJ.