W 2016 r., według szacunków ekonomistów z Banku Światowego, wzrost PKB wyniósł 2,5 proc., a w tym roku - 3,1 proc. Trzy miesiące temu ekonomiści BŚ mieli wyższe oczekiwania - odpowiednio 3,2 proc. i 3,4 proc. Oznacza to, że ocena siły polskiej gospodarki mocno spadła.
"Niższe prognozy wzrostu są głównie odzwierciedleniem słabszej niż się wcześniej spodziewano dynamiki inwestycji" - napisano w raporcie.
To kolejny raz, kiedy międzynarodowe instytucje finansowe redukują oczekiwania względem naszej gospodarki. We wtorek 10 stycznia zrobiła to agencja Standard & Poor's po zaledwie miesiącu od wcześniejszych szacunków, zmniejszając prognozę wzrostu na 2017 r. z 3,3 do 3,2 proc.
Podane wartości są dużo niższe niż prognozy zapisane w budżecie państwa na 2017 r., gdzie przewiduje się aż 3,6 proc. wzrost gospodarki. Wszystko wskazuje na to, że spowolnienie utrudni realizację dochodów budżetowych i zwiększając deficyt, zmusi rząd do jeszcze szybszego zadłużania się oraz pogorszy oceny Polski w agencjach ratingowych.
Na kolejne dwa lata 2018-2019 prognoza BŚ mówi o ustabilizowaniu wzrostu na poziomie 3,3 i 3,4 proc. Wsparciem dla utrzymania wzrostu ma być silny popyt wewnętrzny, w szczególności konsumpcja prywatna.
Polska odstaje tempem rozwoju od "emerging markets"
Tempem wzrostu już tylko nieznacznie wyprzedzać będziemy gospodarkę całego świata, która ma przyrastać w latach 2017-2018 w tempie 2,7 i 2,9 proc., ale wyglądamy dużo gorzej w porównaniu z gospodarkami rozwijającymi się (emerging markets), gdzie dynamika osiągnie poziom odpowiednio 4,2 i 4,6 proc. i w prognozach BŚ te oczekiwania tylko nieznacznie zostały skorygowane w dół w najnowszym raporcie.
Najszybciej z większych krajów w 2017 r. rozwijać mają się: Indie (+7,6 proc.), Bangladesz (+6,8 proc.), Filipiny (+6,9 proc.) i Chiny (+6,5 proc.). Wśród mniejszych państw uwagę przyciąga prognozowany wzrost gospodarek: Bhutanu (+9,9 proc.), Etiopii (+8,9 proc.), Uzbekistanu (+7,4 proc.), Tanzanii (+7,1 proc.) i Dżibutti (+7,0 proc.).
Unia Europejska przyrastać będzie dość powolnie (+1,5 proc.), szybciej rosnąć mają USA (+2,2 proc.). Najniższe tempo wzrostu z dużych krajów przypisuje się nadal Japonii (+0,9 proc.), choć dla Kraju Kwitnącej Wiśni prognozy poprawiły w ciągu pół roku o aż 0,4 pkt. proc.
"Wzrost gospodarek rozwiniętych może wynieść w roku bieżącym 1,8 procent. Luźniejsza polityka fiskalna w największych gospodarkach - głównie w Stanach Zjednoczonych - może skutkować tam i na świecie szybszym wzrostem, jednak z drugiej strony szkodzić wzrostowi może rosnący protekcjonizm w handlu. Wzrost w krajach rozwijających się może z kolei przyspieszyć do 4,2 procent z 3,4 procent w roku ubiegłym dzięki umiarkowanym wzrostom cen surowców" - ocenia bank.
W komunikacie zastrzeżono, że obecne prognozy są obarczone ryzykiem z powodu niepewności, jeśli chodzi o wybory w największych krajach. Zbyt długo utrzymująca się niepewność może przedłużyć okres słabszych inwestycji we wszystkich grupach krajów.
- Po latach rozczarowującego wzrostu, cieszymy się, że na horyzoncie widać poprawę koniunktury. Trzeba wykorzystać ten czas na inwestowanie w infrastrukturę i w ludzi, bez czego niemożliwy jest zrównoważony wzrost gospodarczy konieczny do walki z ubóstwem - powiedział Jim Yong Kim, prezes Banku Światowego, cytowany w komunikacie.
Szczególną uwagę w raporcie BŚ poświęcono ostatniemu spowolnieniu inwestycji w krajach rozwijających się, które odpowiadają za jedną trzecią światowego PKB i około trzy czwarte światowej populacji oraz światowego ubóstwa. Wzrost inwestycji spowolnił tam do 3,4 proc. w 2015 r. z 10 proc. w roku 2010. W 2016 r. prawdopodobnie spowolnił o kolejne 0,5 pkt proc.
Wyjaśniono, że spowalniające inwestycje to po części korekta z wysokich poziomów notowanych przed kryzysem. Jednak zjawisko to pokazuje także pewne przeszkody, z którymi kraje rozwijające się muszą się borykać, takie jak niskie dla eksporterów ceny ropy, spowalniające bezpośrednie inwestycje zagraniczne (dla importerów surowców), a także wysokie zadłużenie prywatne oraz ryzyko polityczne.
Zgodnie z raportem, gospodarki krajów rozwijających się eksportujące surowce wzrosną w tym roku o 2,1 proc. po bardzo słabym wyniku na poziomie 0,3 proc. w roku ubiegłym, ponieważ odbiły się ceny surowców, a gospodarki Rosji i Brazylii powróciły do wzrostu.
Natomiast kraje rozwijające się, importujące surowce powinny rosnąć w 2017 r. w tempie 5,6 proc., nieco wolniej niż 5,7 proc. z roku 2016. Chiny będą kontynuować ścieżkę skoordynowanego spowolnienia do poziomu 6,5 proc. i dla drugiej gospodarki świata Bank Światowy nie skorygował prognoz.
"Perspektywy wzrostu krajów rozwijających się są słabsze ze względu na spowolnienie w światowym handlu, niższe inwestycje i słaby wzrost produktywności" - dodano.
Wzrost w Stanach Zjednoczonych ma przyspieszyć do 2,2 proc. ze względu na przyspieszenie w sektorze przemysłu i wzrost inwestycji po słabym roku 2016. W analizie zwrócono uwagę na wpływ m.in. proponowanego rozluźnienia fiskalnego w Stanach Zjednoczonych na globalną gospodarkę.
- Zmiany w polityce gospodarczej Stanów Zjednoczonych, ze względu na ich rolę w całej gospodarce światowej, mogą mieć ogromne znaczenie. Bardziej ekspansywna polityka fiskalna może w krótkim okresie spowodować szybszy wzrost zarówno w USA, jak i za granicą, jednak zmiany w polityce handlowej i inne mogą zrównoważyć te korzyści. Ponadto większa niepewność w innych dużych gospodarkach może mieć również negatywny wpływ na światowy wzrost - ocenił, cytowany w komunikacie, dyrektor w BŚ Ayhan Kose.