Adam Glapiński na stanowisku prezesa NBP jest nieco ponad dwa lata z sześciu, jakie przewiduje kadencja. Po aferze KNF pojawiły się głosy, że - tak jak przewodniczący Komisji - on również powinien podać się do dymisji.
Uważa tak m.in. Stanisław Gomułka, ekonomista i były podsekretarz stanu w Ministerstwie Finansów. I nie jest to odosobniony głos.
Glapiński zapowiedział już, że sam z siebie ze stanowiska nie zamierza rezygnować. Zdymisjonować go nie można, bo tak stanowią przepisy. Warto przypomnieć, że szef NBP nie jest jeszcze nawet na półmetku kadencji. Stery banku centralnego przejął w połowie 2016 roku na kolejne 6 lat.
Przez nieco ponad 2 lata Adam Glapiński zasłynął jako jeden z największych orędowników niskich stóp procentowych. Utrzymuje je na najniższym poziomie w historii i sugeruje, że nie zmieni się to co najmniej do końca przyszłego roku, a być może i w 2020 roku.
NBP za czasów Glapińskiego zasłynął też stratą, jaką bank centralny skończył 2017 rok. To pierwsza taka sytuacja od dekady. W poprzednich latach albo bilans wychodził na zero, albo bank mógł się pochwalić kilkoma miliardami złotych zysku, który ostatecznie zasilał budżet państwa.
Strata NBP wyniosła dokładnie 2 mld 524 mln 935,6 zł. Wynikała przede wszystkim z niekorzystnych zmian kursów walut. Zdecydowaną większość aktywów NBP stanowią rezerwy dewizowe. Na koniec marca bank posiadał przede wszystkim złoto i należności (w 80 proc. są to obligacje) w walutach obcych na kwotę niemal 408 mld zł.
źródło: money.pl na podstawie danych NBP
W sprawozdaniu za 2017 rok można przeczytać m.in. o wyższych o ponad 9 mln zł kosztach wynagrodzeń pracowników. Mimo że zatrudnienie spadło o 15 etatów w porównaniu z 2016 rokiem. NBP na koniec ubiegłego roku miał 3281 pracowników.
Z jakim bilansem NBP skończy 2018 rok? Tego dowiemy się dopiero przy okazji prezentacji rocznego sprawozdania finansowego za kilka miesięcy.
Ekonomiści komentując stratę wskazywali, że wpływ miały na nią czynniki niezależne od banku. Trudno więc zarzucać złe zarządzanie profesorowi Glapińskiemu.
- NBP padł trochę ofiarą dobrej kondycji polskiej gospodarki i umacniającego się złotego. Im nasza waluta silniejsza, tym niższy kurs, po którym wyceniane jest euro czy dolar. To niekorzystny przelicznik w kontekście wyniku banku centralnego - tłumaczył Grzegorz Maliszewski, główny ekonomista Banku Millennium.
*Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez *dziejesie.wp.pl