Prawie 60 milionów złotych wynoszą obecnie długi znanego producenta bielizny, spółki Atlantic. Sąd nie uwierzył prezesowi, że firmę można uratować, i ogłosił właśnie jej likwidację.
Jaszcze kilka lat temu Atlantic był znaną polską firmą, jednym z liderów wśród producentów bielizny. Marka była popularna, a spółka z powodzeniem podbijała zagraniczne rynki. Tymczasem, jak przekazał money.pl właściciel i prezes Atlantica, Wojciech Morawski, sąd ogłosił upadłość likwidacyjną firmy. Sam prezes chciał upadłości układowej, by móc dogadać się z wierzycielami.
- Nie chcę oceniać decyzji sądu - zaznacza w rozmowie z money.pl Wojciech Morawski. - Niemniej jednak czuję się rozczarowany, bo wielokrotnie argumentowałem, że większość wierzycieli jest zainteresowana układem i gotowa do podjęcia rozmów. Oczekiwałem, że dostanę szansę na uratowanie własnej firmy - zaznacza.
Wszystkie długi Atlantica sięgają dzisiaj prawie 60 milionów złotych, z czego mniej więcej 70 procent mogło według Morawskiego podlegać negocjacjom z wierzycielami. Wartość majątku to ponad 50 milionów złotych, na co składają się m.in. zapasy i przede wszystkim wartość znaku towarowego. W tym miejscu warto przypomnieć, że w 2004 roku Atlantic znalazł się na 59. miejscu w rankingu najdroższych polskich marek dziennika "Rzeczpospolita".
Sąd zdecydował o likwidacji i teraz w spółce władzę przejmie syndyk. Wojciech Morawski zapowiada, że nie złożył broni i zamierza złożyć zażalenie na decyzję sądu.
Znany producent bielizny to przykład firmy, która wpadła w poważne kłopoty finansowe w wyniku kilku pechowych decyzji, wydarzeń na światowych rynkach i konfliktu ze skarbówką. Powstała na początku lat 90. spółka jeszcze kilka lat temu realizowała największe kontrakty w Rosji i na Ukrainie. Z tych dwóch krajów pochodziło mniej więcej 60 procent przychodów Atlantica. A skoro szło tak dobrze, to władze spółki postanowiły zainwestować w wielkie centrum logistyczne w Kijowie. I tu zaczęły się problemy.
Niedługo później na Ukrainie wybuchła rewolucja, Rosja zajęła Krym, a do tego wszystkiego doszedł temat sankcji gospodarczych, które zaczęły na siebie nawzajem nakładać Unia Europejska i Rosja. Jakby tego było mało, kryzys rosyjski spowodował załamanie rubla i finanse Atlantica zostały uderzone nie tylko przez spadającą sprzedaż, ale również przez różnice w rozliczeniach transakcji walutowych, których spółka nie przewidziała.
- Całą produkcję mieliśmy zaplanowaną na rok do przodu. Chodzi o jej wielkość, rozliczenia, umowy z kontrahentami. Przy tak nagłej zmianie sytuacji polityczno-gospodarczej, tego pociągu nie udało się wyhamować - przyznaje dziś Wojciech Morawski.
Ale to nie koniec. Przyszedł bowiem moment, w którym o swoje zaczął również upominać się urząd skarbowy. Chodziło o niecałe 5 milionów złotych z podatku VAT. Firma prosiła o rozłożenie tej płatności w czasie, bo - jak zaznaczał Wojciech Morawski - kłopoty powstały w wyniku nieprzewidzianych zdarzeń na Wschodzie.
Urzędnicy byli jednak nieugięci i zdecydowali o zablokowaniu kont Atlantica. Ostatecznie firma straciła płynność, a Wojciech Morawski złożył wniosek o ogłoszenie upadłości układowej, którą sąd we wtorek odrzucił.