Co piąty ukraiński imigrant deklaruje, że jest w stanie przeżyć w naszym kraju za 200 zł. Niespełna połowa twierdzi, że na utrzymanie potrzebuje od 200 do 500 zł miesięcznie. Tak wynika z raportu "Barometr Imigracji Zarobkowej - I półrocze 2018 r.". Autorem opracowania jest agencja Personnel Service, która pośredniczy w zatrudnianiu pracowników zza wschodniej granicy.
Pieniądze na telefon dla syna
Irina od kilku lat pracuje w gospodarstwie rolnym w Wielkopolsce. Nie chce mówić, ile dokładnie wydaje miesięcznie na życie, przyznaje jedynie, że próbuje jak najwięcej odkładać dla rodziny. Cieszy się, że nie musi płacić za mieszkanie, choć warunki są kiepskie.
- Mieszkania są zapewnione, ale to kontenery, baraki. Żyjemy w nich po kilka osób. Za to przynajmniej praca na miejscu - opisuje Irina i dodaje, że dzięki wspólnemu mieszkaniu można razem gotować i zaoszczędzić na jedzeniu.
Ukrainka większość pieniędzy zostawia rodzinie. - Oszczędzam, ile się da. Co dwa, trzy miesiące jeżdżę do domu, przywożę oszczędności. Spędzam tam tydzień, dwa. Staram się coś zawsze kupić synowi. Ostatnio na przykład nowy telefon - stwierdza Irina.
Polacy o imigrantach
Z Ukraińcami na co dzień spotyka się pan Andrzej - hurtownik, który handluje owocami i warzywami. Jego zdaniem imigranci ze Wschodu, w niektórych przypadkach, są w stanie przeżyć za 200 zł miesięcznie.
- Jeżdżę na przykład po towar pod Łódź. Tam właściciel gospodarstwa też zatrudnia Ukraińców. Zapewnia im zakwaterowanie - mieszkają w przerobionej stodole. Warunki wyglądają na całkiem dobre. Ładnie zrobione pokoje, jest stołówka. Wynajęty jest nawet kucharz, który gotuje obiady. W takim przypadku jak są obiady, noclegi i praca na miejscu, to myślę, że można przeżyć i za 200 zł - wylicza przedsiębiorca. Zaznacza przy tym, że tak dobre warunki, jak w tym gospodarstwie, to w jego przekonaniu jeden na dziesięć.
Na jednej budowie z Ukraińcami pracuje od jakiegoś czasu pan Łukasz - hydraulik. Nie wierzy w to, że jego znajomi z pracy mogą miesięcznie wydać tylko 200 zł.
- Jak pracują fizycznie od 7 do 17, to przez te 10 godzin muszą coś zjeść. Poza tym widzę, że jedzenie każdy ma ze sobą. Te 20 zł dziennie minimum muszą wydać. Mieszkania mają opłacone, ale na samo jedzenie nie ma szans, że wydają tylko 200 zł - wylicza budowlaniec.
Dość sceptycznie do danych podchodzi także Przewodniczący Związków Zawodowych Pracowników Ukraińskich w Polsce prof. Jurij Kariagin. - Trzeba ostrożnie podchodzić do tych danych. Teraz badania robią wszyscy - przekonuje profesor.
Przyznaje, że z jego rozmów z ukraińskimi studentami w Polsce wynika, że żyją oni za 500-1000 zł miesięcznie. Uważa, że pracownicy mogą przeżyć za tak minimalną kwotę, jak 200 zł w przypadku, gdy przywiozą ze sobą z domów mięso, przetwory, konserwy i prawie nie wydają na miejscu na jedzenie.
Nie ma czasu na wydawanie
O tym, że Ukraińcy w Polsce żyją bardzo oszczędnie, wie Mirosława Keryk, prezes fundacji "Nasz Wybór". Jej instytucja zajmuje się m.in. pomocą w integrowaniu ukraińskich migrantów z polskim społeczeństwem.
- Na pewno nie chodzą po kawiarniach. Jak kupują w sklepach, to starają się wybierać tanie rzeczy. Przede wszystkim sami gotują jedzenie, ale i tak 200 zł, to bardzo mało - zastanawia się Keryk.
Prezes fundacji "Nasz Wbór" zwraca uwagę na to, że najbardziej oszczędzają pracownicy, którzy przyjeżdżają na krótki okres. A takich, jak wynika z barometru imigracji, jest najwięcej. Niemal połowa Ukraińców deklaruje, że w Polsce spędza od miesiąca do trzech. Tylko niespełna 3 proc. deklaruje, że jest w naszym kraju ponad rok.
- Ci, którzy są krótko, wykorzystują ten czas do maksimum. Jak najwięcej pracują i jak najwięcej oszczędzają. W takim wypadku też nie mają za bardzo czasu, żeby wydawać - zauważa prezes fundacji.
Mirosława Keryk szacuje, że jeżeli Ukraińcowi uda się odłożyć około 2 tys. zł, to jest to pięciokrotnie więcej, niż wynosi średnie miesięczne wynagrodzenie u naszych wschodnich sąsiadów.