Beata Szydło zapowiada m.in. powstanie Ministerstwa Rozwoju "z prawdziwego zdarzenia", Ministerstwa Energetyki, likwidację Ministerstwa Skarbu Państwa, zwiększenie roli Ministerstwa Gospodarki oraz odejście od tego, aby to minister finansów dyktował politykę gospodarczą rządu.
Na sobotniej konwencji PiS Jarosław Kaczyński wskazał Beatę Szydło jako kandydatkę Prawa i Sprawiedliwości na premiera po ewentualnej wygranej w jesiennych wyborach.
- W zeszłorocznym programie PiS wskazaliśmy pewne zmiany i uważam, że są one dobre. Powinno powstać Ministerstwo Rozwoju z prawdziwego zdarzenia, z szefem, który byłby wicepremierem i to jemu podlegałyby wszystkie resorty gospodarcze - powiedziała Szydło w wywiadzie dla "Rzeczpospolitej".
- To jest odejście od obecnego modelu, w którym minister finansów dyktował politykę gospodarczą rządu. Minister finansów musi pilnować, być strażnikiem budżetu, dbać, żeby system podatkowy dobrze działał, a to nie zawsze idzie w parze z bardzo szerokim spojrzeniem na rozwój - dodała.
- Dlatego chcemy, żeby dużą rolę odgrywał minister, który ma kreślić długofalowe cele rozwojowe, który potrafi patrzeć w perspektywie dłuższej niż jeden budżet - powiedziała Szydło.
Dodała, że jej partia proponuje powstanie Ministerstwa Energetyki oraz likwidację Ministerstwa Skarbu Państwa, którego kompetencje przejęłoby silne Ministerstwo Gospodarki.
- To jest o tyle zasadne, że w tej chwili kompetencje pomiędzy tymi dwoma resortami są tak rozdzielone, że nie wiadomo, kto ma brać odpowiedzialność - powiedziała.
Szydło pytana o skład jej rządu, który miałby wyłonić się po wyborach, odpowiedziała, że jest za wcześnie na taką "giełdę personalną". Na lipcowym kongresie PiS ma ogłosić program rządzenia.
Szydło pytana, co miałoby być kołem zamachowym napędzającym gospodarkę po objęciu władzy przez PiS, odpowiedziała: "Musimy doprowadzić do wzrostu konsumpcji".
- Do tego są potrzebne nowe miejsca pracy i wynagrodzenia, które pozwalają nie tylko na utrzymanie, ale i inwestowanie, kupowanie mieszkań, bycie spokojnym, że kredyt, z którego będzie się je spłacać, nie okaże się zbyt dużym obciążeniem - powiedziała.
- Budowę polskiej gospodarki trzeba zacząć od wspierania naszych przedsiębiorców. Jeśli oni będą tworzyć miejsca pracy i zwiększać produkcję, to skorzysta na tym budżet - dodała.
Zaznaczyła, że do tego potrzebna jest zmiana systemu podatkowego na taki, który będzie promował inwestowanie.
- Należy stworzyć warunki, które pozwolą uwolnić zasoby, które są i teraz: nadpłynność banków i odłożone środki przedsiębiorców. To pieniądze, które w naszym programie nazywane są bilionem złotych na rozwój - powiedziała.
- W tym wszystkim są jeszcze środki europejskie, które powinny być skierowane na inwestycje. To da nam koło zamachowe i pociągnie za sobą większe wpływy do budżetu. Jeżeli będzie więcej pieniędzy w kieszeniach Polaków, to wpływy podatkowe będą rosły - dodała.
Wskazała, że trzy kwestie, jak zwiększenie kwoty wolnej od podatku, wsparcie dla rodzin o mniejszych dochodach w postaci 500 zł na każde dziecko, a dla tych ze średnim dochodem 500 zł od drugiego dziecka oraz obniżenie wieku emerytalnego (powrót do 60 lat dla kobiet i 65 lat dla mężczyzn) są w tej chwili najistotniejsze.
- Wiem, że prezydent Andrzej Duda już przygotowuje projekty w tych sprawach, a my się pod tym podpisujemy. Na ten program chcemy wykorzystać środki europejskie - powiedziała. Zaznaczyła, że PiS będzie chciało uszczelnić system podatkowy.
- Proponujemy wręcz obniżenie danin, jak 15 proc. CIT dla małych przedsiębiorców, żeby dawać im możliwość inwestowania - powiedziała.
Czytaj więcej w Money.pl