Szydło w wywiadzie dla czwartkowej "Rzeczpospolitej" była pytana, czy społeczny kredyt zaufania dla rządu PiS nie zaczyna się powoli wyczerpywać przez "popełniane błędy, wpadki Berczyńskiego, posadę Misiewicza czy rozbijane limuzyny".
- Czas limuzyn się skończył - zapewniła premier. - Ministrowie jasno ode mnie o tym usłyszeli. Podczas ostatniej odprawy z szefami resortów jasno powiedziałam, jakie są moje oczekiwania. Jesteśmy zespołem. Jeśli jeden zawodnik nie nadąża, to trzeba go wymienić. Jesteśmy jedną drużyną, która nie tylko musi być zwarta i lojalna wobec siebie, ale także zdyscyplinowana, bo tylko wtedy zrobimy to, co obiecaliśmy Polakom - podkreśliła.
Pytana, czy dojdzie do rekonstrukcji rządu, zaznaczyła, że dała czas swoim ministrom. - Jeśli nie wyciągną wniosków, to będę musiała podjąć decyzje i to egzekwować. Na razie uważnie się przyglądam - powiedziała. - Nie chcę mówić o terminach, żeby nie zaczęły się dywagacje w mediach. Każdy z ministrów zdaje sobie sprawę z odpowiedzialności za swój resort - zaznaczyła. - Nikt nie ma gwarancji, że będzie ministrem przez pełną kadencję. Premier również - podkreśliła Szydło.
Pytana o wątpliwości prezydenta Andrzeja Dudy i wicepremiera Jarosława Gowina dotyczące propozycji wygaszania kadencji sędziów Krajowej Rady Sądownictwa Szydło oświadczyła, że w jej opinii po analizie przedstawionej jej przez ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobrę to rozwiązanie jest dopuszczalne.
Premier nawiązała także do przyszłotygodniowego posiedzenia Rady ds. Ogólnych (posiedzenie ministrów odpowiedzialnych za sprawy europejskie), na której wiceszef Komisji Europejskiej Frans Timmermans chce poruszyć kwestię dotyczącą praworządności w Polsce.
- Powiem szczerze, że nie wiem, dlaczego to robi. Nie widzę powodów. Polska praworządność ma się doskonale. Przypuszczam, że chce przerzucić nierozwiązywalny problem, który sam wygenerował, na kogoś innego. Jesteśmy otwarci na dyskusję. Dyskusję merytoryczną i uczciwą. Wykorzystywanie Komisji Europejskiej do walki politycznej prowadzi do kryzysu instytucjonalnego Unii Europejskiej - powiedziała szefowa rządu.
Premier podkreśliła też, że nie wyobraża sobie referendum o wyjściu Polski z UE. - Polska poza Unią Europejską to Polska słaba, to Polska, która ma dużo gorsze perspektywy rozwoju i bezpieczeństwa. Członkostwo w UE jest dla Polski korzystne. Co nie zmienia faktu, że moje środowisko polityczne uważa, że Unia powinna się zreformować. Ale to wynika właśnie z troski o przyszłość UE - zaznaczyła.