Ostatnia decyzja kartelu OPEC nijak ma się do cen ropy. Miała tanieć, a drożeje. W wakacje cena bliska 70 dolarów za baryłkę najpewniej się utrzyma, a może nawet wzrosnąć. To może wskazywać, że jeśli paliwo stanieje poniżej 5 zł, to dopiero jesienią.
Baryłka ropy West Texas Intermediate (WTI), globalnego wyznacznika, wyceniana jest aktualnie na poziomie powyżej 68 dolarów. Ropa Brent na londyńskiej giełdzie utrzymuje cenę w okolicach 75 dol./baryłkę. Czarne złoto drożeje nawet w obliczu zwiększenia wydobycia.
Kartel OPEC+, czyli grupa OPEC oraz 10 innych krajów produkujących ropę (m.in. Rosja) podjął w piątek decyzję o zwiększeniu produkcji ropy o 1 mln baryłek dziennie. Kartel bał się, że deficyt ropy będzie miał negatywny wpływ na globalny rynek. Jednak Arabia Saudyjska i Rosja przede wszystkim dążą do realizacji zysków. Te najłatwiej osiągają z ceną ropy na poziomie 70-80 dolarów za baryłkę.
OPEC i błyskotliwa komunikacja
Grupa OPEC+ potrafi poinformować o wzroście produkcji w taki sposób, że cena ropy zamiast spadać – idzie w górę. Co prawda ustalono wzrost produkcji o 1 mln baryłek dziennie. Nie poinformowano jednak, który kraj i o ile konkretnie ma zwiększyć wydobycie. To wywołało niepewność wśród inwestorów. A ich obawy okazały się mieć silniejszy wpływ na cenę niż przewidywano.
Realna obniżka cen ropy w efekcie zeszłotygodniowych ustaleń kartelu OPEC+ powinna zrealizować się w ciągu kilku miesięcy. Producentom ropy w okresie wakacyjnym nie zależy na obniżkach. Dla rynku paliw to prawdziwe żniwa. Więcej podróżujących samochodami, na dużo dłuższych dystansach. Wzmożony ruch lotniczy. Zużycie paliw wzrasta, w interesie producentów ropy jest utrzymanie stosunkowo wysokiej ceny.
Pociesza fakt, że zbyt mocne zaciskanie kurka niekorzystnie wpływa na globalną gospodarkę. Z obaw o deficyt powodujący irracjonalne ceny ropy i odpłynięcie potencjalnych inwestorów, zwiększona produkcja ropy będzie miała pozytywny wpływ na jej cenę. Pozytywny z punktu widzenia konsumenta. Jednak obniżka najpewniej nastąpi w ciągu miesięcy, a nie dni czy tygodni.
Amerykańskie łupki wpływają na cenę
Sporym zagrożeniem dla kartelu jest również rosnąca produkcja ropy z łupków w USA. To oręż w rękach Donalda Trumpa. Zwiększanie produkcji w Stanach Zjednoczonych znacznie zmniejsza ceny ropy WTI. Jednak i amerykańscy inwestorzy nie czują się dobrze z ceną poniżej 60 dolarów za baryłkę. Dlatego i tam produkcja musi być utrzymywana w ryzach. Jednak cena oscylująca w okolicach 60 dolarów, z perspektywy polskiego konsumenta, wprost oznacza obniżkę cen paliw na stacjach.
Kartelowi OPEC+, a w szczególności Arabii Saudyjskiej i Rosji zależy jednak na utrzymaniu cen ropy powyżej 70 dolarów za baryłkę. Dlatego ruch zwiększający produkcję jest raczej próbą powstrzymania cen powyżej poziomu 80 dolarów, tak by nie popsuć rynkowej koniunktury.
Do tego dochodzą problemy z malejącym wydobyciem ropy w Wenezueli. Aktualnie wydobywa się tam zaledwie 1,4 mln baryłek dziennie, co stanowi 40 proc. wydobycia z 2015 r. Tę lukę trzeba pokryć. To kolejny powód zwiększenia przez OPEC dostaw ropy na rynek globalny.
Niedźwiedzi, czyli spadkowy nastrój z pewnością niedługo zagości na rynku czarnego złota. W najbliższym czasie możliwa jest niewielka korekta ceny. Później jej odbicie, a po wakacjach możliwe głębsze spadki. Wtedy też ceny paliw na stacjach mają szansę wrócić poniżej 5 zł. Chyba, że napięcia związane z wojną handlową oraz niepewność inwestorów zwyciężą nad wzrostem produkcji, a co za tym idzie - niższymi cenami.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl