Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na

Bessa nie wyklucza godziwych zysków

0
Podziel się:

Bessa na rynku akcji zniechęca do gry. Analitycy twierdzą ponadto, że to nie koniec spadków na warszawskiej giełdzie. Czas więc poszukać alternatywnych instrumentów, które w tej sytuacji pozwolą osiągnąć może niższy, ale za to bezpieczny zysk. / Puls Biznesu /

Bessa na rynku akcji zniechęca do gry. Analitycy twierdzą ponadto, że to nie koniec spadków na warszawskiej giełdzie. Czas więc poszukać alternatywnych instrumentów, które w tej sytuacji pozwolą osiągnąć może niższy, ale za to bezpieczny zysk.

Indeksy warszawskiej giełdy niemal codziennie notują znaczną przecenę. Specjaliści nie przewidują w najbliższym okresie zmiany trendu.

- Wydaje się, że wartość indeksu WIG 20 może zmniejszyć się jeszcze około 20 proc. - przewiduje Sebastian Słomka, kierownik Działu Analiz BDM PKO BP.

Pozostawanie na rynku akcji wiąże się z ogromnym ryzykiem. Warto więc zapoznać się z bezpieczniejszymi metodami inwestowania, jak chociażby bardzo ostatnio popularne obligacje. Dla graczy, którzy lubią dreszczyk emocji, rynek kapitałowy posiada atrakcyjną ofertę - kontrakty terminowe. Jednak coś za coś. Wysoką stopę zwrotu równoważy jeszcze wyższa skala ryzyka inwestycyjnego.

Bez ryzyka

Inwestorzy, którzy nie mogą pozwolić sobie na akceptację znacznego ryzyka, chętnie lokują pieniądze w bezpiecznych papierach dłużnych lub wybierają lokatę oferowaną przez bank.

- Przy obecnym wysokim poziomie stóp procentowych najlepszą inwestycją zarówno dla inwestorów indywidualnych, jak i instytucji są obligacje, bony skarbowe oraz lokaty bankowe. Pozwala to uzyskać stopę zwrotu trzykrotnie wyższą od inflacji - wskazuje Sebastian Słomka.

Analitycy zaznaczają, że przed zakupem obligacji warto określić horyzont inwestycyjny - czy chcemy oszczędzać na emeryturę, czy może spekulować pod ewentualną redukcję stóp. Iwona Pugacewicz Kowalska, analityk CDM Pekao SA, mówi że najpopularniejszymi obligacjami wśród inwestorów są notowane na GPW ogólnodostępne trzylatki o charakterze oszczędnościowym.

- Drobni inwestorzy, którzy zamierzają nabyć obligacje i odsprzedać je dopiero w terminie zapadalności, powinni zastanowić się nad kupnem papierów dwu- lub czteroletnich. Dwulatki o stałym oprocentowaniu, które wynosi 15 proc. oraz czterolatki o zmiennym oprocentowaniu, które obecnie wynosi 15,5 proc., nie są notowane na rynku wtórnym i stanowią konkurencję dla tradycyjnych depozytów - dodaje analityk CDM Pekao SA.

Specjaliści zaznaczają, że dla graczy, którzy nie wierzą w rychłą obniżkę stóp, najlepsze są obligacje trzyletnie oraz dziesięciolatki.

Dla wytrwałych

Bessa nie wyklucza osiągnięcia satysfakcjonującej stopy zwrotu. Pozostawanie na rynku wymaga jednak strategii, która przynajmniej ograniczy ryzyko inwestycyjne i zminimalizuje ewentualne straty. Jednym z przydatnych narzędzi jest analiza portfelowa, która pozwala na wyselekcjonowanie walorów odpornych na bessę. Akcje te charakteryzują się współczynnikiem beta niższym niż 1.
Analitycy jednak przestrzegają: takie systemy też bywają zawodne.

- Współczynnik beta opiera się na danych historycznych. Obliczenia wskazują, że jego wartość dla danego waloru potrafi diametralnie się zmienić. W rezultacie nie ma ścisłej zależności między wartością współczynnika a zachowaniem kursu akcji - zaznacza Sebastian Słomka.

Czasochłonną, lecz przynoszącą wymierne efekty, metodą inwestycyjną jest selekcja spółek, które zachowują się inaczej niż rynek.

- Szansa na wyodrębnienie takiego waloru jest jednak niewielka. Liczba takich spółek nie przekracza 5 proc. wszystkich firm notowanych na rynku. Mimo to warto poszukać takiej perełki, jaką w ostatnim okresie okazał się Kompap.
Walory tej spółki pozwoliły zarobić ponad 100 proc. - mówi Sebastian Słomka.

Właściwa strona

Kontrakty terminowe notowane na GPW przynajmniej teoretycznie dają możliwość uzyskania nieograniczonych zysków. Problem w tym, że straty też mogą być nieograniczone. Nie inaczej było podczas ostatnich sesji.
Gracze, którzy zajęli krótką pozycję na futures na WIG 20 lub TechWIG, nadal mogą liczyć zyski w granicach co najmniej kilkudziesięciu procent w stosunku do zainwestowanych kilka dni temu kapitałów. Przełamanie w piątek bariery 1,3 tys. punktów przez WIG 20 zwiększyło obawy na rynku kasowym, ale nie wśród graczy, którzy sprzedali kontrakty na ten indeks. Dzięki dźwigni finansowej niewielka nawet procentowa zmiana kursu instrumentu bazowego przyczynia się do istotnej zmiany wartości zainwestowanych środków w odpowiednie kontrakty.

W tym miejscu należy jednak pamiętać o zjawisku symetryczności. Duże zyski, w przypadku zajęcia odpowiedniej pozycji na rynku, opłacone są dużymi stratami tych, którzy pomylili się w swoich ocenach dotyczących przyszłości i kupili np. futures na WIG 20. W strategii inwestycyjnej na rynku instrumentów pochodnych najważniejsze jest pozostawanie po właściwej stronie rynku.

Zarabianie w czasie spadków umożliwia również tzw. krótka sprzedaż, czyli pożyczanie papierów wartościowych w celu ich sprzedaży. Niestety, narzędzie to mimo braku barier prawnych właściwie się nie rozwija. Sebastian Słomka upatruje przyczyn w niskiej dostępności i konieczności zaangażowania znacznych kapitałów przez dom maklerski.

- Biuro musi postawić do dyspozycji klientów swój portfel, co wymaga posiadania pakietów akcji większości spółek, na co biur raczej nie stać. Natomiast pożyczanie z rachunków klientów wiąże się ze znacznym ryzykiem - dodaje kierownik Działu Analiz BDM PKO BP.

Brak zainteresowania krótką sprzedażą wynika z dużego ograniczenia płynności. Z tego względu gracze wolą rynek kontraktów terminowych, który jest bardzo płynny.

wiadomości
gospodarka
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
KOMENTARZE
(0)