Rekordowo niskie bezrobocie to dobra wiadomość dla gospodarki, cieszy też pracowników, którzy mogą żądać wyższych płac. Pracodawcy martwią się jednak, że będą mieć coraz większe problemy ze znalezieniem rąk do pracy, zwłaszcza do prostych zajęć. To słyszmy od dawna. To stwierdzenie jednak nie sprawdza się w całym kraju.
- Prawdziwy obraz rynku jest jednak zróżnicowany i nie wszyscy mogą wybrzydzać na rozmowach kwalifikacyjnych - podkreśla w rozmowie z IAR ekspert rynku pracy Andrzej Kubisiak z Work Service.
Według niego, sytuacja na rynku pracy z perspektywy całego kraju jest najlepsza od dwudziestu pięciu lat. Nie jest ona jednak jednolita, gdyż w części wschodniej jest dużo trudniej o miejsca pracy, a w części zachodniej pracowników mocno brakuje. Branże takie jak produkcja, handel, logistyka oraz IT cały czas rekrutują i zgłaszają zapotrzebowanie na pracowników. W takich sektorach zaś jak bankowy czy górniczy z pewnością o pracę będzie trudniej - podkreślił ekspert.
Andrzej Kubisiak zwrócił uwagę, że w siedmiu na 16 województw w Polsce mamy ponad dwucyfrowe bezrobocie i są to regiony, gdzie nie możemy mówić, że mamy już do czynienia z rynkiem kandydata - zwłaszcza na ścianie wschodniej i północnej, z wyłączeniem województwa pomorskiego. Tam dużo trudniej jest znaleźć pracę niż w takich regionach jak Wielkopolska, Dolny Śląsk, Mazowsze, Śląsk czy Małopolska.
Na południu, w Polsce centralnej i zachodniej bezrobocie sięga nawet 5 czy 6 procent i są to regiony, gdzie występują bardzo duże niedobory kadrowe. Te niedobory widoczne są zaś szczególnie w dużych metropoliach. W takich miastach jak Poznań, Wrocław, Kraków, Bielsko Biała, Sopot czy Warszawa bezrobocie sięga między 2 a 3 procent. W tych miastach mamy do czynienia z bezrobociem naturalnym, czyli wszystkie osoby, które chcą pracować, są w stanie zatrudnienie znaleźć - zaznaczył Andrzej Kubisiak.
Z danych resortu rodziny, pracy i polityki społecznej wynika, że w końcu grudnia stopa bezrobocia w Polsce wyniosła 8,3 procent.