Po ostatnich zmianach na rynku pracy bezrobocie doszło do rekordowo niskiego poziomu w III Rzeczypospolitej. W połowie roku zatrudnionych było już ponad 16 milionów osób. Nawet mimo znaczącej poprawy, do utrzymania jest wciąż armia ludzi, który nie wytwarzają dochodu narodowego. Nie tylko dzieci i emerytów.
Przed laty w internecie krążył żart ze statystyk spisu powszechnego. Po odjęciu od łącznej liczby mieszkańców Polski tych, którzy nie pracowali lub pracowali w budżetówce, w końcowym wyliczeniu wychodziło, że tak naprawdę cały kraj utrzymują tylko dwie osoby: ta, która żart wysłała, i ta, która go czyta, z tym że... ta druga zamiast robić coś sensownego, traci akurat czas na czytanie głupich żartów.
Wyliczenia zawierały oczywiście dane zmanipulowane. Manipulacja polegała albo na podaniu fałszywych liczb, albo na zaliczaniu do listy osób nieproduktywnych, pokrywających się wzajemnie zbiorów ludzi. Założenie, że cała budżetówka nic właściwie nie wytwarza, też jest ryzykowne, wszak bez pomocy lekarskiej czy ochrony wymiaru sprawiedliwości gospodarka miałaby działanie utrudnione. Choć są to pomoc i ochrona wymuszone przez państwo, to konkretny pożytek jednak przynoszą.
Postanowiliśmy pójść tropem dowcipu i sprawdzić, ile osób pracuje i wytwarza jakąkolwiek wartość dodaną w gospodarce, a ile jest na ich utrzymaniu.
Do sfery „produktywnej” zaliczyliśmy zbiór tych osób, którzy pomagają w wytwarzaniu dochodu narodowego. Z administracji publicznej włączyliśmy w to wymiar sprawiedliwości, wojsko i policję, chroniące przecież własność i życie, bez czego nie byłoby żadnego gospodarowania. Odjęliśmy za to osoby znajdujące się na urlopach lub zwolnieniach lekarskich, które w danym momencie przecież nie pracują i nic nie wytwarzają.
Te zakwalifikowaliśmy do listy osób, którzy swoje utrzymanie zawdzięczają pracy innych, razem z emerytami i rencistami, bezrobotnymi, dziećmi, niepracującą młodzieżą i... więźniami. Wliczyliśmy w tę grupę również prawie 350 tysięcy urzędników państwowych, którzy co prawda zajmują się tworzeniem i wdrażaniem przepisów, ale pożytki tychże dla gospodarki najczęściej są mocno wątpliwe.
Pięć lat temu w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej” ówczesna posłanka PiS Elżbieta Jakubiak twierdziła co prawda, że praca urzędnika państwowego jest równie ważna jak przedsiębiorcy (a być może nawet ważniejsza), bo przecież bez urzędnika nikt nie wydałby temu przedsiębiorcy pozwolenia na prowadzenie działalności. Rozumiejąc punkt widzenia urzędnika, który chce czuć się przydatny, ośmielamy się jednak twierdzić, że to przedsiębiorcy utrzymują swoją pracą urzędników państwowych, a nie odwrotnie.
Kto pracuje? Rekordowo niskie bezrobocie
I tak, na koniec czerwca zatrudnionych było łącznie 16,2 mln osób. Tak dobrze w tej materii nie było zresztą od czasów PRL. W administracji państwa i obronie narodowej pracuje 641 tysięcy, z czego z kolei 293 tysiące łącznie w części niezbędnej w działaniu gospodarki, czyli w policji, wymiarze sprawiedliwości (sądy i prokuratura) i wojsku. Razem, po odjęciu "nieefektywnej" części administracji, mamy więc 15,8 mln pracowników realnie pracujących na dochód narodowy.
Część z pracowników jest jednak na zwolnieniach lekarskich. Na podstawie danych ZUS wyliczyliśmy, że średnio w roku około 7 proc. osób zatrudnionych nie pracuje, ale korzysta ze zwolnienia chorobowego. Dodatkowo pracownik ma prawo do urlopu wypoczynkowego - większość korzysta z 26 dni w roku.
Biorąc to pod uwagę, można wyliczyć, że na stanowiskach pracy cały czas jest średnio około 13,1 mln osób.
W ciągu roku zresztą liczba pracowników, wyłączając z tego nieefektywną część administracji państwa, wzrosła o 206 tysięcy. Coraz więcej osób może więc utrzymywać tych, którzy nie pracują zarobkowo lub pracują, nie dając gospodarce realnych korzyści.
Kto korzysta z pracy innych? Coraz mniej bezrobotnych
Teraz druga strona, czyli osoby korzystające z pracy tych trzynastu milionów. Największą liczbowo grupą są tu emeryci i renciści. W połowie roku było ich łącznie 8,9 miliona. Niestety system emerytalny jest tak ustawiony, że trudno mówić, by emeryt korzystał z owoców swojej wieloletniej pracy. Odkładane na składkę emerytalną pieniądze państwo dawno już przejadło i obecny system polega właściwie na przelewaniu pieniędzy od pracujących do emerytów.
Kolejne grupy to 5,8 mln dzieci do 14. roku życia oraz 2,4 mln młodzieży i studentów. Ta ostatnia grupa zmalała zresztą w ciągu roku o aż 197 tysięcy osób.
Grupą najbardziej rosnącą były osoby co prawda pracujące, ale tylko w domu. W ciągu roku przybyło ich 104 tysiące i jest to już łącznie 1,8 miliona. Oprócz poprawy w gospodarce wpływ na tę tendencję ma z pewnością Program 500+, a szczególnie fakt, że pieniądze na pierwsze dziecko zależą od limitu dochodów na osobę w rodzinie, w związku z czym... niektórym praca przestaje się kalkulować.
Największy spadek - o 215 tysięcy osób - nastąpił w liczbie bezrobotnych. Ta grupa to już tylko 1,1 mln osób.
Do bezrobotnych, mimo że też nie mają pracy, zaliczane nie są osoby bierne zawodowo, tj. zniechęcone lub niegotowe do podjęcia pracy, z których część korzysta pewnie z pomocy społecznej - jest to 0,5 mln osób, czyli o 137 tysięcy mniej niż rok temu.
Na urlopach było przeciętnie 1,6 mln osób, a na zwolnieniach lekarskich 1,1 mln. Wreszcie uznana przez nas za nieefektywną część administracji publicznej to 348 tysięcy osób, a więźniowie 71 tysięcy.
W ten sposób otrzymujemy łączną liczbę 23,5 mln osób, które są na utrzymaniu pracujących w realnej części gospodarki.
Prawie dwie osoby na utrzymaniu zatrudnionego, a może być jeszcze gorzej
Zestawiając liczbę 13,1 mln pracujących z 23,5 mln osób pozostających na ich utrzymaniu, otrzymujemy średnio 1,99 osoby na utrzymaniu pracującego. W ciągu roku, tj. pomiędzy czerwcem 2015 r. a czerwcem 2016 r., wskaźnik ten zszedł przy tym z progu 2,05.
Pracujący a osoby na ich utrzymaniu (tys.) | |||
---|---|---|---|
30.06.2015 | 30.06.2016 | zmiana | |
*liczba realnie pracujących z wyłączeniem osób na urlopach i zwolnieniach lekarskich * | 12967 | 13138 | 171 |
z czego: zatrudnieni ogółem | 15986 | 16182 | 196 |
w tym: administracja publiczna (w tym ZUS) i obrona narodowa | 646 | 641 | -5 |
policja i ochrona granic (dane 2014-2015) | 99 | 102 | 3 |
wojsko (dane 2014-2015) | 123 | 124 | 2 |
sądy i prokuratura (dane z 2013 r.) | 67 | 67 | 0 |
zatrudnieni, bez nieefektywnej* części administracji | 15628 | 15834 | 206 |
osoby na utrzymaniu pracujących: | 23898 | 23479 | -419 |
emeryci i renciści | 8891 | 8914 | 23 |
bezrobotni | 1281 | 1066 | -215 |
osoby bierne zawodowo, zniechęcone, lub niegotowe do podjęcia pracy | 605 | 468 | -137 |
dzieci do 14. roku życia | 5772 | 5755 | -17 |
uczniowie od 15. roku życia, studenci | 2598 | 2401 | -197 |
pracujący w domu | 1656 | 1760 | 104 |
więźniowie | 76 | 71 | -5 |
administracja publiczna bez wojska, policji i sądownictwa | 358 | 348 | -10 |
osoby na urlopach | 1563 | 1583 | 21 |
osoby na zwolnieniu chorobowym | 1099 | 1113 | 14 |
ile osób na utrzymaniu jednego pracującego? | 2,05 | 1,99 | -0,06 |
Źródło: GUS, Ministerstwo Pracy i Opieki Społecznej, Ministerstwo Obrony Narodowej, Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Eurostat, FUS, ZUS, obliczenia własne *za efektywną część administracji uznaliśmy policję, wymiar sprawiedliwości i wojsko, bez których działanie gospodarki byłoby utrudnione |
Demografia jednak jest nieubłagana i starzenie się społeczeństwa będzie pogarszać sytuację. W ostatnich latach rodziło się w Polsce za mało dzieci, w związku z czym coraz mniej osób będzie pracowało na rosnącą rzeszę emerytów. Jeśli przywrócony zostanie poprzedni wiek emerytalny (60 i 65 lat), to do 2020 roku liczba osób w wieku poprodukcyjnym (emerytów) wzrośnie o 837 tysięcy osób. Przy utrzymaniu zmian w emeryturach wprowadzonych przez rząd Tuska (próg 67 lat) przybyłoby ich o 341 tysięcy.
Zakładając, że PiS zapowiadane zmiany w emeryturach wprowadzi, a liczba miejsc pracy na rynku się utrzyma na niezmienionym poziomie, w 2020 roku jeden pracownik utrzymywać będzie 2,06 osoby.
Prognozy Eurostatu mówią jednak, że miejsc pracy będzie u nas przybywać (71 proc. poziomu zatrudnienia w Polsce w 2020 roku), czyli za cztery lata może być około 750 tysięcy pracujących więcej niż obecnie. Dzięki temu nawet przy reformie reformy emerytalnej zejdziemy do poziomu 1,95 osoby na utrzymaniu pracującego.