Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Jan Płaskoń
|

Bezsenność Tuska, czyli koalicja przy księżycu

0
Podziel się:

Donald Tusk powinien więcej słuchać, a mniej mówić lub przynajmniej dobrze posłuchać, zanim cokolwiek powie. Lider PO w ostatnich dniach chce nas przestraszyć zmianami, jakie szykuje PiS w ordynacji określającej reguły jesiennych wyborów samorządowych.

Bezsenność Tuska, czyli koalicja przy księżycu

Tusk grzmi, że to kolejny zamach na demokrację. Tymczasem mamy do czynienia zaledwie z konsekwencją. Jarosław Kaczyński jako szef partii, a teraz również jako premier powtarza przecież do znudzenia, że w budowaniu IV RP będzie się kierował polityką historyczną. No i właśnie to robi.

Zmiana ordynacji ma polegać na tym, że komitety biorące udział w wyborach będą mogły zawierać porozumienia o wspólnym podziale mandatów. Arytmetycznie rzecz wygląda tak: LPR wystawia listę, która samodzielnie nie ma szans przekroczyć progu wyborczego, jednak w lokalnej koalicji z PiS oraz Samoobroną ludzie Romana Giertycha wchodzą w cuglach do rady miasta, powiatu czy sejmiku wojewódzkiego. Intercyza ze szczytów władzy przenosi się na poziom gminny, a premier udowadnia, że dotrzymał słowa. Posłużył się bowiem polityką historyczną w najczystszym wydaniu, stosując analogię do tego okresu w dziejach Polski, gdy mandat radnego można było uzyskać jedynie w ramach Frontu Jedności Narodu. PZPR przewodziła, a ZSL i SD wiernie towarzyszyły. Gdy partia chłopska postanowiła w sejmie kontraktowym zboczyć z kursu, dziejowy układ rozpadł się w ciągu jednej nocy.

Nieprzypadkowo więc chyba PiS usiłuje forsować decyzje, które bulwersują Donalda Tuska, w porze, gdy zdecydowana większość narodu już śpi. To również nawiązanie do polityki historycznej, by z zestawu wspomnień przytoczyć choćby terminarz wprowadzania stanu wojennego. Zmiany w ordynacji wyborczej usiłowano przeprowadzić przy księżycu, ale posłowie PO się połapali i zagrozili bojkotem za dnia expose premiera. Autorzy ustawy oddali więc na chwilę pola.

Jednak już następnej nocy PiS rozsierdził opozycję próbą majstrowania przy służbie cywilnej w taki sposób, aby najwyższe stanowiska były obsadzane z klucza partyjnego. Akcja przypominała kadry sensacyjnego filmu. Poseł LPR Daniel Pawłowiec został wywołany ze studia TVP, a zdezorientowany poseł PiS Artur Zawisza, wyskakując z łóżka, pospiesznie założył dżinsy i plażową koszulkę, zamiast garnituru, w którym notorycznie pojawia się na sali obrad plenarnych. Głosowanie przepadło, ponieważ nie udało się zebrać koalicji, zaś opozycja i tym razem skutecznie zastosowała bojkot.

Po wakacjach parlamentarnych Donald Tusk i liderzy pozostałych partii opozycyjnych powinni mimo wszystko wzmóc kontrolę koalicji przez 24 godziny na dobę. W przeciwnym razie któregoś poranka wraz ze swoimi elektoratami mogą się obudzić w naprawdę innej Polsce. Nie chodzi o to, żeby od razu pilnować sali obrad w ciągu całej doby. Na początek wystarczy obstawić czujki. Tak jak wielokrotnie bywało w polskiej historii politycznej.

ZOBACZ TAKŻE:

wiadomości
felieton
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(0)