Od 9 marca obowiązują przepisy znowelizowanej ustawy o wychowaniu w trzeźwości i przeciwdziałaniu alkoholizmowi. Wprowadziły one zakaz picia alkoholu w miejscach publicznych, a samorządom dały możliwość ograniczenia sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych (od 22 do 6 rano).
Sprawdziliśmy, czy stołeczna straż miejska ma w związku z tym więcej pracy. I tak od 9 do 18 marca tego roku strażnicy ukarali mandatem 295 amatorów piwa lub mocniejszych trunków pod chmurką, podczas gdy w analogicznym okresie poprzedniego roku takich mandatów było 559.
Zaskakujący wynik, bo skoro nowe przepisy miały zdelegalizować picie w tych miejscach, w których dotychczas nie było to karalne, to patrząc na to zdroworozsądkowo, mandatów powinno być więcej niż przed zaostrzeniem przepisów.
- Za wcześnie, by odpowiedzieć na pytanie, dlaczego tak się stało. Zaostrzenie przepisów było bardzo nagłośnione w mediach i myślę, że wielu ludzi ma świadomość, że spożywanie alkoholu we wszystkich miejscach publicznych jest teraz naruszeniem prawa – mówi rzecznik prasowa stołecznej Straży Miejskiej Monika Niżniak, którą poprosiliśmy o wyjaśnienie tego paradoksu.
Czytaj też: * *Koniec sporu o to, czy na bulwarach można pić piwo. Wchodzą przepisy zakazujące picia we wszystkich miejscach publicznych
Miłośnicy picia pod chmurką dorzucają się do kasy miasta
Pieniądze z mandatów zasilają budżet miasta. Jeśli straż miejska nie poprzestanie na pouczeniu, to złapany na gorącym uczynku (lub przymierzający się do tego, bo karalne jest już samo "usiłowanie popełnienia wykroczenia") musi pogodzić się z utratą 100 zł.
O jakich kwotach mówimy? W 2017 r. do budżetu Sopotu wpłynęło z tego tytułu 20 140 zł, a w pierwszych trzech miesiącach obecnego roku - 4 320 zł. Z kolei Straż Miejska we Wrocławiu w 2017 r. wystawiła 299 mandatów na kwotę 28 200 zł, a od początku 2018 r. 25 mandatów na kwotę 2 350 zł. W Toruniu strażnicy wystawili 3 715 mandatów karnych na łączną kwotę 370 950 zł.
Zobacz też: * *Emerytury dla matek wychowujących dzieci. "Jest problem finansowy"
Zakaz z wyjątkami
Po 9 marca zmieniło się całkiem sporo: do tej pory przepisy wskazywały, w jakich miejscach picie jest niedozwolone (place, parki, ulice), co niekiedy prowadziło do dużych wątpliwości co do tego, jak zaklasyfikować dane miejsce. Najgłośniejszy przypadek dotyczył Bulwarów Nadwiślańskich – ulica to czy jednak nie? Nad pytaniem pochylił się sąd i w 2017 r. dowiódł, że "nie", wobec czego nie są obszarem objętym zakazem spożywania alkoholu.
Amatorzy piwa pod gołym niebem niedługo korzystali z przychylnej interpretacji, bo od 9 marca bulwary zostały wrzucone do tej samej kategorii co ulice, parki, place zabaw czy plaże i pić bez stresu nie wolno. Życie nie znosi jednak próżni i już wkrótce może się okazać, że zakaz w tym miejscu jednak obowiązywać nie będzie.
W czwartek 22 marca Rada Miasta pochyli się w trakcie sesji nad punktem "w sprawie wprowadzenia odstępstw od zakazu spożywania napojów alkoholowych w miejscu publicznym na terenie Warszawy". Mają one objąć niektóre położone nad rzeką tereny, a konkretnie bulwary Flotylli Wiślanej, Grzymały-Siedleckiego, Pattona, Karskiego i Religi.
Autorzy podkreślają w uzasadnieniu projektu, że obszar ten od lat pełni funkcje rekreacyjne i jest bardzo lubiany przez Warszawiaków i turystów, a do tego nie zaobserwowano, by po tym, jak picie alkoholu stało się tam legalne, zmalał poziom bezpieczeństwa czy wzrosła liczba aktów wandalizmu. Skoro ludzie chcą pić na bulwarach i robią to kulturalnie, to dlaczego im tego zabronić?
Miasta analizują problem
Zresztą Warszawa nie jest jedynym miastem, które rozważa wprowadzenie wyjątków od ogólnego zakazu spożywania alkoholu w miejscach publicznych.
Wrocław intensywnie analizuje temat. Ewentualne ustalenie liczby miejsc, w których będzie można pić, poprzedzone zostanie konsultacjami z Radami Osiedli.
Rada Miasta Krakowa nie pracuje obecnie nad uchwałą legalizującą picie w wybranych miejscach, ale urzędnicy analizują uwagi od mieszkańców dotyczące tego, gdzie należałoby wprowadzić zakaz sprzedaży alkoholu w godzinach nocnych. Uwielbiana przez turystów dzielnica Stare Miasto chciałaby nie tylko ukrócić sprzedaż między 22 a 6 rano, ale w ogóle zmniejszyć liczbę punktów sprzedających procentowe trunki – także w dzień.
Prawie wszystkie dzielnice dawnej stolicy Polski opowiedziały wprowadzeniem zakazu sprzedaży alkoholu w sklepach w godzinach nocnych, ale na razie jest to tylko etap zbierania opinii.
Dodajmy, że zakaz sprzedaży alkoholu nocą nie dotyczy pubów i restauracji.
- Zebrany materiał będzie podstawą do przygotowania konkretnych projektów uchwał Rady Miasta Krakowa, w sprawie liczby zezwoleń na sprzedaż napojów alkoholowych, zasad usytuowania miejsc sprzedaży oraz ograniczenia godzin sprzedaży alkoholu w placówkach handlowych - wyjaśnia Dyrektor Wydziału Spraw Administracyjnych Urzędu Miasta Tomasz Popiołek. - Przedłożenie projektów uchwał Radzie Miasta Krakowa planowane jest na maj.
Wagary kuszą, piwo już mniej
Środa 21 marca to pierwszy dzień wiosny, znany popularnie jako dzień wagarowicza. Zwykło się uważać, że młodzież masowo zrywa się ze szkoły i ukrywa przed wzrokiem dorosłych najchętniej z butelką piwa w ręku. Zapytaliśmy Monikę Niżniak, czy takie wyobrażenie znajduje potwierdzenie w statystykach straży miejskiej.
Przyznaje ona, że 21 marca patrole rzeczywiście są bardziej, niż w inne dni, wyczulone na grupki dzieci i młodzieży. W 2017 r. podjęły one około 50 interwencji wobec nieletnich, ale sytuacje, w których nakryto ich na piciu piwa, były bardzo sporadyczne. Większość dotyczyła po prostu tego, że dzieciaki kręciły się po mieście zamiast siedzieć w szkolnej ławce.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl