Prezydent Białorusi podpisał w czwartek dekret o zapobieganiu społecznemu pasożytnictwu, przewidujący ściąganie opłat z osób, które nie przepracują w ciągu roku konkretnej liczby dni.
Dekret ma stymulować osoby w wieku produkcyjnym do podjęcia pracy oraz do spełniania przez nie konstytucyjnego obowiązku uczestniczenia w finansowaniu wydatków państwowych - powiadomiła służba prasowa prezydenta.
Zgodnie z dokumentem, który wejdzie w życie w momencie oficjalnej publikacji, obywatele Białorusi oraz cudzoziemcy mieszkający w Białorusi na stałe, którzy od 1 stycznia 2015 r. nie uczestniczyli w finansowaniu wydatków państwowych lub uczestniczyli w nim mniej niż 183 dni kalendarzowych w roku, będą zobowiązani do wniesienia opłaty wysokości 3,6 mln rubli białoruskich (917 zł).
Za uczestniczenie w finansowaniu wydatków państwowych uznano m.in. wychowywanie jednego dziecka w wieku do 7 lat, a także 3 lub więcej dzieci niepełnoletnich. Z opłaty będą zwolnieni inwalidzi.
Osoby, które nie wniosą opłaty, będą karane grzywną oraz aresztem, a także obowiązkiem wykonania prac społecznych.
Łukaszenka podkreślił w styczniu, że 0,5 mln osób w wieku produkcyjnym nie pracuje i nie płaci podatków, ale korzysta z bezpłatnej opieki medycznej i edukacji, jak również opłaca usługi komunalne i transport po cenie subsydiowanej przez państwo.
- Darmozjady, nieroby powinny pracować. Kto nie płaci podatków, powinien płacić. To normalna, cywilizowana zasada - podkreślił.
Oficjalnie bezrobocie na Białorusi wynosi obecnie 0,8 proc., wynika to jednak z faktu, że za bezrobotnych uznaje się tylko osoby, które zarejestrowały się jako bezrobotne. Tymczasem wielu ludzi rezygnuje z procedury rejestracji, gdyż jest ona dość skomplikowana i wymaga, by osoba ubiegająca się o zasiłek wykonywała prace społeczne, a ponadto sam zasiłek jest bardzo niski - wynosi równowartość kilkunastu dolarów.
Kraj pogrąża się w kryzysie
Przychód z eksportu spadł na Białorusi w bieżącym roku do poziomu najniższego od 2011 r. Z kolejnych przedsiębiorstw napływają informacje o przestojach w pracy - informują niezależne media białoruskie.
W ciągu pierwszych dwóch miesięcy 2015 roku przychody z eksportu wyniosły 4,85 mld dol., czyli o 25 proc. mniej niż w analogicznym okresie roku ubiegłego. Wynika to przede wszystkim ze spadku eksportu towarów. W tym czasie wyeksportowano z Białorusi towary o wartości 3,76 mld dol., czyli prawie o 1,5 mld mniej niż rok wcześniej.
Zdaniem ekspertów spadek przychodów z eksportu jest związany z problemami ze sprzedażą produkcji na tradycyjnym rynku - rosyjskim.
- Spadek naszego eksportu jest związany po pierwsze ze skurczeniem się samego rynku rosyjskiego za sprawą spadku gospodarczego w Rosji. Oprócz tego spadł także nasz udział na tym rynku - powiedział ekonomista Białoruskiego Gospodarczego Centrum Badawczo-Oświatowego (BEROC) Dźmitry Kruk niezależnej gazecie internetowej "Biełorusskije Nowosti".
Zwrócił on także uwagę, że konkurencyjność białoruskich towarów w Rosji znacznie obniżyła się po ubiegłorocznej dewaluacji rosyjskiego rubla.
Ekonomiści podkreślają, że jednocześnie władze Białorusi starają się ograniczyć popyt wewnętrzny, by utrzymać dodatni bilans handlu zagranicznego. - Negatywną stroną takiej polityki jest nie tylko to, że spada produkcja przemysłowa, ale i rośnie ryzyko wzrostu bezrobocia - powiedziała ekonomistka Kaciaryna Barnukowa "Biełorusskim Nowostiom".
Jak zaznaczyła, w pierwszych miesiącach tego roku w niepełnym wymiarze godzin pracowało lub zostało wysłanych na bezpłatny urlop około 3,5 proc. pracowników przedsiębiorstw.
W pierwszym kwartale tego roku na niepełny tydzień pracy lub wysyłanie pracowników na urlop zdecydowały się m.in. takie duże przedsiębiorstwa jak fabryka części do traktorów w Bobrujsku. Mińska Fabryka Samochodów (MAZ) do 6 kwietnia wstrzymała główną linię produkcyjną, gdzie wytwarzane są ciężarówki. Do 1 kwietnia przerwano produkcję w fabryce opon w Bobrujsku "Biełszyna".
Z powodu spadku eksportu przy jednoczesnym obniżeniu konsumpcji wewnętrznej rosną zapasy niesprzedanych towarów w magazynach. Według danych państwowego urzędu statystycznego Biełstatu z 1 marca, wzrosły one od początku roku o 18 proc. i wynoszą obecnie 87,5 proc. przeciętnej miesięcznej produkcji.
Zdaniem Barnukowej, jeśli władze będą otrzymywać regularne sygnały o bezrobociu, może dojść do rewizji polityki gospodarczej i zacznie się polityka wspierania zatrudnienia.
Czytaj więcej w Money.pl