Biblioteka Baracka Obamy, jeżeli powstałaby w Chicago, byłaby dla miasta świetną inwestycją - wynika z analizy opracowanej przez ekonomistów University of Chicago. Część mieszkańców nie podziela entuzjazmu władz miejskich i protestuje przeciwko projektowi.
Nowy Jork i Honolulu to konkurenci Chicago. W marcu okaże się, które z trzech miast będzie siedzibą 14. prezydenckiej biblioteki, poświęconej Obamie.
Burmistrz Chicago, były szef kancelarii prezydenta Baracka Obamy, Rahm Emanuel, od początku zapewniał, że _ zamierza poruszyć niebo i ziemię _, by doprowadzić do tego, aby prezydencka biblioteka powstała w Chicago, a nie w Nowym Jorku czy na Hawajach.
Nowojorski kandydat to Columbia University, na którym Obama uzyskał tytuł naukowy odpowiadający polskiemu licencjatowi. Uniwersytet proponuje wybudowanie biblioteki na terenie nowego kampusu w zachodnim Harlemie. Honolulu, gdzie Obama urodził się i dorastał, zgłosiło projekt University of Hawaii, który chce przekazać na ten cel ponad trzy hektary ziemi bezpośrednio nad oceanem. Fundacja Baracka Obamy w grudniu ub. roku wybrała finalistów z 13 zgłoszonych kandydatur.
Z Chicago gotowość goszczenia prezydenckiej biblioteki zgłosiły dwie uczelnie: prywatna - University of Chicago (U.of C.) i publiczna - University of Illinois at Chicago (UIC). W przypadku pierwszej pojawiły się problemy z własnością gruntu. Teren wyznaczony pod budowę biblioteki Obamy jest własnością Chicagowskiego Dystryktu Parków. Zwróciła na to uwagę Fundacja Baracka Obamy. Odebrano to jako zmniejszenie szans Chicago.
By rozwiązać problem z ziemią burmistrz Rahm Emanuel zaproponował przekazanie aktu własności miejskiego gruntu University of Chicago. Mimo sprzeciwu części mieszkańców, zarząd miejskich parków w Chicago w środę jednogłośnie zaaprobował decyzję w tej sprawie. Musi ją jeszcze zatwierdzić w głosowaniu Rada Miasta Chicago. Fundacja prezydenta Baracka Obamy dała do zrozumienia, że _ poprawia to pozycję oferty z Chicago _.
Nie wszyscy mieszkańcy Chicago podchodzą tak entuzjastycznie, jak burmistrz Rahm Emanuel, do starań o bibliotekę prezydencką. Podziały były widoczne na wysłuchaniach publicznych dotyczących przekazania miejskiego gruntu prywatnej uczelni.
_ - To zwykła kradzież ziemi _ - komentował działacz społeczny Alex Goldenberg. Reprezentuje on głos tych, którzy nie chcą, by w miejskim parku na południu Chicago powstał kompleks budynków. Podkreślają oni, że 350 akrów Parku Waszyngtona jest wpisanych do krajowego rejestru miejsc o znaczeniu historycznym (National Register of Historic Places). Grupa obrońców tego parku napisała nawet list do prezydenckiej pary z dramatycznym apelem, by uchronili to historyczne miejsce.
Protesty mieszkańców związane z gruntem przeznaczonym pod budowę bibliotek prezydenckich zdarzały się już w przeszłości. W Teksasie protestowano przeciwko przeniesieniu farmy świń, która znajdowała się na terenie zgłoszonym przez Texas A&M University pod budowę biblioteki George'a W. Busha, oddanej do użytku dwa lata temu.
W latach 80. mieszkańcy Atlanty przywiązywali się do drzew, by uchronić je przed wycięciem w związku z budową odcinka autostrady prowadzącej do biblioteki prezydenta Jimmy'ego Cartera. W niektórych przypadkach władzom miejskim udawało się osiągnąć porozumienie, w innych sprawa znajdowała swój finał w sądzie opóźniając powstanie projektu nawet o kilka lat.
_ - Przeważnie prezydenci nie życzą sobie, aby ich biblioteka była źródłem kontrowersji. To nie służy projektowi _ - ocenił Benjamin Hufbauer, profesor sztuki i historii University of Louisville, autor książki _ Świątynie Prezydenckie _.
Burmistrz Rahm Emanuel podkreśla, że Chicago, miasto w którym prezydent rozpoczynał swoją karierę polityczną i założył rodzinę, jest zjednoczone w wysiłkach na rzecz _ przyjęcia jego spuścizny i przygotowania fundamentów pod jego przyszłe inicjatywy obywatelskie _.
Biblioteka Baracka Obamy, jeżeli powstałaby w Chicago, byłaby dla miasta świetną inwestycją - wynika z analizy opracowanej przez ekonomistów University of Chicago. Co roku przyciągałaby do Wietrznego Miasta 800 tys. turystów i stworzyła 1900 stałych miejsc pracy (w samym obiekcie, a także okolicznych restauracjach, hotelach i na parkingach) oraz wpompowywałaby do lokalnej gospodarki ponad 200 milionów dolarów rocznie.
Zgodnie z ustawą o bibliotekach prezydenckich z 1955 roku ich budowa nie może być finansowana z budżetu federalnego, koszty dzielą więc między siebie prywatni darczyńcy i władze stanowe. Rząd federalny przejmuje na siebie obowiązki finansowania biblioteki z chwilą oddania jej do użytku.
Decyzja o przeznaczeniu 100 milionów dolarów ze stanowych pieniędzy na budowę biblioteki nie cieszy się popularnością wśród mieszkańców Illinois, stanu zmagającego się z olbrzymim zadłużeniem. Aż 67 procent mieszkańców Illinois nie poparło tej decyzji w sondażu przeprowadzonym w kwietniu ub. roku. Nieco bardziej przychylni pomysłowi byli mieszkańcy Chicago: 48 procent respondentów poparło pomysł współfinansowania obiektów przez stan.
Prezydent Barack Obama uważa Illinois i Hawaje za _ swój dom _. - _ Honolulu to moje miejsce urodzenia. Tam się wychowałem, poznałem wielu przyjaciół, zbudowałem wiele wspomnień, które mnie ukształtowały, chciałbym po mojej prezydenturze te związki utrzymać _ - powiedział Obama w jednym z wywiadów dla telewizji ABC News. _ - Ale mieszkam w Chicago i tam zaczynała się moja kariera _ - dodał. Dał do zrozumienia, że wybór będzie trudny. Decyzja oczekiwana jest w marcu. Ostatecznego wyboru dokona sam prezydent i Pierwsza Dama spośród lokalizacji ocenionych przez powołaną w tym celu Fundację Baracka Obamy.
Czytaj więcej w Money.pl