To dobre wiadomości dla zwykłych ludzi. Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych prognozuje spadek wzrostu cen w sklepach. Coraz łatwiej jest też o pracę. Pracodawcy mają coraz mniejszy wybór pracowników - informują analitycy.
Wyliczany przez BIEC Wskaźnik Przyszłej Inflacji, prognozujący z kilkumiesięcznym wyprzedzeniem jak będą zmieniały się ceny towarów i usług konsumpcyjnych - spadł w czerwcu o aż 0,8 pkt w porównaniu z majem do 79,9 pkt. Był to drugi największy od blisko dwóch lat zwiastun słabnącej presji inflacyjnej - podkreślili analitycy.
Sprzyjają temu niższe ceny surowców, ale i umacnianie się złotego (o ponad 5 proc. w tym roku), dzięki czemu importowane surowce i towary są tańsze - podano w raporcie. To powoduje "nieco mniejszą skłonność producentów do podnoszenia cen".
Analitycy BIEC wskazali, że wskaźnik cen surowców publikowany przez MFW od początku roku spadł o ponad 4 proc., głównie za sprawą ropy naftowej. Żywność wykazuje tendencję do umiarkowanego wzrostu, w granicach 3 proc. w skali roku.
Zarówno spadki cen surowców, jak i umacnianie się waluty ogranicza skłonność do podnoszenia cen krajowych. "Potwierdzają to badania oczekiwań menedżerów przedsiębiorstw produkcyjnych. W ostatnich miesiącach ubywa tych przedstawicieli firm, którzy planują podnosić ceny na swe wyroby" - podaje BIEC.
Analitycy wskazują, że nadal można spodziewać się wzrostu cen produktów, ale wolniejszego niż wskazywały na to dane sprzed miesiąca.
"Najsilniejsze skłonności do podnoszenia cen wykazują przedsiębiorstwa duże, zatrudniające powyżej 250 pracowników. Pomimo spadających cen ropy naftowej, nadal największe podwyżki cen, podobnie jak w poprzednich miesiącach, wykazują przedstawiciele przemysłu przetwarzającego ropę naftową" - czytamy w raporcie.
Co ciekawe, inne oczekiwana na temat tempa wzrostu cen wyrażają konsumenci. W majowych badaniach ich obawy o wzrost cen się zwiększyły.
"Jednocześnie znacząco wzrosła skłonność konsumentów do dokonywania zakupów, co z jednej strony jest zapewne efektem wzrostu zamożności wielu gospodarstw domowych i wyższej skłonności do wydawania. Z drugiej jednak strony, konsumenci mogą zachowywać się zgodnie z zasadą "zdążyć z zakupami przed inflacją" i przyspieszać swoje decyzje zakupowe w obawie przed wzrostem cen w najbliższej przyszłości" - napisano w raporcie.
Coraz więcej ofert pracy
BIEC podał też w poniedziałek Barometr Ofert Pracy, monitorujący zmiany liczby publikowanych w internecie ofert pracy. W maju wzrósł o 2,6 pkt w porównaniu z kwietniem i wyniósł 225,1 pkt.
"Pracodawcy mają coraz mniejszy wybór pracowników, więc jest to dobry moment na zmianę pracy na tę bardziej odpowiadającą naszym kwalifikacjom" - podają analitycy.
Rozpoczęło się też sezonowe ożywienie, czego rezultatem ma być powstawanie większej liczby tymczasowych etatów.
"Największe możliwości zatrudnienia występują nieprzerwanie w woj. mazowieckim, zarówno ze względu na wielkość rynku ofert pracy, jak i stabilność wzrostu liczby ogłoszeń o zatrudnieniu. Tendencje dot. liczby ofert pracy są również wyraźnie optymistyczne w woj. dolnośląskim, pomorskim, jak i wielkopolskim, a spośród regionów słabiej rozwiniętych - w woj. podkarpackim. W samym maju zapotrzebowanie na pracowników wyraźnie wzrosło w woj. łódzkim, opolskim oraz zachodniopomorskim, spadło zaś w woj. warmińsko-mazurskim i podlaskim. Świętokrzyskie i lubelskie są regionami, w których wzrostowa tendencja jest najsłabsza, a w woj. łódzkim i małopolskim, pomimo znacznej bezwzględnej liczby ofert, obserwujemy wyjątkowo słaby wzrost po ubiegłorocznym spadku" - napisano w raporcie .
Porównując obecną sytuację na rynku pracy do sytuacji sprzed roku, przedsiębiorcy ograniczyli odsetek ogłoszeń o zatrudnieniu skierowanych do absolwentów nauk społecznych i prawnych, zauważa się zaś wzrost zapotrzebowania na nowych pracowników w usługach oraz naukach ścisłych i inżynieryjnych. Pozytywne zmiany występują również w zapotrzebowaniu na pracowników fizycznych.
Barometr Ofert Pracy powstaje na podstawie ogłaszanych w internecie ofert pracy przy współpracy Katedry Makroekonomii Wyższej Szkoły Informatyki i Zarządzania w Rzeszowie oraz Biura Inwestycji i Cykli Ekonomicznych.
Na granicy możliwości produkcyjnych
BIEC zwróciło też uwagę, że utrzymuje się wysoki stopień wykorzystania mocy produkcyjnych w firmach. W kwietniu br. średnie wykorzystanie mocy w sektorze przedsiębiorstw przetwórstwa przemysłowego przekroczyło 80 proc. Intensywniejsze wykorzystanie mocy wytwórczych obserwujemy od jesieni 2016 roku. Według analityków, świadczy to o postępującym w gospodarce ożywieniu, jednak z drugiej strony oznacza wzrost kosztów związanych z naprawami i remontami, co jest jednym z czynników inflacjogennych.
Ponadto, firmy dochodzą do granicy możliwości eksploatacji swego parku maszynowego i dalsze zwiększanie produkcji będzie możliwe jedynie po zainwestowaniu w poszerzenie mocy wytwórczych. Na razie jednak zamiary inwestycyjne przedsiębiorstw, zwłaszcza reprezentujących sektor prywatny, są bardzo ograniczone.