Zatrudnienie nadal rośnie, ale już nie tak szybko jak jeszcze kilka miesięcy temu, a wynagrodzenia idą w górę mniej więcej w tym samym tempie, co w ostatnim roku. To główne czynniki, które zdecydowały o zahamowaniu wzrostu wskaźnika dobrobytu mierzonego przez BIEC.
Wskaźnik dobrobytu, odzwierciedlający ekonomiczną kondycję polskiego społeczeństwa, od dwóch miesięcy nie zmienia istotnie swojej wartości, podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Do rekordowych wskazań z czasu sprzed kryzysu finansowego trudno będzie dojść.
Właściwie, choć wzrost naszej zamożności spowolnił, to trudno narzekać. Analitycy podkreślają, że wydrenowany rynek pracy zmusza pracodawców do podnoszenia wynagrodzeń.
Średnie wynagrodzenie znowu zbliża się do rekordu, który padł w grudniu. Na koniec ubiegłego roku płace były na poziomie 4 973,73 zł brutto. Do tego wyniku brakuje już mniej niż 100 zł - podał w środę GUS.
Podobnie jak przed miesiącem, utrzymuje się nieco słabszy niż w drugiej połowie ubiegłego roku wzrost liczby osób zatrudnionych. W ubiegłym roku zatrudnienie rosło średnio każdego miesiąca o 4,5 proc. Obecnie tempo wzrostu spadło do 3,7 proc. w skali roku - czytamy w raporcie.
- Po zakończeniu pierwszego kwartału i zimy [...] popyt na pracowników będzie wzmagany czynnikami sezonowymi, a już wstępne dane Ministerstwa Rodziny Pracy i Polityki Społecznej za marzec pokazują, że sam początek wiosny przyczynił się do otwierania nowych rekrutacji - podaje Andrzej Kubisiak, ekspert Work Service.
Utrzymuje się natomiast blisko 5-procentowy wzrost realnych (tj. uwzględniających inflację) wynagrodzeń, a wydrenowany rynek pracy zmusza pracodawców do podnoszenia wynagrodzeń.
"Nieco niższa inflacja, w szczególności zaś niższe ceny tych artykułów żywnościowych, które w ubiegłym roku gwałtownie drożały, zwiększają siłę nabywczą konsumentów" - podano.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl