Wskaźnik Dobrobytu, odzwierciedlający ekonomiczną kondycję polskiego społeczeństwa, wzrósł o 0,7 pkt proc. we wrześniu w porównaniu z poprzednim miesiącem - podało Biuro Inwestycji i Cykli Ekonomicznych (BIEC). Był to drugi miesiąc znacznego wzrostu wskaźnika, nienotowany od 2016 roku.
W tym tempie, czyli po 0,7 pkt. miesięcznie, wystarczy jeszcze osiem miesięcy, by osiągnąć poziom notowany ostatnio na przełomie 2008 i 2009 roku.
"Na wzrost ten w największym stopniu miało wpływ wysokie tempo wzrostu płac" - podają analitycy BIEC.
W ujęciu nominalnym wzrosły one o ponad 6,6 proc. w skali roku, w ujęciu realnym o ponad 4,5 proc.
"Dynamika wynagrodzeń odzwierciedla problemy pracodawców z pozyskaniem odpowiednio wykwalifikowanej siły roboczej. Pracownicy zaś coraz pewniej czują się na rynku pracy i zwiększają swe wymagania płacowe" - napisano w raporcie.
Jak podał w poniedziałek GUS, przeciętna wysokość wynagrodzenia w firmach, zatrudniających co najmniej 10 osób wyniosła w sierpniu 4 492,63 zł brutto, a więc na rękę niecałe 3 200 zł. Choć to już trzeci miesiąc, gdy płace w Polsce delikatnie spadają, ale przyczyny są "sezonowe". Zupełnie inaczej sytuacja się ma jeśli porównujemy rok do roku. W ciągu ostatnich 12 miesięcy przeciętnie odnotowano podwyżki o 280 zł brutto miesięcznie.
Analitycy wskazują przy tym, że tak wysoka dynamika wynagrodzeń obejmuje jedynie część przedsiębiorstw, czyli właśnie tę, zatrudniającą co najmniej dziesięciu pracowników.
Nieco mniejszy, ale w dalszym ciągu pozytywny wpływ na wzrost wskaźnika dobrobytu miały zmiany w wielkości zatrudnienia. Rosło ono nieco wolniej niż płace - wzrost na poziomie 4,5 proc. w skali roku. Stopniowe wygaszanie zapotrzebowania na pracowników sezonowych spowodować może nieco wolniejszy przyrost liczby osób, pracujących w kolejnych miesiącach - podano także.