Apple, Dior, Pesa, Blizzard, Ikea, Eris, CD Project, LPP, czy Google – co łączy te firmy? Niezależnie od wielkości, wartości czy lokalizacji – wszystkie opierają się na sukcesie produktów, które powstały dzięki kreatywności ich założycieli czy pracowników. Wszystkie je można wrzucić do pudełka z napisem „branża kreatywna”. To na nich będzie opierać się biznes przyszłości.
Kreatywność i innowacyjność to jedyna szansa dla Europy – to dość odważne, ale też coraz częściej wybrzmiewające stwierdzenie. Nawet Komisja Europejska ocenia, że konkurencyjność państw azjatyckich sprawia, że tylko rozwój sektora kreatywnego może pomóc Europie w utrzymaniu miejsc pracy. Jeśli do tego dołożymy postępującą automatyzację i robotyzację produkcji – dla ambitnych Europejczyków zostają niemal wyłącznie zajęcia wymagające przeprowadzenia procesu twórczego, który w możliwej do przewidzenia przyszłości pozostanie domeną człowieka. To on jest w stanie opracować nowe, bardziej odpowiadające potrzebom klientów produkty i usługi.
Kreatywny, czyli jaki?
Zacznijmy od określenia tego, co nazywamy branżą, czy przemysłem kreatywnym.
Jedni łączą go tylko z wytworami pochodzącymi wprost z kultury i sztuki. Inni widzą to szerzej, jak ekonomista Richard Earl Caves, który uważa, że „sektory kreatywne dostarczają produkty szeroko łączące się z kulturalną, artystyczną lub zwykle rozrywkową wartością. Zawierają książki, publikacje w magazynach, sztukę wizualną (malarstwo, rzeźbę), sztukę teatralną, nagrania, filmy, ale też modę”.
Warto wspomnieć jeszcze o koncepcji „kapitału kreatywnego”. Jej twórca, amerykański ekonomista i naukowiec Richard Florida uznaje, że istnieje coś takiego jak klasa kreatywna, czyli ludzie, którzy pracują tworząc nowe pomysły czy rozwiązania. Florida twierdzi także, że „Każda ludzka istota jest w pewien sposób kreatywna. Wszyscy posiadamy kapitał kreatywności, który uwielbiamy wykorzystywać i z którego można stworzyć coś cennego”.
Kreatywność ma swoją cenę
Czas na liczby. Eksperci IE (hiszpańskiego Instituto de Empresa, jednej z najbardziej cenionych centrów badania i edukacji biznesu na świecie) wyliczają, że obecnie sektor kreatywny tworzy 6,1 proc. światowego PKB i między 2 a 7 proc. PKB poszczególnych krajów. To oznacza, że globalnie odpowiada za 4,3 biliona dolarów, a eksport tych towarów i usług jest wart 646 miliardów dolarów, z czego 82 procent przypada na kraje rozwinięte.
Z kolei jak wylicza PARP („Przemysły kreatywne w Polsce – perspektywy rozwoju”) w naszym kraju w przemysłach kreatywnych pracuje 4,6 proc. wszystkich zatrudnionych. Dla porównania – w Niemczech jest to 3,3 proc., a w Wielkiej Brytanii - 3,1 proc.
Na tym tle zaskakująco pozytywnie wybija się efektywność „kreatywnych” Brytyjczyków – wytwarzają bowiem aż 9 proc. PKB, podczas gdy w Niemczech ten sektor daje tylko 2,3 proc. PKB, a w Polsce – 4,1 proc,
O dynamice rozwoju tego sektora w Polsce mogą świadczyć dane UNCTAD opublikowane w ostatnim „Creative economy report”, według których eksport przypadający na cały nasz sektor kreatywny (tu rozumiany szeroko, również jako twory kultury) wzrósł w ciągu 10 lat z 2,6 miliarda dolarów do 5,4 miliarda dolarów.
Nasze produkty trafiają w prawie 90 procentach na rynki europejskie, a największym partnerem handlowym (zarówno pod względem eksportu jak i importu produktów kreatywnych) niezmiennie pozostają Niemcy.
EY (dane za 2015 r. ) ocenia natomiast, że sektor kreatywny daje pracę prawie 30 milionom ludzi na świecie, co stanowi 1 procent aktywnej zawodowo populacji naszego globu.
Branża kreatywna to branża indywidualistów i wolnych strzelców. Przemysł z tego sektora to głównie firmy jedno lub dwuosobowe. Podobnie jest w Polsce – 97 procent wszystkich firm kreatywnych to mikroprzedsiębiorstwa. Dużych graczy, zatrudniających od 250 pracowników w górę jest tak naprawdę zaledwie kilka promili i lokują się niemal wyłącznie w największych miastach.
Moda to nasza kreatywna broń
Kilka lat temu niemal przysłowiowe stało się stwierdzenie, że nasz kraj potrzebuje, właśnie buduje, lub chce mieć „polską Nokię” – firmę nowoczesną, kreatywną, wytwarzającą produkty kupowane przez cały świat, będące najwyższym osiągnięciem technologicznym. Do dzisiaj nic się nie zmieniło – może poza marką, do której byśmy się chętnie porównali – miejsce Nokii zajął Apple. I zostało to samo pytanie – kiedy się doczekamy polskiego iPhona?
– O iPhone możemy na razie zapomnieć – mówi dr. Piotr Kaczmarek-Kurczak, ekspert i wykładowca katedry przedsiębiorczości Akademii im. Leona Koźmińskiego. – Nie te pieniądze i co najważniejsze – nie posiadamy odpowiedniej technologii i doświadczenia. Chinom zajęło 20 lat dogonienie USA w dziedzinie budowy smartfonów – przypomina.
Zdaniem eksperta największe szanse mamy w świecie produktów niematerialnych i cyfrowej kultury. Jak przypomina, jesteśmy w stanie tworzyć światowej klasy muzykę, coraz lepiej radzimy sobie w kinie, możemy coś ciekawego powiedzieć w animacji, grach, komiksach itd. – Idealnym przykładem lokalnego twórcy i lokalnego biznesu, którzy stworzyli światowy produkt są twórcy gier – tu mamy produkty prawdziwie globalne – i to nie tylko CD Projekt ale również np. This War is Mine, Dead Island i wiele innych.
Eksperci nie mają wątpliwości, że dużo możemy osiągnąć w dziedzinie współpracy biznesu z projektantami. W tym wypadku chodzi o modę.
Apple zaczynał jak LPP
Kiedy w 1991 roku Apple wypuściło pierwszego Powerbooka, który stał się prekursorem dzisiejszych laptopów – Marek Piechocki i Jerzy Lubianiec zakładali spółkę Mistral Sp. z o.o., która cztery lata później stała się LPP, właścicielem Reserved – prekursora polskich marek odzieżowych.
Dziś firma jest drugą największą prywatną spółką w Polsce, jest obecna na 20, a wkrótce na 22 rynkach zagranicznych. Reserved – flagowa marka LPP swój salon ma już m.in. na prestiżowej Oxford Street w Londynie. Jednak jak podkreśla Marek Piechocki, prezes i założyciel firmy, to w Polsce – Gdańsku, Krakowie, Warszawie – powstaje 65 proc. wartości produktu LPP, na którą składa się projektowanie kolekcji, badania rynku, strategie marketingowe marek (poza Reserved to także Cropp, House, Mohito i Sinsay), logistyka, opracowywane i wdrażane przez dział IT LPP technologie czy wreszcie płacone podatki.
Nad produktami LPP pracuje w Polsce blisko 2 tysiące kreatywnych osób, rocznie powstaje 41 tysięcy nowych projektów, a w badania i rozwój firma inwestuje ćwierć miliarda złotych rocznie.
Poza bezpośrednim kreowaniem produktów, LPP szuka też i inwestuje w nowoczesne rozwiązania, wspierające zarządzanie całym procesem produkcji i dystrybucji, a przede wszystkim ułatwiającymi klientom zakupy.
LPP obecnie pracuje nad wdrożeniem technologii RFiD. To tzw. „elektroniczna metka”, czyli technologia, dzięki której firma będzie mogła szybciej odpowiedzieć na bieżące potrzeby swoich klientów, poprzez lepsze zarządzanie towarem w salonach, a sami klienci będą mogli m.in., uzyskać podpowiedź nt. dodatkowej oferty pasującej do przymierzanych przez nich ubrań czy wreszcie – szybciej dokonać zakupu. Firma inwestuje też w handel przez Internet - inwestycje w nowoczesne rozwiązania omnichanelowe to obecnie trend rozwijany w firmach na całym świecie – dążenie do stworzenia jak najlepszego i najmniej kłopotliwego dla klienta procesu zakupu, realizowanego na różnych urządzaniach mobilnych oraz w sklepach stacjonarnych.
Co ciekawe nad tym wszystkim pracuje polski, 350-osobowy zespół specjalistów IT o rozmaitych specjalizacjach, którzy opracowują i wdrażają najnowsze systemy i technologie.
Lista sukcesów coraz dłuższa
Przykładów takich jak LPP jest w naszym kraju coraz więcej. Różnią je branże, historia czy wielkość, ale łączy jedno – nad ich projektami pracują kreatywni pracownicy w Polsce, a te produkty odnoszą sukcesy w kraju i zagranicą.
Bydgoska PESA zatrudnia obecnie ponad 3 tysiące osób. Produkuje pojazdy szynowe – tramwaje i pociągi. Eksportuje swoje produkty m.in. do Czech, Włoch, Niemiec, Rosji i Węgier. Po torach w tych krajach jeździ już ponad 300 pociągów polskiej firmy.
Dr. Irena Eris, najbardziej znana polska firma branży kosmetycznej. Na rynku ponad 30 lat, dziś zatrudnia ponad 800 osób. Jako jedyna firma kosmetyczna w Polsce, i jedna z nielicznych w Europie posiada własne Centrum Naukowo-Badawcze, prowadzące badania na komórkach skóry, które potem stają się podstawą do tworzenia innowacyjnych na skalę światową produktów.
Z drugiej strony mamy firmy, których nazwy nie są aż tak szeroko znane, ale nie można odmówić im kreatywności i nie pozostają w tyle za światową konkurencją. G2A.com (sektor gamingowy). Hektor.24 (analiza danych i Internet Rzeczy), IDH (InDaHash) Media Limited (marketing influencerski), Smart Fluid (technologie dla energetyki).
Podobnych firm, których podstawą istnienia jest kreowanie czegoś nowego, czego inni jeszcze nie wymyślili jest coraz więcej. Od start-upów technologicznych po przedsiębiorstwa działające od wielu lat. Tworzą w Polsce i zatrudniają polskich specjalistów, choć tych jest wciąż zbyt mało.
Jakie bariery mamy do pokonania?
Według badań IBNGR, opublikowanych w raporcie „Kreatywny łańcuch – powiązania sektora kultury i kreatywnego w Polsce”, przeszkody hamujące rozwój sektora kreatywnego (w tym ujęciu łącznie z częścią kulturową) to aż w 50 proc. niewystarczające zasoby finansowe.
Na ograniczony popyt na swoje kreatywne usługi wskazało 46 proc. respondentów. 42 procent hamuje biurokracja i przepisy prawne. 30 procent pytanych jako barierę rozwoju wskazało silną konkurencję, a 16 – szybko zmieniający się rynek.
Pozostałe odpowiedzi to wzrost cen dostawców (13 proc.), szara strefa (11 proc.), niskie zainteresowanie klientów nowościami (11 proc.), bariery komunikacyjne (7 proc.), słaba współpraca podmiotów tego rynku (6 proc.) oraz niskie kwalifikacje pracowników (5 proc.).
Jak więc można pomóc w rozwoju firm kreatywnych?
Jak mówi dr Kurczak-Kaczmarczyk – nie ma jednoznacznej recepty, chociaż można wskazać na kilka uniwersalnych potrzeb:
– Edukacja plastyczna dzieci, kompetencje techniczne np. znajomość oprogramowania, software muzyczny itd. Zasadniczo bogate społeczeństwa zawsze tworzą lepsze warunki do rozwoju sektorów kreatywnych, bo po prostu stać je na utrzymywanie twórców. Do tego dochodzi właśnie sieć wsparcia, np. szkoły – wyjaśnia ekspert.
W przygotowaniu kadr firmy mogą pomóc trochę same sobie. Szkolenia pracowników w dziedzinach wykorzystywanych na co dzień chociaż częściowo rekompensują braki na rynku edukacyjnym. Wspomniana już LPP chwali się na przykład prawie 15 tysiącami godzin szkoleń, w których udział wzięło ponad 1800 pracowników (tylko w ubiegłym roku).
Firma przygotowała też jasną ścieżkę kariery dla pracowników kreatywnych – od stażu projektowego po głównego projektanta. LPP współpracuje też od lat z uczelniami artystycznymi, w tym z Międzynarodową Szkołą Kostiumografii i Projektowania Ubioru, VIA MODA, ASP w Gdańsku, Krakowie i Łodzi oraz Szkołą Artystycznego Projektowania Ubioru.
Bez kreatywności nie ma przyszłości
W Essen, samym sercu Zagłebia Ruhry w Niemczech znajduje się kopalnia węgla i koksownia Zollcerein. To był kiedyś najnowocześniejszy zakład wydobywczy węgla kamiennego na świecie. Po tym, jak w drugiej połowie 20 wieku węgiel zaczął tracić na znaczeniu – w 1986 roku kopalnia została zamknięta. Rok później rozpoczęto przekształcanie terenów i budynków kopalni na centrum kultury i kreatywności. Kiedyś symbol przemysłowych Niemiec – dziś symbol Niemiec kreatywnych, nowoczesnych, zorientowanych na przyszłość. I świetna ilustracja tego, co czeka współczesny świat.
Sektor kreatywny to podstawa dzisiejszej gospodarki – w gospodarce poprzemysłowej staje się równie ważny, jak kiedyś górnictwo.
Dziś kreatywność i innowacje stają się paliwem dla gospodarki – wartość dodana pochodząca z tego sektora rośnie z roku na rok, co jest szczególnie istotne w krajach takich jak Polska.
W wielu polskich firmach kreatywnych pracują nasi specjaliści i cały proces tworzenia odbywa się w Polsce. Eksport stworzonych na tej podstawie produktów daje środki na kolejne kreacje – rozwój kompetencji i większe zatrudnienie w tym sektorze.
Dzięki firmom kreatywnym spełnia się też marzenie sprzed jeszcze kilku lat, kiedy eksperci apelowali o wsparcie dla tego sektora, by Polska przestała być kojarzona jako montownia produktów tworzonych w krajach rozwiniętych. Dziś coraz częściej to od nas wychodzą pomysły i innowacje. Jesteśmy źródłem nowych idei, które mogą inspirować innych.