Siarczyste mrozy wywołały nagły skok zapotrzebowania na energię elektryczną. Krajowy system jest na granicy wytrzymałości, tak wysokiego zużycia prądu nie było od ponad roku. Silne mrozy powodują zamarzanie rzek. A to zawsze oznacza problem dla elektrowni.
- Jak tylko zbliża się zima i spadają temperatury, rośnie ryzyko mniejszych lub większych wyłączeń prądu. Tak niestety jest co roku i należy się spodziewać, że tak będzie również i teraz - mówił kilka dni temu w money.pl Paweł Nierada, ekspert Instytutu Sobieskiego. Jego słowa szybko się potwierdziły.
"W związku z utrzymywaniem się na terenie Polski silnych mrozów wystąpił istotny wzrost krajowego zużycia energii elektrycznej. Zapotrzebowanie na moc w okresach szczytu obciążenia dobowego przekracza wartość 25 000 MW” - piszą we wtorkowym komunikacie Polskie Sieci Elektroenergetyczne.
Po ciepłym grudniu, kiedy system energetyczny notował rekordowo niskie zapotrzebowanie na energię elektryczną (najmniej mocy w ciągu roku, czyli 15495 MW potrzeba było w systemie 25 grudnia), w styczniu sytuacja się odwróciła - mamy temperatury znacząco niższe od zera. Zużycie prądu wzrosło ostatnio błyskawicznie.
Zbliżone do wczorajszego zapotrzebowania na poziomie 25113 MW obserwowano ostatnio w styczniu ubiegłego roku. Niecały rok temu, 7 stycznia 2015 r. odbiorcy włączyli urządzenia, które pochłaniały 25101 MW. Rok wcześniej zapotrzebowanie dochodziło nawet do 25534 MW (29 stycznia 2014 r.). Sytuacja się więc powtarza co roku... jak i pogoda.
Zamarzają rzeki = problem dla elektrowni
Jak podaje PSE skala zamarzania jest jednak tak duża, że nastąpiło znaczne obniżenie i tak już niskich stanów wody w rzekach. Ta natomiast jest niezbędna do chłodzenia w elektrowniach.
"W szczególności dotyczy to dorzecza Wisły, w tym miejsc ujęcia wody chłodzącej wykorzystywanej przez jednostki wytwórcze kilku dużych elektrowni systemowych" - podaje PSE.
Z informacji operatora sieci wynika, że obniżenie stanu wód spowodowało już znaczące ubytki mocy wytwórczych. Do podobnej sytuacji doszło w sierpniu 2015 r. - jedną z przyczyn deficytu mocy była susza. Poziom wody w rzekach spadł i brakowało wody, używanej w elektrowniach do chłodzenia.
PSE zapewnia, że aktualny poziom rezerwy mocy dostępnej dla operatora jest wystarczający dla zapewnienia bezpiecznej pracy krajowego systemu elektroenergetycznego.
"Ewentualne pogarszanie się sytuacji hydrologicznej w dorzeczu Wisły, w perspektywie kolejnych dni może jednak istotnie zmienić warunki bilansowania mocy w KSE (Krajowym Systemie Energetycznym - przyp. red.)" - informuje PSE.
Operator na bieżąco monitoruje sytuację, wykorzystując dane bezpośrednio od wytwórców, jak i z Rządowego Centrum Bezpieczeństwa i na tej podstawie ma podejmować działania odnośnie "zapewnienia ciągłości dostaw energii elektrycznej do odbiorców".
Może to oznaczać, że jeśli pogoda się utrzyma, to w krytycznych momentach PSE będzie decydować o odcinaniu dostaw energii.