Brak nowej odkrywki węgla brunatnego może pogrążyć należący do Zygmunta Solorza-Żaka Zespół Elektrowni Pątnów-Adamów-Konin (ZEPAK). A ta odpowiada za produkcję około 7 proc. energii elektrycznej w kraju. Oznacza to, że Polsce może już w przyszłym roku zabraknąć mocy.
ZEPAK należy do infrastruktury krytycznej, czyli takiej, od której zależy bezpieczeństwo i stabilność państwa. Długoletnia działalność firmy jest możliwa m.in. dzięki uruchomieniu odkrywki węgla brunatnego Ościsłowo, która zapewni dostawy paliwa do bloków energetycznych przez 15 lat - wynika z umowy prywatyzacyjnej, do której dotarł Forsal. Jednak, jak donosi dziennik, inwestycja, bez której dalsze działanie ZEPAK stoi pod znakiem zapytania, już jest opóźniona.
Kłopoty zaczęły od problemów z odrolnieniem 230 ha gruntów, a bez tego kopalnia nie może dostać koncesji wydobywczej. Problem udało się rozwiązać dopiero pod koniec 2016 roku. Do tego doszły jednak kłopoty z ochroną środowiska. Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Poznani uznała, że jest wysokie prawdopodobieństwo negatywnego wpływu na Jezioro Wilczyńskie, będące przedmiotem ochrony obszaru Natura 2000.
ZEPAK zużywa około 10 mln ton węgla rocznie. Problem w tym, że dotychczasowe kopalnie już są na wyczerpaniu. W odkrywce Drzewce dostarczającej około 3 mln ton węgla rocznie, paliwo skończy się w przyszłym roku, a w odkrywce Jóźwin dającej 4 mln ton paliwa - około 2020 r. Trzecie pole, Tomisławice z 3 mln ton, nie jest w stanie pokryć zapotrzebowania ZEPAK - czytamy w gazecie.
Jeśli odkrywka węgla brunatnego Ościsłowo nie zostanie uruchomiana, spółka popadnie w poważne kłopoty. - Zabraknie nam za chwilę połowy paliwa - mówi Forsalowi Andrzej Mazur, lider związków zawodowych w kopalni Konin. To wywoła lawinę kolejnych problemów. Trzeba będzie wyłączyć bloki elektrowni Pątnów I albo większą elektrownię Pątnów II.
- To byłaby katastrofa - zaznacza Mazur. Wówczas przychody firmy spadłyby nawet o 1/3, czyli prawie o 1 mld zł. A zgodnie z wymogami UE spółka musi do końca roku wyłączyć z użytku przestarzałą elektrownię Adamów w Turku. Dostarczająca tam paliwo kopalnia Adamów ma jeszcze 8-9 mln ton węgla, ale nie da się go dowieźć do bloków w Koninie.
Kłopoty firmy kontrolowanej przez Zygmunta Solorza-Żaka mogą bardzo bezpośrednio wpłynąć na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Polska już stoi w obliczu niedoborów, a utrata kolejnego, ważnego źródła stawia kraj w obliczu przerw w dostawach prądu albo nawet Blackoutu.
Popyt na energię jest coraz większy, a jej produkcja nie nadąża. Jeśli nie zmienimy swojej polityki energetycznej, ceny prądu tak skoczą, że wykończą przemysł - o czym pisaliśmy na łamach WP money. Z analiz PSE wynika, że po 2020 r. możemy napotkać na problemy związane z brakiem wystarczających mocy.
W Europie jesteśmy w ogonie krajów wykorzystujących energię elektryczną na mieszkańca. Wyprzedzamy tylko Rumunię i Łotwę. Jeśli chcemy dorównać Niemcom, Duńczykom czy Austriakom, czeka nas wzrost poziomu wykorzystania energii, a co za tym idzie potrzeba większej jej produkcji.
Jak wynika z opublikowanego niedawno raportu francuskich i niemieckich stowarzyszeń energetyki konwencjonalnej - UFE i BDEW, już w ciągu najbliższych 10 lat część krajów europejskich nie będzie w stanie pokryć swego zapotrzebowania na energię.