Koszty prowadzenia bloga już nie są dla fiskusa kosztami prowadzenia działalności gospodarczej. Resort finansów wydał interpretację podatkową, która może mocno uderzyć po kieszeni osoby zarabiające w ten sposób. Wolta ministerstwa w tej sprawie podaje w wątpliwość deklarację wicepremiera Morawieckiego o stabilności i przyjaznej interpretacji prawa, jakie złożył, prezentując Konstytucję dla biznesu.
Aktualizacja 29.11.2016 8:19
Pisanie recenzji kulinarnych czy filmowych, testowanie usług hoteli, restauracji czy gabinetów kosmetycznych, a także opisywanie wrażeń z podróży. Blogerzy, którzy z takiej działalności uczynili swoje źródło dochodu, powinni na nowo przekalkulować swój biznes. Fiskus uznał bowiem, że między chodzeniem do kina, nocowaniem w hotelu czy zamawianiem obiadu w restauracji, a zarabianiem na reklamach na blogu nie ma żadnego związku.
Minister finansów całkowicie zmienił wydaną w jego imieniu interpretację podatkową, która dała blogerom zielone światło do rozliczania w kosztach wydatków na kino czy podróże, jeśli są związane z prowadzeniem bloga. Po kilku miesiącach resort uznał, że stanowisko Dyrektora Izby Skarbowej w Warszawie w tej sprawie było "nieprawidłowe" i radykalnie zmienił je - na niekorzyść blogerów.
Morawiecki wrzuca do kosza interpretację Szałamachy
Interpretacja indywidualna, która została wydana w imieniu ministra finansów 25 maja, gdy funkcję tę pełnił Paweł Szałamacha, nie spodobała się jednak nowemu kierownictwu resortu. Zarządzane przez Mateusza Morawieckiego Ministerstwo Rozwoju i Finansów uznało, że interpretacja ta jest nieprawidłowa.
MRiF uznało, że w opisywanym przypadku nie ma związku przyczynowego pomiędzy poniesieniem wydatku a osiągnięciem przychodu. Urzędnicy ministerstwa w kuriozalnym uzasadnieniu napisali, że nie można mówić o takim związku przyczynowo-skutkowym, ponieważ przychody mają pochodzić z różnego rodzaju reklam internetowych i umów współpracy, "a nie z tytułu prowadzenia bloga".
"Dzielenie się spostrzeżeniami, opiniami, informacjami publikowanymi na blogu wskazuje na osobisty charakter wpisów tam zamieszczanych nie mających bezpośredniego związku z działalnością gospodarczą. W konsekwencji wydatki związane z prowadzeniem bloga, związane są z realizacją osobistych potrzeb Wnioskodawcy" - nie ma żadnych wątpliwości resort Morawieckiego.
Jak się kojarzy urzędnikom miłe spędzanie czasu
- Nie zgadzam się z tą interpretacją, bo ona z góry wyklucza związek pomiędzy przychodem blogu a wydatkami - uważa Radosław Piekarz, doradca podatkowy z kancelarii A&RT. Jak zwraca uwagę w rozmowie z money.pl, stosując logikę ministerstwa, na przykład gazeta nie mogłaby zaliczyć kosztów zatrudnienia dziennikarzy, bo przychody czerpie z reklam a nie z artykułów.
- Moim zdaniem minister finansów powinien wydać interpretację mówiącą, że co do zasady bilet do kina czy rachunek z restauracji może być kosztem, ale ciężar udowodnienia związku przyczynowo-skutkowego leży po stronie blogera - podkreśla w rozmowie z money.pl. Wyjaśnia, że za dowód takiego związku powinna wystarczyć np. zamieszczona na blogu recenzja filmu.
Czy na wyobraźnię urzędników za bardzo nie zadziałał fakt, że kosztami mogą być zagraniczne wyjazdy, wizyty w restauracjach i gabinetach kosmetycznych, czyli aktywności kojarzące się z miłym spędzaniem czasu? - Zdecydowanie mogło tak być - przyznaje Radosław Piekarz. - Ale na tej samej zasadzie zakup truskawek też może być drobnym, osobistym luksusem przedsiębiorcy, ale w przypadku właściciela warzywniaka to zwykły zakup towaru handlowego. Nie można wszystkiego z góry przesądzać - podkreśla.
A miało być tak przyjaźnie
Choć w opisywanym przypadku mamy do czynienia z interpretacją indywidualną, czyli stanowiskiem fiskusa odnoszącym się do konkretnej jednostkowej sprawy, to - jak podkreśla Radosław Piekarz - w praktyce opinia ministerstwa ma moc obowiązującej wykładni prawa. - Minister finansów nie tylko wydaje interpretację, ale zmienia już wydaną, uznając ją za nieprawidłową, dlatego urzędnicy skarbowi będą ją traktować jako wytyczną. Teoretycznie taka interpretacja powinna wywierać skutek tylko w tej indywidualnej sprawie, ale wiemy jak jest - mówi ekspert.
Zamieszanie wokół rozliczania kosztów przez blogerów jest szczególnie niepokojące w kontekście zaprezentowanej niedawno przez Mateusza Morawieckiego Konstytucji biznesu, która ma stanowić "pozytywny przełom" w relacjach administracji publicznej i przedsiębiorców.
Morawiecki obiecał wprowadzenie przyjaznej interpretacji przepisów, domniemania niewinności przedsiębiorcy oraz stabilności prawa. W ramach prowadzonej działalności, przedsiębiorcy mieliby móc dokonywać swobodnego wyboru metod i środków, za pomocą których chcą realizować obrane cele biznesowe.
- Nigdy nie miałem wątpliwości, że deklaracje wicepremiera Morawieckiego złożone przy okazji prezentacji Konstytucji biznesu to są puste słowa - mówi wprost Radosław Piekarz. - Nawet w tak błahej sprawie w ciągu kilku miesięcy o 180 stopni zmienia się postępowanie władz skarbowych, więc jak można mówić o stabilności prawa? - pyta.
Średni roczny dochód blogera to 4650 zł
Jak wynika z różnych badań, prowadzenie bloga stanowi działalność zarobkową nawet dla dziesięciu tysięcy Polaków. Dla niektórych jest to nawet jedyne źródło utrzymania. Z tegorocznego raportu "Polska Blogosfera 2016" opracowanego przez sieć reklamową BLOGmedia wynika, że 4 proc. blogerów nie wykonuje żadnej innej pracy zarobkowej, a dla kolejnych 6 proc. jest to główne źródło dochodu.
Według raportu "Polska Blogosfera 2016", średni roczny dochód blogerów wynosi 4650 zł. Średnia stawka za wyjazd sponsorowany to 2,6 tys. zł, za wpis z wynagrodzeniem pobierają 870 zł, a za post w mediach społecznościowych - prawie 500 zł. Najpopularniejsze są blogi lifestylowe, a następnie kulinarne i o modzie.
W przypadku największych gwiazd zarobki idą w dziesiątki tysięcy złotych miesięcznie. Według raportu Press Service, ekwiwalent reklamowy blogu Maffashion w 2015 roku wyniósł 39 mln zł. Innymi słowy, jeśli ktoś chciałby osiągnąć taki sam poziom obecności w mediach, to musiałby wydać na to 37 milionów złotych”. Niewiele ustępuje jej Jessica Mercedes, w przypadku której wartość ekwiwalentu reklamowego wyniósł 37 mln zł, a na trzecim miejscu znalazł się Ekskluzywny Menel - 17 mln zł.