- Dostaję wyzwiska i pogróżki - mówi money.pl bloger, który kilka dni temu ujawnił nieprawidłowości w C.H. Ptak. - Kilka osób obiecało, że zrzuci się na tzw. nagrodę i napisze do administratorów serwera, aby udostępnił moje dane osobowe - dodaje. Bloger wyjechał z kraju i boi się wracać.
"Pracuję w C.H. Ptak na jednym z tysięcy stoisk największego centrum hurtowego w Polsce.Obsługuję setki klientów miesięcznie, a przez moje ręce przechodzą setki tysięcy złotych" – pisał na swoim blogu. Opisał praktyki wskazujące na to, że sprzedawcy wynajmujący powierzchnię handlową w centrum handlowym zlokalizowanym w Rzgowie pod Łodzią są dalekie od uczciwych. Podrabianie paragonów, zaniżanie kwoty za sprzedany towar, "lewe" faktury lub ich brak - to tylko krótka lista przekrętów, których mieli dokonywać sprzedawcy.
Dotarliśmy do blogera, który swoim wpisem wywołał w internecie prawdziwą burzę. - Niestety, obecnie moje pojawienie się gdziekolwiek w Polsce jest niemożliwe. Otrzymuję dziesiątki wiadomości, także od służb państwowych z propozycją spotkania i omówienia tego, o czym napisałem - twierdzi były pracownik C.H. Ptak.
- Czemu żaden z rekinów biznesu nie wystąpił publicznie i nie zanegował wszystkiego o czym napisałem? – pyta retorycznie. - Dostaję tylko wyzwiska i pogróżki. Kilku obiecało, że zrzuci się na tzw. nagrodę i napisze do administratorów serwera, aby udostępnił moje dane osobowe – obawia się.
Jak nam ujawnia, od tygodnia przebywa za granicą i nie zamierza wracać. Jest pewny, że pracy w Polsce już nie znajdzie. - Zostałem wykorzystany i sam narobiłem sobie kłopotów. Dlatego nie widzę innej możliwości, jak zacząć wszystko od nowa – wyznaje.
Bloger twierdzi, że jego wpis miał być manifestem. - Nie wiedziałem, że urośnie to do takiej rangi i wszystkie internetowe dzienniki o tym napiszą. Jednak z perspektywy tego tygodnia - chyba było warto – powiedział portalowi money.pl.
Według niego, z relacji osób, które "nadal pozostały w tym bagnie”, obecnie nie ma możliwości zakupu choćby jednej rzeczy bez paragonu. Natomiast osoby, które pracowały od 15 lat "na Ptaku na czarno" lub na 1/4 etatu są zatrudnione. - Dlatego gdzieś wewnętrznie odczuwam satysfakcję, że może chociaż kilkunastu osobom będzie teraz lepiej – opisuje.
Były pracownik C.H. Ptak deklaruje: - Znam mechanizmy importu, sprzedaży i ukrywania towaru. Wiem kto i na czym oszukuje w sieci, sklepach w całej Polsce, na samym imporcie oraz produkcji odzieży. Dodaje: - Znając mentalność ludzi, z którymi tyle lat pracowałem, kiedy sprawa przycichnie i zniknie KAS z parkingów, to wszystko powoli wróci do normy. Nie wierzę, że ludzie, którzy przez ostatnie 30 lat unikali jakiejkolwiek formy opodatkowania nagle nawrócą się i pozbędą połowy dochodu. Oni wszyscy przekonani są, że ciężko pracują i taka "uczciwa” zapłata to ich nagroda – kończy swój wywód.
Zobacz: Morawiecki o uszczelnianiu systemu podatkowego
C.H. Ptak jedno, KAS drugie
Po ujawnieniu sprawy przedstawiciele C.H. Ptak odpowiedzieli portalowi money.pl: - Jeśli to jakiś sfrustrowany pracownik, nie można brać takich słów na poważnie – skomentowała doniesienia Nina Ryszka, członek rady nadzorczej Ptak S.A. - Osoba, która napisała ten post, nie podpisała się, nie znamy tej osoby, nie wiemy kim jest. Nie wiemy, na ile jest poczytalna, ani jaki jest jej stan psychiczny i czy rzeczywiście była pracownikiem u jednego ze sprzedawców Centrum Handlowego Ptak.
Krajowa Administracja Skarbowa poinformowała nasz portal, że kontrole rzeczywiście miały miejsce. Aktualnie funkcjonariusze z Łódzkiego Urzędu Celno-Skarbowego prowadzą również w centrum "całodobowe działania prewencyjne". W szczególności polegają one na kontroli pojazdów wyjeżdżających z terenu centrum i dokumentacji handlowej towarzyszącej przewożonym towarom. Izba Administracji Skarbowej w Łodzi uruchomiła także na terenie CH Ptak w Rzgowie punkt informacyjny.