Przez trzy miesiące jedna z łódzkich aptek nie mogła nigdzie znaleźć goptenu, leku na nadciśnienie. W Siedlcach nieosiągalne jest prestarium, który zażywają m.in. chorzy z rozrusznikiem serca. Pacjenci muszą wędrować z apteki do apteki w poszukiwaniu leków ratujących życie. Ale i tak ich tam nie znajdują, bo brakuje ich nawet w hurtowniach – alarmuje "Super Express".
Farmaceutka z Siedlec przyznaje, że zdarza się, że apteka „wydziela” leki, na przykład wydaje pacjentowi jedno opakowanie, choć na recepcie wypisane były dwa. Tyle że tego dodatkowego zwyczajnie nie ma na stanie.
Polskich specyfików brakuje na półkach, za to bez problemu można je znaleźć w aptekach u naszych zachodnich sąsiadów. Proceder wywozu leków za granicę trwa w najlepsze, a Ministerstwo Zdrowia zbyt powoli pracuje nad zmianą przepisów, które by uniemożliwiały ich wywóz.
Czego najbardziej brakuje na półkach? Leków przeciwzakrzepowych, jak pradaxa czy xarelto, wielu rodzajów insuliny. Apteki zgłaszają braki hurtowniom, ale także tam ich nie ma, bo polskie specyfiki wywożone są za granicę.
Czytaj też: * *Lekarstwa jak pizza. Chcą tego posłowie, chce ministerstwo, ale aptekarze są sceptyczni
Dla wywożących – nieuczciwych farmaceutów i hurtowników - to czysty zysk. W Niemczech można sprzedać polskie leki za kwotę nawet trzykrotnie wyższą niż u nas.
Na ministerialnej liście deficytowych leków jest już 311 pozycji, a jeszcze rok temu było ich mniej niż 200.
- Część przepisów już zmieniliśmy, ale mamy świadomość, że nie zadziałają one z dnia na dzień, a ciągle pracujemy nad kolejnymi – zapewnił w rozmowie z "SE" Krzysztof Jakubiak, rzecznik Ministerstwa Zdrowia.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez * *dziejesie.wp.pl