Rozliczenia finansowe i zagwarantowanie praw Europejczyków mieszkających na Wyspach - te sprawy są na czele listy priorytetów Unii w negocjacjach z Londynem. W środę rozpoczął się proces wychodzenia Wielkiej Brytanii ze Wspólnoty, uruchomiony został artykuł 50. traktatu lizbońskiego.
Brytyjski ambasador przy UE Tim Barrow przekazał w środę przewodniczącemu Rady Europejskiej Donaldowi Tuskowi list uruchamiający procedurę Brexitu. Czytaj więcej: Brexit uruchomiony. Tusk: już za wami tęsknimy.
Za dwa lata, zgodnie z zapisami traktatowymi, w Unii pozostanie 27 państw.
Rachunek za Brexit - to będzie jedna z najtrudniejszych spraw do wynegocjowania. Wielka Brytania nie chce płacić do europejskiego budżetu po wyjściu z Unii, ale budżet będzie obowiązywał do 2020 roku. Co więcej, pieniądze ze wspólnej kasy będą wypłacane na projekty do 2023 roku. "Nasze stanowisko wyjściowe na pewno będzie zakładało, żeby budżet nie był uszczuplony" - mówił niedawno w Brukseli wicepremier Mateusz Morawiecki. To ważna sprawa dla polskich regionów, które korzystają z unijnego wsparcia. "Polskie regiony są zainteresowane, żeby system był stabilny. Trudno sobie wyobrazić, że nagle ktoś zadzwoni i powie - przepraszam, ale nie ma pieniędzy, bo te zobowiązania są zaciągnięte" - skomentował w rozmowie z Polskim Radiem europoseł Jan Olbrycht.
Druga kluczowa sprawa dla Unii w tych negocjacjach, która jest również ważna dla Polski, to zagwarantowanie praw Europejczyków na Wyspach, gdzie mieszka około miliona naszych rodaków. Wydaje się, że tu może być łatwiej o porozumienie, bo władzom w Londynie zależy zagwarantowaniu praw Brytyjczyków w Unii. Czytaj więcej: Jest decyzja Izby Gmin ws. Brexitu. Posłowie przeciw gwarancjom dla unijnych imigrantów