Prounijne demonstracje odbyły się już w Edynburgu i Glasgow, a wczoraj w Londynie przed gmachem parlamentu. 30 tysięcy głównie młodych ludzi planuje udział w wielkim wiecu we wtorek na placu Trafalgar Square. Media społecznościowe - również domena młodych - roją się od wpisów zawiedzionych wynikiem głosowania w sprawie Brexitu. W grupie wiekowej do 35. roku życia za pozostaniem w Unii było 80 proc. elektoratu.
W internecie pojawiły się petycje do burmistrza Londynu Sadiqa Khana, by zakwestionował wynik referendum, negocjował osobno z Unią Europejską, a nawet ogłosił secesję Londynu od Wielkiej Brytanii. Wysokie poparcie uzyskała petycja do rządu o rozpisanie ponownego referendum, bo 17 milionów obywateli w 64-milionowym kraju to za mało, by decydować o jego przyszłości.
Pod petycją zebrano 2 miliony podpisów, a do wprowadzenia jej pod obrady parlamentu wystarczyłoby już 100 tysięcy. Mimo to pytany o zdanie przez "Sunday Telegrapha" znany konstytucjonalista Vernon Bogdanor ocenił, że szanse na drugie referendum są znikome.