W dniu Polonii i Polaków za Granicą dr Halej podkreśla, że Brytyjczycy byli zaskoczeni tym, że tak wielu naszych rodaków przybyło do Wielkiej Brytanii. W ocenie pani doktor badani Brytyjczycy przede wszystkim szanowali i szanują to, że Polacy przyjechali na Wyspy do pracy.
- To jest dla nich pewne, że Polacy bardzo ciężko pracują. Jeśli jednak chodzi o samą liczbę osób, które tutaj przyjechały, to było to olbrzymim zaskoczeniem. Brytyjczycy zaczęli się trochę stresować, jaki to będzie miało wpływ na zasiłki, na służbę zdrowia i dostępność mieszkań komunalnych - dodaje Halej.
Według niej swoje zrobiły też kampanie antyimigracyjnych tabloidów, które akcentowały obawy związane z napływem ludzi, rzadziej wspominając o tym, w jak dużym stopniu tamtejsza służba zdrowia opiera się na przybyszach.
Badaczka dodaje, że choć wielu naszych rodaków doskonale integruje się z brytyjskim społeczeństwem, są miejsca, gdzie społeczności miejscowa i przyjezdna prowadzą osobne życie. Winą za to obarcza zarówno Brytyjczków, jak i Polaków. Jako przykład dr Halej podaje miejscowość Boston, w której prowadziła badania.
- Tam ludzie opowiadali właśnie o tym, że są ciągle otoczeni Wschodnimi Europejczykami. Że ciągle słyszą język polski. Pracują z nimi, ale że osobiście żadnego z nich nie znają - mówi Halej.
A jak na polską społeczność wpłynie Brexit? Naukowiec uważa, że większość imigrantów będzie chciała na Wyspach jednak pozostać. - Na pewno jest zauważalny silny trend. Coraz więcej osób występuje teraz o obywatelstwo. Sama to przeżyłam jako dziecko imigrantów z Polski do Austrii. Zaczynać życie od nowa, i to po raz kolejny, jest bardzo trudno - konkluduje .
Dr Halej jest przekonana, że nawet po Brexicie kraj pozostanie w jakimś stopniu otwarty na imigrację, bo bez siły roboczej z zewnątrz tamtejsza gospodarka sobie nie poradzi.
Inną sprawą jest jednak kwestia wyboru mieszkających tam Polaków. Jak już pisaliśmy w money.pl, Mateusz Morawiecki ostatnią wizytę w Wielkiej Brytanii wykorzystał do tego, by namawiać rodaków do powrotu do kraju. Zachęcał do tego studentów oraz tych, którzy wyjechali do pracy i mieszkają tam z całymi rodzinami. Kusił programem 500+ i niskim bezrobociem.
Wicepremier apelował o to podczas kongresu młodych Polaków studiujących w Wielkiej Brytanii. Polityk przekonywał na uniwersytecie w Cambridge, że Polska potrzebuje zupełnie nowego pokolenia naukowców i menadżerów, którzy dadzą silny impuls do rozwoju naszego kraju.
Zachęcał do powrotu, choć, jak sam zauważył, wykształcenie w Wielkiej Brytanii daje duże możliwości wyboru różnych ścieżek kariery. Zapewniał jednak, że ze znalezieniem pracy nie będzie problemu, bo bezrobocie w ojczyźnie spadło do "historycznie niskiego poziomu”.