Budowa Nord Stream 2 czy obecność na Bałtyku kolejnych rosyjskich okrętów może zdestabilizować rejon. To utrudniłoby uniezależnienie Europy od surowców z Rosji. - Bałtyk to obszar newralgiczny. Tu ścierają się interesy energetyczne różnych krajów - podkreśla dr Krzysztof Księżopolski, ekspert Institute for Security, Energy and Climate Studies.
Kontrowersyjna budowa gazociągu Nord Stream 2, należącego do rosyjskiego koncernu Gazprom, polsko-duńskie plany związane z linią Baltic Pipie, wielkie pola wiatrowe czy wreszcie dyskutowana od pewnego czasu budowa drugiego gazoportu LNG na wysokości Gdańska pokazują, jak ważną rolę pełni Morze Bałtyckie dla polityki energetycznej.
- Jeśli chodzi o zasoby surowcowe Bałtyku, to jedynie uzupełnienie bieżącej podaży krajów nadbałtyckich. Ale jeśli chodzi o możliwości tranzytowe z pewnością tarcia są i będą, co jest rezultatem takiej, a nie innej polityki surowcowej eksporterów i importerów. Przykładem jest choćby Nord Stream - podkreśla dr Jakub Bogucki, analityk rynku paliw e-Petrol.
Komisja Europejska ostatecznie przyznała, że Nord Stream 2 to nie przedsięwzięcie biznesowe, ale inwestycja o bardzo silnych konotacjach politycznych, która nie powinna być realizowana. To jednak wcale nie oznacza, że druga nitka magistrali należącej do rosyjskiego koncernu Gazprom nie powstanie. Nowy gazociąg ma rozpocząć pracę w 2019 r, a Rosjanie zapowiedzieli, że pierwsze elementy już są montowane.
- Bałtyk to właściwie jedyny obszar umożliwiający bezpośrednie połączenie Rosji i Niemiec - ergo marginalizację Europy Środkowo-Wschodniej, a w dłuższej perspektywie całej UE. Z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego całej Unii Europejskiej jest to szkodliwy projekt zwiększający zależność od agresywnego, ćwierćdemokratycznego państwa, dając mu narzędzie do rozbijania jedności i solidarności europejskiej oraz do różnicowania jej członków. W obliczu kryzysu całej Unii nie możemy na taki projekt pozwolić - podkreśla dr Krzysztof Księżopolski, ekspert z SGH i ISECS.
Te działania rosyjskiego giganta w połączeniu z pojawieniem się na Bałtyku dwóch okrętów wojennych typu Bujan-M niepokoją obserwatorów. Zdaniem dr Mariusza Ruszela, analityka ds. polityki energetycznej w Fundacji im. Kazimierza Pułaskiego, ta aktywność Federacji Rosyjskiej może mieć na celu destabilizację basenu Morza Bałtyckiego, a co za tym idzie - blokadę wszystkich prób uniezależnia Europy od dostaw rosyjskich surowców.
- Chodzi tu o pożądaną przez każdy kraj dywersyfikację zaopatrzenia i obniżenie kosztów dostaw - a jeśli interesy są sprzeczne, tak jak w przypadku Nord Streamu właśnie, mamy rzeczywiście do czynienia z pewną nerwową sytuacją – wyjaśnia dr Bogucki.
Strategiczny port LNG
Kluczowym projektem Polski, który miał uniezależnić kraj od dostaw z Rosji, jest gazoport LNG w Świnoujściu. To nasze okno na świat i bardzo istotne źródło dywersyfikacji dostaw gazu. Uruchomiony w tym roku terminal do końca 2016 przyjmie w sumie 10 metanowców.
Dzięki temu do sierpnia do sieci wpłynęło blisko 400 milionów metrów sześciennych gazu. Obecnie terminal może regazyfikować około 5 miliardów metrów sześciennych gazu rocznie. To trzecia część rocznego zapotrzebowania Polski.
Po zapowiadanej rozbudowie i połączeniu z rurociągiem Baltic Pipe, który ma połączyć Polskę z Danią w 2022 roku, z punktu widzenia bezpieczeństwa energetycznego Polski i jej interesów w regionie stanie się inwestycją strategiczną. Jak szacują eksperci, połączenie tych inwestycji powinno dać przepustowość 29,5 mld m sześciennych gazu rocznie.
Jednak od pewnego czasu PGNiG i Lotos bardzo mocno lansują projekt uruchomienia drugiego portu na wysokości Gdańska. Pomysł, którego celem miałaby być jeszcze większa dywersyfikacja źródeł energii dla Polski, wzbudza jednak kontrowersje.
- Inwestycja w nową infrastrukturę krytyczną, jaką byłby niewątpliwie nowy pływający terminal LNG na wysokości Gdańska, jest dyskusyjna – krytykuje dr Krzysztof Księżopolski. - Łapanie wielu srok za ogon nigdy nie kończy się sukcesem, zwłaszcza rozpraszając siły i środki, które są z definicji ograniczone – dodaje.
Jego zdaniem powinniśmy skupić się na jak najszybszej realizacji połączenia gazociągiem z Danią i Norwegią, a także rozbudowie terminalu LNG w Świnoujściu.
- Co do pomysłów Lotos i PGNiG, dotyczących tworzenia drugiego gazoportu – to temat wymagający wielkiej spójności działań podmiotów, nakładów finansowych i innych wysiłków na wielu polach, które trudno sobie u podstaw wyobrazić – komentuje dr Bogucki. - Jeśli rzecz nabierze kształtów – wtedy będzie można mówić o potencjale "hubu" gazowego na naszym wybrzeżu. Na razie jednak poczekajmy. Świnoujście nie jest jeszcze w pełni przetestowane i od jego losów, a także od globalnej koniunktury surowcowej, zależeć będzie przyszłość takich ambitnych planów.
Bałtyk jak Zatoka Perska?
Uruchomienie drugiego gazoportu w pobliżu Gdańska ma jeszcze jeden wymiar. Budowa infrastruktury energetycznej musi uwzględniać również potencjalne ryzyko wybuchu wojny – przekonuje Księżopolski. Jego zdaniem, to co dzieje się obecnie na Bałtyku, wraz z silną militaryzacją Obwodu Kaliningradzkiego, przypomina scenariusz z Zatoki Perskiej.
- Ze względu na agresywne zachowanie Rosji, która podważa ład europejski po II wojnie światowej oraz późniejsze zobowiązania dotyczące granic i suwerenności, musimy zmienić swój sposób myślenia – przekonuje ekspert SGH i ISECS.
To właśnie z tego powodu tworzenie nowych inwestycji strategicznych blisko Obwodu Kaliningradzkiego nie wydaje się rozsądne. - Bałtyk jest oczywistym obszarem różnego typu działań, które nie będą miały charakteru przyjaznego. Ochrona naszych obiektów strategicznych usytuowanych blisko Obwodu Kaliningradzkiego będzie bardzo kosztowna, a środki mamy ograniczone – ostrzega specjalista.
Zgodnie z policyjnymi danymi, już teraz obiektów podlegających obowiązkowej ochronie w Polsce jest ponad 3 tysiące, o czym pisaliśmy w money.pl. Część z nich należy do 22 spółek o strategicznym znaczeniu dla gospodarki. Wśród nich jest LOTOS, KGHM, PGE Polska Grupa Energetyczna, ORLEN, PGNiG, Przedsiębiorstwo Eksploatacji Rurociągów Naftowych PRZYJAŹŃ, TAURON, a także porty morskie w Świnoujściu, Gdańsku i Gdyni. Jak argumentuje Księżopolski dodanie kolejnych, jak choćby planowanej elektrowni atomowej już będzie wyzwaniem, a co dopiero zabezpieczenie tak wrażliwego i odsłoniętego portu LNG.