Gazeta komentuje w ten sposób wtorkowe rozmowy w Moskwie delegacji Turcji. Podkreśla, że do rozmów na szczeblu ministrów na temat gazociągu Turkish Stream z Rosji do europejskiej części Turcji przez Morze Czarne Moskwa i Ankara powróciły po rocznej przerwie. Decyzję, ile nitek może mieć gazociąg i jaką zniżkę na gaz może otrzymać Turcja, mogą podjąć prezydenci, którzy spotkają się 9 sierpnia w Petersburgu - wyjaśnia dziennik.
"Według opinii analityków teraz dla władz Turcji ważne jest zademonstrowanie poprawy stosunków z kluczowym sąsiadem, a Rosja może wykorzystać te rozmowy do nacisków na UE w sprawie projektu Nord Stream 2" - zauważa "Kommiersant". Jak ocenia, we wtorek "mimo optymistycznych deklaracji, strony bardzo ostrożnie komentowały parametry i terminy projektu (Tureckiego Potoku)". Według dziennika stanowisko strony tureckiej nie zmieniło się w porównaniu z zeszłym rokiem, gdy Ankara była gotowa do podpisania porozumienia tylko w sprawie jednej nitki gazociągu. Tymczasem dla Gazpromu budowa tylko jednej nitki jest nieopłacalna; przez drugą nitkę gaz mógłby być dostarczany na Bałkany i do południowych Włoch.
Cytowana przez dziennik analityczka Maria Biełowa uważa, że Rosja ma teraz w rozmowach z Turcją silniejsze argumenty niż rok temu. W świetle niedawnej próby puczu w Turcji stronie tureckiej trudniej będzie bowiem wciągnąć kraje UE do pracy nad alternatywnymi projektami tranzytu gazu, jak Południowy Korytarz Gazowy.
Z kolei szef tureckiego Instytutu Rynków i Strategii Energetycznych Volkan Ozdemir ocenia, że Gazprom zdoła przekonać Ankarę do projektu dwóch nitek Tureckiego Potoku. Rozwój sytuacji wokół gazociągu zależeć będzie jednak, zdaniem Ozdemira, od rozstrzygnięcia kwestii zniżki na gaz dla tureckiego państwowego koncernu Botas.
Wśród ekspertów cytowanych przez ekonomiczny dziennik "Wiedomosti" analityk Sbierbank CIB Walerij Niestierow uważa, że nie należy liczyć na znaczne zwiększenie dostaw rosyjskiego gazu do Turcji. Wskazuje on, że po pogorszeniu się stosunków z Rosją Ankara aktywnie szukała alternatywy dla rosyjskiego surowca. Szef East European Gas Analysis Michaił Korczemkin podkreśla, że na potrzeby Turcji wystarczająca jest jedna nitka gazociągu. Szef Fundacji Narodowego Bezpieczeństwa Energetycznego Aleksiej Griwacz zauważa, że w ostatnich latach spada udział Botasu w zakupach gazu z Rosji, bowiem władze Turcji zaczęły liberalizować rynek gazu.
W osobnym artykule redakcyjnym w "Wiedomostiach" Michaił Krutichin z RusEnergy ocenia, że Turecki Potok nie przyniesie Rosji korzyści gospodarczych. Jak przypomina dziennik, Turecki Potok pojawił się jako odpowiedź na niechęć Unii Europejskiej do współpracy z Rosją w projekcie gazociągu South Stream.
Zdaniem "Wiedomosti" współpraca gospodarcza Rosji i Turcji w znacznym stopniu jest oparta na logice "asymetrycznych odpowiedzi" wobec Zachodu. Ogółem w stosunkach rosyjsko-tureckich wszelkie wzajemne gesty, to "w pierwszym rzędzie sygnał dla Zachodu, który jest o wiele ważniejszym partnerem i dla Moskwy i dla Ankary" - ocenia dziennik.